Kultura w permanentnej defensywie?
Konsumpcjonizm to niezwykle modne pojęcie. A czy na pewno tylko dzisiaj? Od wieków chęć gromadzenia dóbr materialnych w znacznym stopniu determinowała ludzkie postępowanie niezależnie od szerokości geograficznej. Kryzys kultury obecny był w praktycznie każdej epoce. Wystarczy sięgnąć po dowolny podręcznik do nauki historii, a znajdziemy wiele przykładów dziejowych kryzysów. I tak począwszy od inwazji plemion barbarzyńskich na osłabione Cesarstwo Rzymskie począwszy, aż do dnia dzisiejszego żyjemy wręcz w stanie permanentnego kryzysu i to nie tylko kulturowego.
Warto bliżej przyjrzeć się rzymskiemu przykładowi, gdyż z perspektywy czasu, możemy przyjrzeć się ich błędom, a także wyciągnąć z nich wnioski. A więc dlaczego Rzym upadł? Poza oczywistymi klęskami militarnymi, zadanymi przez licznie przybyłe z północy i wschodu plemiona barbarzyńskie, przyczyną upadku Imperium był kryzys tradycyjnej kultury i rzymskich wartości takich jak: odwaga, lojalność, uczciwość i honor. Państwo to osłabione było permanentną walką o tron cesarski. Z podobną sytuacją mamy i dzisiaj do czynienia.
W obecnych czasach kultura, a także typowe przedstawione w akapicie wyżej, wywodzące się właśnie z starożytnego Rzymu i będące jego dziedzictwem wartości są zarówno w naszym kraju, jak i kontynencie w zdecydowanej defensywie. Mimo, iż dzieli nas już ponad dwa tysiące lat jesteśmy do potomków Romulusa bardzo podobni, zarówno w dobrym, jak i złym słowa tego znaczeniu. Mieszkańcy antycznego miasta nad Tybrem nie byli idealni. My też nie jesteśmy. Chęć szybkiego wzbogacenia się, bez względu na koszty, zamiłowanie do suto zakrapianych alkoholem imprez jest dobitnym przykładem, iż wielu z nas ma w sobie coś z Rzymianina.
Sama dyskusja nad upadkiem kultury i tradycyjnych wartości, zarówno nam jak i im nie jest obca. Rzymscy historycy na czele ze słynnym mówcą Cyceronem już wówczas grzmieli, iż trzeba wrócić do korzeni, ukrócić gnuśność, a także ze wszystkich sił walczyć z zepsuciem moralnym społeczeństwa. Podobnie w dzisiejszych czasach etycy oraz duchowni nawołują nieustannie do poprawy i odnowy. I lepiej weźmy do serca ich cenne rady, abyśmy nie skończyli jak Rzymianie.
A wszystko zaczyna się od rodziny. Z jednej strony kryzys instytucji rodziny będącej fundamentem zdrowego społeczeństwa jest w obecnych czasach faktem oczywistym. Wystarczy przejrzeć zatrważające statystyki dotyczące rozwodów. Nie pomoże tu żadne zaklinanie rzeczywistości w postaci wieszania kłódek na mostach.
Również kryzys ekonomiczny dodatkowo przyczynia się do pogłębienia tego zjawiska. Emigracja zarobkowa negatywnie wpływa na kondycję każdego małżeństwa, które to z przyczyn ekonomicznych coraz częściej zostaje rozdzielone. I jak tu dbać o więzi, kiedy to często druga połowa większą część roku jest poza domem. A dzieci? Toć to bardzo ważne dla dziecka, aby od obojga rodziców uczyło się jak powinno wyglądać codzienne życie w kochającej się rodzinie.
Rządzący niczym antyczni senatorzy, poza okresem kampanii wyborczej, zupełnie zapominają o podstawowych potrzebach rodaków. Ciągle dominują tematy zastępcze nawet, gdy przyjdzie debatować nad ważną sprawa, to jakość tej dyskusji jest wręcz uwłaczająca godności posła RP. Kultura to przecież także umiejętność prowadzenia rozmów. Brak zgody narodowej negatywnie wpływa na nasz kraj i nie tylko. Inspiracja idzie z góry. Wszyscy posłowie i senatorowie, jako reprezentanci narodu, powinni dawać przykład swoją postawą, a także promować dialog i tolerancję zgodnie z wielowiekową tradycją powstałą już w Rzeczypospolitej Szlacheckiej.
