Duet palety i rylca.
Duet palety i rylca , tak ujął twórczość Karola Mondrala Zygmunt Malewski po wystawie w 1930 roku.
Obecnie czynna jest jeszcze ekspozycja Leon Wyczółkowski artysta-profesor… w Czerwonym Spichrzu na Wyspie Młyńskiej. Zmieni ją w połowie kwietnia arcyciekawa monograficzna wystawa dzieł Karola Mondrala, zaplanowana wszakże na rok ubiegły, lecz ze względu na Rok Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy – przełożona. Nie ma jednak przypadków, bowiem najpierw profesor, a potem jego uczniowie, hierarchia został więc zachowana.
Otóż Karol Mondral był studentem Wyczółkowskiego w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w I półroczu roku 1902/1903 na kursie malarstwa. Mondral wspominał obrazowo: „Wyczółkowski popatrzył na rozłożone na podłodze moje płótna, pochodził, poskubał bródkę i powiedział: no i czegoż pan chcesz ode mnie?" Biedny przyszły student się speszył, ale uczciwie odpowiedział, iż swoje malarstwo uważa za „za sztywne, za gładkie". „O to, to! Masz pan rację! – powiedział Wyczółkowski (…). Chciałem tylko wiedzieć, czy nie jesteś pan zarozumiały i dumny ze swojej pracy, czy pan naprawdę chcesz się czegoś nauczyć" . I uczył się pilnie, podpatrywał też uważnie proces odbijania litografii Leona Wyczółkowskiego w drukarni Zenona Pruszyńskiego w Krakowie.
Wspomnieć również należy, że obaj panowie, profesor i student, rozpoczynali nauki w warszawskiej Klasie Rysunkowej Wojciecha Gersona, wyznawcy plenerów i miłośnika Natury.
Niestety śmierć ojca Karola (prowadził mały zakład malarsko-dekoracyjny na Powiślu) zmusiła syna do powrotu do Warszawy, przejął on opiekę nad matką i młodszym rodzeństwem. Prowadził zakład, portretował, projektował plakaty, afisze, okładki książek, modele do wyrobów srebrnych w fabryce Hempla, ale wciąż marzył o grafice. „W Akademii Krakowskiej, jak i w całym kraju, nie było wydziału grafiki, do której już wtedy miałem niepohamowane skłonności" – pisał w życiorysie. I znowu nie ma przypadków, bo właśnie w Warszawie w 1905 poznał Romę Pogorzelską, „niezwykłą osobę", przyszłą małżonkę, poślubioną 27 sierpnia 1907 roku. Panna Roma organizowała koncerty, pracując zarobkowo (!) w Fabryce Pianin Kerntopha. Na koncerty przychodzili pisarze i malarze, a młody Karol znakomicie grał na skrzypcach, pobierając lekcje u pierwszego skrzypka orkiestry symfonicznej w Warszawie.
W życiu państwa Mondralów niebagatelną rolę odegrał Stefan Stasiak, przyjaciel obojga.
Wybierał się do Paryża na studia, na orientalistykę, zapraszał do siebie. Cała kariera artystyczna Karola mogłaby się nie ziścić, gdyby nie kompozytor i pianista Ludwik de Fleury oraz jego bogata żona, którzy zaproponowali malarzowi 50 rubli pożyczki na podróż do Paryża, zresztą wspólną. Cóż, trzeba było opuścić młodą małżonkę i jechać na niepewne. Mondral zamieszkał na Montparnasse, samodzielnie studiował grafikę z podręczników i zapewne czuł się samotny. Do mieszkania-pracowni wprowadziła się niejaka Weronika, o czym niezwłocznie powiadomił listownie panią Romanę wspomniany już Stefan Stasiak. O tej historii dowiadujemy się od córki Camilli Mondral: „Wyobrażam sobie scenę iście teatralną, kiedy bez uprzedzenia w drzwiach staje śliczna Romana [1910], moja mama, z torbą podróżną i pudłem na kapelusze. (…) Sam fakt, że ja się zjawiłam na świecie w rok po mamy przyjeździe do Paryża [19011], świadczy o właściwym pokierowaniu sprawami małżeńskimi przez słabą kobietę o żelaznej rączce" . Na ścianie w La Ruche zawisł pewien obraz, przez dziecko zapamiętany jako meduza (Głowa Gorgony), z wykrzywionymi ustami i gniewnym wzrokiem, z twarzą mamy. Spojrzenie na dziełko u obojga małżonków powodowało wyciszenie ewentualnych sporów, często wywoływało szczery śmiech.
