Archiwum

Bogdan Piotr Kozłowski - L o d o w i e c

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Spis treści

Z cyklu: Obrazki z podróży


Jeszcze tylko kilka godzin wspinaczki, a dookoła woda – prawie we wszystkich swoich wcieleniach. Strumienie, potoki i ten blado – zielony mech nasączony jak gąbka… Gigantyczna gąbka… Resztkami sił, wspomagani chyba już tylko  świadomością  bliskości źródła, tego niezwykłego stanu rzeczy, brniemy dalej, przecierając oczy i czoła zlane siódmym potem. I oto, za kolejnym wzniesieniem, wyłania się ten… niezwykły wędrowiec – cel naszego trudu i… ciekawości…
I wreszcie można dotknąć biało-niebieskiego  czoła, i pochylić swoje, by lepiej, i dokładniej dojrzeć kolejną kroplę. A te krople, jak łzy pożegnania, bo przecież z każdą następną on… oddala się od nas…


Norwegia – lodowiec Haugebreen,  lipiec 2003

 


 

Plac straceńców                                                     


Z cyklu: Obrazki z podróży

Perła Maroka – plac Dżemaa El-Fna w  Marrakeszu. Ten „plac straceńców" to jakby wielka scena, na której dzieją się obok siebie wszystkie baśnie z tysiąca i jednej nocy, a tam – pośrodku –  ta najważniejsza. Około stu dzisiejszych Maurów siedzi na swoich latających dywanach i… słucha. W białych dżellabach  i turbanach siedzą w równych rzędach, jak w teatrze, zapatrzeni w sędziwego griota –  opowiadacza bajek. Zasłuchani, nieobecni, przeniesieni w świat baśni i dawnej  makamy. 
Tuż obok prezentują się połykacze ognia i wyrywacze zębów, treserzy małp, i  zaklinacze węży. A nad tym  wszystkim, jak baldachim, unosi się ciepły zgiełk wymieszany z bladym dymem i wonią kuchni arabskiej.

Maroko, maj - czerwiec 2007

 


 

W kierunku Sahary                                             


Z cyklu: Obrazki z podróży

Casablanka, Rabat i dalej Meknes, i Fez  – kolejne strony arabskiej baśni.  Ta baśń dzieje się  obok nas, a my czujemy się jak intruzi, którzy przekroczyli  bramę rzeczywistości i znaleźli się w innym śnie. Kolejne sułtańskie pałace, meczety, kolejna medina, suk i te niezwykłe kozy pasące się na… drzewach arganiowych.    Już za chwilę wyczekiwany zachód słońca, a jutro – skoro świt – dalej na południe w kierunku Sahary. Do krainy Beduinów, pasterzy i oaz. Tutaj mówią: – Bóg stworzył pustynię tylko po to, by człowiek ucieszył się widokiem oazy. Może w drodze spotkamy też błękitnego człowieka – jednego z tych romantycznych, pustynnych nomadów w błękitnej szacie na białym wielbłądzie.

Maroko, maj - czerwiec 2007


Droga ku północy                                                         



Z cyklu: Obrazki z podróży


Z każdym kilometrem, z każdym dniem bliżej celu, a dni w ten nieziemski, bezsenny czas białych nocy długie prawie od rana do rana. Przyzwyczajeni do głębi mroku naszych nocy letnich zaczynamy już tęsknić do odrobiny ciemności, a nawet… śnić o niej.   
Kraina wodospadów, fiordów i fieldów, i te tyczki wzdłuż drogi, porozstawiane jakby dla zabawy przez psotne Trolle. Wysokie – tak na oko – na cztery, pięć metrów… Może i śmieszne w środku lata, ale gdy sypnie białym puchem są z pewnością jedyną nadzieją na odnalezienie drogi ku północy, tej  co to kończy się na Nord Cape.  

Norwegia,  lipiec 2003    

 

 

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.