Sport stanowi nieodzowny element europejskiej kultury. Sama idea sportu to rzecz jasna greckie dziedzictwo. Do dnia dzisiejszego zawodnicy z całego świata startują w antycznych konkurencjach takich jak rzut oszczepem czy biegi. Oczywiście program tej imprezy został wzbogacony o wiele bardziej współczesnych dyscyplin takich jak np. koszykówka czy siatkówka. Współczesna Olimpiada, notabene z pięknej idei pokonywania własnych słabości staje się kolejnym przedsięwzięciem pod czarną banderą „cel uświęca środki". Na szczęście istnieje jeszcze kontrola antydopingowa, ale i ona nie jest w stanie wykryć wszystkich oszustów, choć na szczęście jest coraz dokładniejsza. Współczesny sport zawodowy to dzisiaj przede wszystkim walka o kolejne rekordy, będące wręcz na granicy ludzkiej wytrzymałości.
My, Polacy, jesteśmy ludźmi cywilizowanymi, w dużej mierze chrześcijanami, w skutek czego powinniśmy pogardzać przemocą. Toć to piąte przykazanie dekalogu mówi jasno i wyraźnie: Nie zabijaj.
W dawnym Imperium Romanum walki gladiatorów umilały Rzymianom czas. Czy na pewno odeszły już w zapomnienie? Oczywiście, że nie. Współcześnie nadal istnieją w naszym kraju „krwawe igrzyska" takie jak częste pomeczowe ustawki zwaśnionych kibiców czy też prężnie rozwijające się MMA (mieszane sztuki walki, rzecz jasna przybyłe z USA), w którym to sporcie (?) dobrze radzą sobie nasi rodacy, z pewnym byłym Strongmanem na czele.
Sport moim zadaniem powinien nieść jakieś przesłanie. A co tutaj mamy: otóż jeden facet próbuje za wszelką cenę obalić na ziemię przeciwnika, aby - podduszajac go - uzyskać szybkie zwycięstwo. A gdzie tu lekcja dla najmłodszych? Nie ma żadnej lekcji. Czysta adrenalina. Wiesz młody przyjacielu oglądający wyczyny Mariusza, jak twój kolega będzie się stawiał powal go na ziemię. Przecież widziałeś jak w telewizji się to robi, co nie? A gdzie tu jakiekolwiek piękno. Ja go przynajmniej nigdzie nie widzę.
Nie tylko nasza ojczyzna, lecz cały kontynent europejski stoi dzisiaj na skraju przepaści. Jesteśmy zalewani wręcz produktami made in China. Podobnie jak półki sklepowe nasze umysły zapychane są wręcz angloamerykańską tandetą. Wystarczy przejrzeć program telewizyjny. Pierwsze, co rzuca się w oczy to fakt, iż większość programów prezentowanych polskiemu widzowi wyprodukowana została za Atlantykiem. Z wyjątkiem filmów dokumentalnych i przyrodniczych, które pozwalają zobaczyć niezwykłe zakątki naszej pięknej planety, inne programy powstałe na bazie zachodnich wzorców nie wnoszą nic wartościowego w nasz rozwój. Dominuje tam przemoc i erotyka. Z karabinu dzierżonego w dłoniach współczesnego „bohatera ludu" pokroju Sylwestra Stalone, aż sypią się łuski, a krew spływająca na ekranie nawet już przestaje dziwić.
Wyjątkiem jest tu jeszcze Telewizja Polska, która z racji misji nadawcy publicznego tworzy polskie programy. I chwała jej za to. Ale czy wszystkie te programy są do końca polskie? Niestety nie. I tak np. „Ojciec Mateusz" powstaje na licencji włoskiego serialu pt. „Don Matteo", popularny teleturniej „Jeden z Dziesięciu" to kopia brytyjskiego teleturnieju.
O programach muzycznych, aż szkoda gadać. Wszystkie programy nadawane przez prywatne stacje typu „Idol" czy „Must be the Music" to klony zachodnich konwencji. A czy pamiętacie jeszcze słynnego „Big Brothera"? To kolejny przykład kopiowania zachodniego wzorca.
Na szczęście wiele pseudo angloamerykańskich programów ze „słynnym" kanadyjskim „Naked News" na czele nie doczekało jeszcze polskiej edycji. I bardzo dobrze, bo perspektywa rozbierającej się na antenie do naga prezenterki wiadomości relacjonującej przy tym jakieś tragiczne wydarzenie jakoś mnie nie kręci. A gdzie etyka dziennikarska i szacunek dla prezentowanych przez ową „prezenterkę" (?) treści. A po co, skoro można w łatwy sposób zarobić, a nawet zyskać popularność.
Tylko co dalej?