O tak
Nie trzeba zapisywać cię ulotności
jesteś powtarzalna
niczym samotny biały żagiel
ale dopadasz codziennie
rano pod rondem
gdzie ponocne rzygowiny ulotki stukot butów
może to właśnie pachnie
wierszem Jułgi
budzik
o tak
bywa też egzystencjalny
nieco inaczej tyka
pod rondem paruje
jak po lądowaniu o wschodzie
w Kairze
jest jak nad Śródziemnym i Czarnym
lekkie przesunięcie optyki
ale ten smak drżeń
przecież idę w dzień
otwierający się zamknięciem
nie na wiersz idę
i tylko chmury są tu tekstem nieskończonym
przed i po wyjściu z tunelu
tym razem „tunel" to nie metafora
może lepiej podziemne przejście
miejscowy Styks
a którego można się wydobyć raz jeszcze
o – tak: kiedy ranne wstają zorze
pod rondem śpiewa bezusty tłum wielokrotność tej pieśni
Tobie ziemia Tobie morze
to metron
jest-jest
myśl w drodze
jest-jest
życie –
twój żagiel bardziej niż zegar