W 1910 powstały pierwsze prace graficzne: „pierwszy suchoryt", „pierwsza akwaforta" – portrety żony. Mondral został jednym z członków założycieli Towarzystwa Artystów Polskich w Paryżu, powstałego głównie w celu wzajemnej pomocy. Uśmiechnęło się także szczęście. Amerykański bogaty biznesmen (zwany „kawiarzem") przyjeżdżał raz do roku do Paryża, kupował wszystko, co artysta zdołał przez rok stworzyć. Dzięki temu można było wynająć drugą pracownię i zrealizować marzenie o własnej prasie do akwafort. W lipcu 1911 Mondral wysłał prace na I Konkurs Graficzny im. Henryka Grohmana w Zakopanem (wystawa przeniesiona następnie do Krakowa) i otrzymał wyróżnienie za suchoryt Szewc. Powstawały liczne prace graficzne: portrety żony i córki, pejzaże, architektura paryska, studia drzew, a wkrótce artysta zafascynował się scenkami rodzajowymi i charakterystycznymi postaciami, m.in. Rybaków. W 1913 Mondral wystawiał we Lwowie i w warszawskiej Zachęcie. Zainteresował się poważnie fotografią. W rok później ponownie brał udział w Wystawie Graficznej i Konkursie II im. Henryka Grohmana w Warszawie, zdobywając drugą nagrodę za akwafortę Zuzanna.
Czas I wojny światowej rodzina przeżyła głównie w Paryżu, wyjeżdżając również do Bretanii i nad Jezioro Genewskie. Wydano odezwę: „<Kto może opuścić Paryż, niech wyjeżdża!>. Tata wsadził mnie do plecaka, w jedną rękę wziął walizkę, w drugą sztalugi, tektury i pudło z farbami, mama niosła torbę z jedzeniem na drogę, kocykiem i niezbędnymi drobiazgami, no i prymusem, czyli kuchenką naftową, bo przecież dziecko…" – to pierwsze osobiste wspomnienia córki. Na rok 1915 przypada udział dzieł Mondrala w czterech wystawach w Paryżu i prace związane z „fotomontażami", czyli fizjonomiami poległych żołnierzy dopasowywanymi do odpowiednich mundurów, dla rodzin. Romana z innymi kobietami czynnie wspierała walczących Polaków w armii rosyjskiej we Francji i na froncie wschodnim, wykonując laleczki ze szmatek na pamiątkę, Camilla zaś pamięta, iż nauczyła się cerować żołnierską bieliznę, głównie skarpety. Organizowano pokazy dobroczynne, a sami artyści utrzymywali się również z „produkcji" polskich motywów sprzedawanych Francuzom przez Marię Mickiewicz. W 1916 Mondral zaczął prace nad drzeworytami wielobarwnymi, portretami wiejskich ludzi, scenami religijnymi. Przy Towarzystwie Artystów Polskich powstała komisja Bratniej Pomocy, organizowano kolejne wystawy dobroczynne. Obchodzono rocznicę Konstytucji 3 Maja (1917), remontowano lokal stowarzyszenia.
