„Wszyscy na starość schodzimy
do piekła"
(Jerzy Nowosielski)
Gra z ciemnością po dwóch stronach księżyca
Dla tych co chcą być lepsi od Pana Boga
zostają suche i ciemne ścierniska
i zbrązowiałe brzozowe liście
Stragany Śmierci są pełne towaru
rak losu toczy duszę z przerzutem na ciało
a studnia piekła już czeka na nową ofiarę
Jej głębię odczytasz z mądrych oczu sowich
Jesień
Wszedłeś już na tę drogę na której wszystko
się gubi Gołąb cię przedrzeźnia swoim
przeznaczeniem Bóg ukrył się w chmurze
i stamtąd rządzi niebem Nawet słońce nie
ma twarzy ni zapachu Zaplata warkocze
wrześniowym deszczom Cisza pisze od
nowa jesienne księgi Wiatr pełznie
w żałobnym orszaku Czernieją twarze
ikonowym Bogom Los z opadłym
liściem przesyła niebu swoje odbicia
Tak kończy się z bólem zwykła jesień życia
Łaska
Stary człowiek znów jest dzieckiem
bezbronnym jak każdy poddany Boga
Mieszkaniec wiecznego snu i obcy w tym
tyglu doczesnego świata
Chociaż na jeden karnawał zdążyć
przed śmiercią Życie obłaskawić
pokorną modlitwą Zgadywać losy
i pokochać nawet swoją nieobecność
Zgodzić się na pełzające miesiące
i lata Słonecznikami zastąpić
gasnące słońce Potem lepić
życie z jutrzejszego chleba
i tak zasłużyć na niełaskę nieba