No może nie zawsze, częściej należy chyba już mówić o niepokoju jaki towarzyszy wierszom Tadeusza Zawadowskiego zawartych w tomie Listy i cienie, najnowszej pozycji poety ze Zduńskiej Woli, który przez swą twórczość na stałe wpisał się w obraz współczesnej liryki polskiej. Irracjonalny lęk nie słabnie, jednak upływ czasu i by tak powiedzieć działania rozumu powodują, że do głosu dochodzi on właśnie.
Jeszcze lęk, głównie w ostatnich wierszach książki które wprost traktują o śmierci, nomen omen się pojawia. Myślę tu o wierszach List do śmierci, czy Nie stanie się nic, gdzie przyjmuje on wręcz atawistyczny charakter. Podobnie dzieje się w tekście Kalendarz oraz Nie będzie, gdzie: „za rok też będzie/ wigilia// karp na stole// będzie moczył pysk/ w galarecie// za stołem tylko jedno/ puste krzesło". Przypomnijmy, jedno puste krzesło pozostawia się według tradycji katolickiej dla strudzonego wędrowca. Z pewnością nie chodzi tu o podmiot poety. Lecz jednocześnie w wierszu Anioł grozy czytamy, rzecz podszytą humorem: „O zgrozo Mówi anioł Znowu zapomniałeś/ założyć pantofle i będą/ musieli po tobie/ sprzątać".
Zatem niepokój, starszy brat lęku głównie towarzyszy poczynaniom poety zawartych w książce poetyckiej Listy i cienie. Czego ów niepokój dotyczy? Oczywiście gdzieś tam jeszcze podszyty wiecznym lękiem obrazuje się w sposobie realizacji poetyckich zamierzeń, które u Tadeusza Zawadowskiego kształtują się poprzez ciągłe pragnienie, potrzebę współistnienia między ludźmi. I tego też dotyczy, umiejętności współ-bycia między ludźmi. Poeta nie wyobraża sobie życia bez nich, bez otaczania się nimi, bycia samotnym na swej poetyckiej drodze. Pisze o tym jasno w wierszu otwierającym Inwokacja, gdzie czytamy: „abym nie zamieszkał/ w gnieździe/ z którego kukułcze / pisklę poezji/ wyrzuca wszystko/ poza samotnością". Ten rodzaj podmiotu jest mu całkowicie obcy. Chce i uczestniczy w działaniach ludzkich, a towarzyszy mu niezłomna wiara w moc poezji, słowa: „że ono jest/ początkiem i końcem". (Modlitwa o słowo).
Słowo pojmuje jako poszukiwanie siebie, przede wszystkim siebie i poprzez to danie świadectwa swej obecności (Sztafeta). Stąd zapewne pojawia się w wierszu Ocalenie II dygresja: „Nie piszę wierszy tylko zapisuję/ okruchy wspomnień". Wspomnienia bowiem są wiwisekcją napotkanych zdarzeń, a on w nich, czy poprzez nie chce odnaleźć własne ego. Nie okazuje się to jednak być możliwe. Już w następnym wierszu Próba oceny pisze: „Łowię gwiazdy/ w stawie Są// jak ludzie Pozostanę/ sam". Zatem dalej czytamy liryk Galeria przyjaciół, który jest wspomnień z kolei transpozycją. Czytamy bowiem: „Pamięć moich przyjaciół schodzi/ ze ścian by zamieszkać/ w moim sercu Żebym nigdy/ nie czuł się samotny".
Te przedstawienia mówią jasno o dramacie podmiotu Tadeusza Zawadowskiego. To co pozostaje z kontaktów międzyludzkich, to cienie, wspomnienia, listy. Stałość, wieczna obecność jest niemożliwa. Jest ciągle przemijanie, a jedyny stały punkt oparcia to śmierć, o funkcjonowaniu której w zawartości tego tomu pisałem wcześniej.
O przemijaniu, a dokładniej, o ulotności każdej chwili wcześniej obecnej traktują wiersze Anna i morze, Anna i perły, Anna i morze II, Koniec sezonu, czy Przybliżanie ciemności.
Skoro zatem uchwycenie dobra w kontaktach między ludźmi jest kwestią chwili, która przemija niech więc ona będzie, niech się zapisze poprzez Listy i cienie. Listy, czyli namacalny dowód obecności człowieka w korelacji z drugim.
W tomie Tadeusza Zawadowskiego mamy między innymi list do Andrzeja Dębkowskiego, Leszka Żulińskiego, Olgi Lalić – Korwickiej, ks. Józefa Bonieckiego, a także oraz postaci mitologicznych i biblijnych, jak List do Kaina i Abla. który jest próbą usprawiedliwienia Kaina morderstwa. Posłuchajmy:
przyjdę do Ciebie młodszy bracie bo czuję
że muszę spełnić wolę wyższą ode mnie
uprawiałem pole i pług był
moim orężem nie sztylet
i dalej:
Adam powiedział że to kara
za to że wybrałem Aklimę nie twoją
bliźniaczą siostrę Dźumellę lecz czy można
karać za miłość do ciebie
też kocham jak brata lecz muszę
przelać krew niewinną (…)"
Podmiot Zawadowskiego stara się usprawiedliwić nawet najbardziej haniebny czyn człowieka w imię wyższej racji jaką jest dla niego sama istota człowieczeństwa.
Takich usprawiedliwień, odniesień biblijnych znajdziemy w tomie Listy i cienie Tadeusza Zawadowskiego wiele. Owe cienie to Ja Juda idę i płaczę, Drzewo Judasza, Opowieść Judasza, czy List do św. Hieronima, którego wizerunek pojawia się na pierwszej stronie okładki. Św. Hieronim, czyli postać kontrowersyjna w tłumaczeniu Biblii, samotny naukowiec i teolog. W liście do niego pisze:
tak jak ja zapragnąłeś odnaleźć
Boga w drugim człowieku a może już
tylko w wietrze pustynnym
pod Aleppo lub w samym sobie
a może w świętych księgach które tłumaczyłeś
aby móc je zrozumieć piszę do ciebie
który komentowałeś tyle innych
listów powiedz mi gdzie przebiega
granica pomiędzy Człowiekiem
a Bogiem ale wciąż widzę tylko
białą czaszkę rozłożoną na martwych
księgach
Taka jest okładka Listów i cieni poety ze Zduńskiej Woli. To też rzecz znacząca. Poeta stara się tłumaczyć i usprawiedliwiać ludzkie działania.
A wszystko to w imię poszukiwania siebie, swojej racji bytu tu i teraz, tego niepokoju który nieodzownie towarzyszy poecie, kreśląc jego relacje z drugim człowiekiem, a również postaciami biblijnymi, czy mitologicznymi. Tu warto zwrócić uwagę na takie wiersze jak: Marysia z Nazaretu, wspomniany List Kaina do Abla, czy Ja Juda idę i płaczę.
Tadeusz Zawadowski tomem Listy i cienie wpisuje się w niepokoje współczesnego człowieka rozdzielonego pomiędzy sacrum a profanum, przy czym to drugie nie jest dla poety i odbiorcy tak naprawdę istotne. Poeta wpisując się w obraz tego pierwszego, daje wynik poszukiwania siebie w zderzeniu własnych dociekań i ambicji. Wciąż poszukuje siebie w korelacji ze światem.
Tadeusz Zawadowski, Listy i cienie, Biblioteka Tematu, Bydgoszcz 2011, ss. 91
- Janusz Orlikowski
- "Akant" 2011, nr 8
Janusz Orlikowski - Wieczny lęk
0
0