Karol Mondral nigdy nie był człowiekiem lękliwym, w czasie nalotów nie korzystał ze schronienia w piwnicach. „Mama się denerwowała, a tato spokojnie spał albo udawał, że śpi. <Nic nam się nie stanie> – mówił. I rzeczywiście przeżyliśmy wojnę…" .
W listopadzie 1918 zorganizowano ekspozycję na rzecz Inwalidów Armii Polskiej we Francji z udziałem 38 artystów wystawiających. Do Paryża zaczęli trafiać emigranci, głównie z Rosji, toczono żarliwe spory o wyższości rzeźby nad malarstwem. Wówczas to powstała marmurowa głowa Romany Mondral.
1919 – Wystawa Francusko-Polskiej Sztuki i Pamiątek, liczne spotkania paryskiej bohemy, wędrówki po muzeach, kinach, teatrach i parkach, niekończąca się radość z zakończenia wojny. 8-letnia Camilla otrzymała od ojca „najpiękniejszy prezent jej życia" – własnoręcznie przygotowany z najdrobniejszymi szczegółami statek żaglowy, który razem puszczali na wodę koło fontanny na plantach. Ojciec lubił mawiać, że najwspanialszym dziełem jego życia jest córeczka, a nie jakieś tam obrazy czy grafiki.
Wreszcie nadszedł czas na wystawę indywidualną w 1921 roku, głównie prac graficznych, w paryskiej siedzibie Towarzystwa. Zakupiono kilkanaście rycin do Biblioteki Narodowej. Artysta do tego roku wykonał ponad 200 grafik i tyleż obrazów. Uczestniczył w Wystawie sztuki polskiej w Paryżu. Wydawałoby się, że teraz nastąpi najwspanialszy okres: rozkwitu twórczości, zbierania zasłużonych laurów we Francji. A tu Konstanty Brandel przywozi z Polski propozycję pracy nauczyciela grafiki w Państwowej Szkole Przemysłu Artystycznego w Bydgoszczy. Konsternacja, wahania, wreszcie decyzja o wyjeździe. Podstawowym argumentem było wychowanie dziecka w polskiej tradycji. Marcin Samicki żalił się w pamiętnikach: „ Jest to jedyny chłop w Paryżu z którym (poza Blackiem) tu żyję. Jest to jeden z najpiękniejszych charakterów jaki w Paryżu spotkałem. A co do wiedzy graficznej – to mniemam iż to jedyny człek w całej Polsce" .
xxx
1 kwietnia 1922 roku Karol Mondral podjął pracę nauczyciela grafiki w Państwowej Szkole Przemysłu Artystycznego w Bydgoszczy, zamieszkał z rodziną przy ul. Św. Trójcy 11, a następnie w mieszkaniu willi przy Chopina 3. Córka rozpoczęła naukę w Żeńskim Katolickim Gimnazjum Humanistycznym Miasta Bydgoszczy (w wyższej klasie). Przed przystąpieniem do bierzmowania okazało się, że nie została ochrzczona, a więc błyskawiczne przygotowania (przyspieszone kursy katechizmu) i sakramenty. Pamiętała z tego okresu życia „wychowawcę duchowego, księdza Michała Kozala. Jego osobowość pozostała w pamięci wszystkich… (…) Matematyki uczył nas Jan Paderewski, dość już wiekowy pan, podobno kuzyn sławnego pianisty. [brat przyrodni – przyp. JB] (…) Nauczyciele okazali się nadzwyczajni. Dzięki pani Głębockiej pokochałam literaturę polską" . Camilla wygrywała zawody sportowe w pływaniu, uczestniczyła w kursach tańca towarzyskiego i salonowych „prywatkach". Bal maturalny odbył się w sali balowej hotelu Pod Orłem, a Camilla wystąpiła w skromnej lecz wdzięcznej niebieskiej sukience, uwiecznionej na portrecie wykonanym przez ojca (Portret córki), szczęśliwie zachowanym w zbiorach prywatnych i prezentowanym na zbliżającej się wystawie w Bydgoszczy. W tym czasie przygotowywano się również do Balu Sylwestrowego w Arce Noego (tak przeistoczyła się aula Szkoły Przemysłu Artystycznego dzięki Bronisławowi Bartelowi) i przecież należało zakupić elegancki garnitur dla taty. Karol Mondral w kwietniu 1922 ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, uczestniczył w Wystawie artystów bydgoskich… zorganizowanej przez TZSP bydgoskie w sali szkoły (87 prac graficznych z okresu paryskiego), prowadził kursy wieczorowe rysunku, drukarstwa, dla zecerów i litografów – od historii drukarstwa po techniki reprodukcyjne, sam uzupełniając wiedzę w zakresie poligrafii. W tymże roku w Bydgoszczy odbyła się również Wystawa grafików polskich, tzw. „okrężna" oraz Wystawa gwiazdkowa artystów bydgoskich. 27 stycznia 1923 otwarto Wystawę zbiorową Karola Mondrala w warszawskim TZSP. Historycznym wydarzeniem dla naszego miasta stało się podpisanie 5 sierpnia Aktu powołania Muzeum Miejskiego w Bydgoszczy, na którym figuruje również podpis Karola Mondrala. Muzeum nabyło od artysty 19 plansz graficznych.
Praca pedagogiczna wyczerpywała znacznie, ale sił panu Karolowi nie brakowało; przyjął członkowstwo w komisji Rady Miejskiej ds. wykonania akwafort oddających widoki Bydgoszczy, w Muzeum Miejskim zaprezentował 100 rycin na Wystawie graficznej. Karol Mondral, dokumentował architekturę Bydgoszczy, a nawet pisywał wiersze.
W czas reorganizacji Szkoła Przemysłu zmieniła status artystyczny na przemysłowy, powstał Wydział Grafiki Przemysłowej, którego w latach 1924-1927 Mondral był kierownikiem. Nastąpiła kolejna reorganizacja, Wydział przekształcono w 2-letnią Szkołę Graficzną, od 1 września do 1 marca 1931 roku wykładowcą i kierownikiem nadal pozostał niestrudzony krzewiciel technik graficznych w Bydgoszczy, po czym losy skierowały małżonków Mondralów do Poznania, gdzie już studiowała wszechstronnie uzdolniona językowo i nie tylko ich córka.
Zanim to jednak nastąpiło artysta wziął udział w Zbiorowej wystawie grafiki w Salonie Sztuki Arcta w Poznaniu, m.in. w doborowym towarzystwie prac Leona Wyczółkowskiego. Co interesujące, od tego roku datuje się wzmożone zainteresowanie artysty studiami drzew i lasu.
Powstał niezwykle interesujący Portret żony z naparstnicami – drzeworyt, w 1979 roku wybrany do zreprodukowania jako znaczek z serii Polska grafika współczesna – w poważnym nakładzie.
„Jadąc do Paryża [1995], zabrałam tekst o moim ojcu, Karolu, Wspomnienia i impresje na temat znaczka pocztowego, bo drzeworyt z portretem mojej mamy trafił na znaczek pocztowy z serii grafików polskich. (...) Zostawiłam tekst z nieśmiałą nadzieją, że może <Kultura> zechce go opublikować" . Jerzy Giedrojć wydrukował i od razu nakazał wypłatę honorarium.
W 1926 Karol Mondral, jako członek Związku Artystów Wielkopolskich Plastyka, brał udział w licznych wystawach ugrupowania w Polsce, m.in. w Muzeum Miejskim w Bydgoszczy kwietniu i maju, w czerwcu i lipcu we Lwowie, w październiku w warszawskiej Zachęcie. Z jego inicjatywy i Tadeusza Dobrowolskiego wystawiono w Muzeum Miejskim w Bydgoszczy Wystawę obrazów Marcina Samlickiego. Na lata 1927/28 przypadają dwie wystawy grafiki w Poznaniu oraz Wystawa obrazów, rzeźb i grafiki Artystów Nadnotecia i Pomorza w Muzeum Miejskim w Bydgoszczy. Trwałym śladem pobytu Mondrala w mieście nad Brdą pozostaje Ekslibris Biblioteki Miejskiej w Bydgoszczy 1903-1928. W pracach Deputacji Muzeum Miejskiego uczestniczył artysta w latach 1928-1930. Kolejne dwie wystawy w Poznaniu (Powszechna Wystawa Krajowa oraz Poznań i miasta Polski zachowane w grafice) prezentowały w roku 1929 głównie prace bydgoskie: Widok z grobli bydgoskiej, Wenecja Bydgoska, Kościół Serca Jezusowego I-II, Fara nad Brdą. Nic więc dziwnego, że współpracownicy Państwowej Szkoły Przemysłowej, gdzie pełnił ponadto funkcję skarbnika Kasy Samopomocy (jak niegdyś w Paryżu), ofiarowali koledze zegar z dedykacją, do obejrzenia na bydgoskiej wystawie. Niecodzienna była również Wystawa jesienna artystów malarzy i rzeźbiarzy miejscowych i Pomorza w Muzeum Miejskim, bowiem wśród 4 obrazów, 20 grafik, znalazły się 3 rzeźby – 2 w marmurze, 1 w gipsie (głowa żony) przywiezione po „okresie paryskim", ocalałe w pożodze II wojny światowej, o czym wiemy z przekazów córki, jednak nie odzyskane przez nią po podstępnej wyprzedaży z domu cennych pamiątek rodzinnych przez jej jedynego syna Stefana-Kubę Pęksę (delikatnie mówiąc lekkoducha).
Ostatnie miesiące w grodzie nad Brdą i Wisłą (o czym nie mógł wiedzieć zainteresowany), spędzał niezwykle aktywnie, uczestnicząc w pracach – jako prezes – bydgoskiego Związku Plastyków Pomorskich, wystawiając w Toruniu, a następnie w grudniu 1929 roku prezentując prace na indywidualnej ekspozycji TPSP w Poznaniu oraz zbiorowej, na przełomie stycznia i lutego 1930 roku.
Druga indywidualna prezentacja dzieł Wystawa Karola Mondrala w Muzeum Miejskim w Bydgoszczy odbyła się 4 kwietnia-1 czerwca tegoż roku, została udokumentowana katalogiem (49 grafik, 81 obrazów olejnych), w tym Cykl widoków Bydgoszczy, w grudniu zaś prezentował już Mondral obiekty na Wystawie obrazów i rzeźb Związku Plastyków Pomorskich, ponadto na Wystawie gwiazdkowej w Salonie TPSP w Poznaniu.
Niesamowite spiętrzenie terminów wystaw. Luty 1931 – prezentacja grafik w Warszawie (Towarzystwo Miłośników Grafiki), luty/marzec – nowa odsłona dzieł w ramach Wystawy grafików polskich (w Muzeum Miejskim), co więcej udział w loterii amerykańskiej dzieł sztuki (w Teatrze Miejskim w Bydgoszczy).
Departament Szkół Zawodowych Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (MWRiOP) postanowił (nie wiedzieć czemu) zrezygnować ze szkoły w Bydgoszczy, ale na szczęście nie z jej wykładowcy – Karola Mondrala.
xxx
Od 1 marca artysta został zatrudniony jako nauczyciel na Wydziale Grafiki Państwowej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Poznaniu, przeprowadził się jednak z Bydgoszczy do Poznania dopiero we wrześniu 1932, kilkakrotnie zmieniając mieszkania. Wykładał druk głęboki, druk wysoki, druk płaski, prowadził kurs liternictwa, w maju wysłał swoje prace na Wystawę grafiki w Wilnie, na przełomie 1931/32 ponownie eksponował prace w Muzeum Miejskim w Bydgoszczy na Wystawie obrazów, rzeźb i grafiki Związku Plastyków Pomorskich. Na tej wystawie twórca pokazał m.in. akwaforty ukazujące architekturę zabytkową Gniezna, wykonane na jubileusz arcybiskupa gnieźnieńskiego. Wykonując plansze do teki pomieszkiał u księdza Michała Kozala, późniejszego błogosławionego, którego ogromnie cenił jeszcze w Bydgoszczy.
W Poznaniu wystawił z kolei ryciny z okresu paryskiego oraz ekslibrysy (Współczesna grafika polska – Muzeum Wielkopolskie, czerwiec 1932), ponadto uczestniczył w Wystawie gwiazdkowej artystów poznańskich (salon TPSP, grudzień 1933, 1934,1935). W 1934 kabiny klasy turystyczne statku „Piłsudski" ozdobiono pracami 78 artystów polskich, w tym Karola Mondrala. Artysta wykonał w brązie medalion żony (1932), zaś sam został uwieczniony na plakiecie Jana Wysockiego (1933). W 1936 zorganizowano w Muzeum Wielkopolskim ekspozycję Morze polskie w grafice z udziałem prac Mondrala, w Muzeum Miejskim wystawę Związku Zawodowych Plastyków Wielkopolsko-Pomorskich, na tę drugą wysłał nowe prace wykonywane w Krzemieńcu. Pobyty letnie w tej malowniczej miejscowości zaowocowały licznymi pracami, wystawianymi w Poznaniu (Sztuka – Kwiaty – Wnętrze), w Warszawie na Drugiej Międzynarodowej Wystawie Drzeworytów oraz na Salonie 1936, np. wyróżnienie uzyskał Stary dom w Krzemieńcu. Kontynuację cyklu krzemienieckiego wystawił Mondral na Salonie 1937 oraz rok później, w lipcu 1938 na Wystawie Stowarzyszenia Artystów Wielkopolskich Plastyka.
Udział w tych wystawach oddaje jedynie pobieżnie zakres aktywności Karola Mondrala, który – według Hieronima Cichockiego – miał w czasie od przyjazdu z Paryża stworzyć kilkadziesiąt obrazów olejnych i ponad sto realizacji graficznych. Brązowy medal „Za długoletnią służbę" MWRiOP zdążyło przyznać wybitnemu artyście przed wybuchem II wojny światowej. Na 1939 rok przypadają z udziałem jego dzieł ekspozycje: Wojsko polskie w grafice, Wystawa prac członków Związku Polskich Artystów Grafików, Artyści poznańscy na Fundusz Obrony Narodowej (Poznań), Wystawa zbiorowa Stowarzyszenia Artystów Wielkopolskich Plastyka (Warszawa).
Wybuch wojny zastał Mondrala w Warszawie, w drodze z Krzemieńca do Poznania. Jednak dotarł tam, chyba po to, by otrzymać od władz okupacyjnych wyrok na tułaczkę, najpierw do obozu przesiedleńczego w Poznaniu, następnie do obozu przejściowego pod Lublinem. Do wybuchu powstania warszawskiego przebywał w stolicy, wywieziony ostatecznie pod Tarnów. Nie trzeba chyba dodawać, że w Poznaniu pozostał cały dorobek, mieszkanie zajęli Niemcy. Dramat ojca określiła Camilla „klęską życiową, unicestwieniem całego dorobku" .
„Przepadły wszystkie zdjęcia z wyjątkiem jednego, w małej owalnej ramce, które mama zabrała na tułaczkę. Moje pierwsze zdjęcie" .
„Kiedyś ojciec mówił ze śmiechem, że w posagu dostanę kilka skrzyń obrazów i owinę się kilimami utkanymi pięknie przez mamę" .
Przepadło wyposażenie mieszkania i pracowni, 160 obrazów olejnych w ramach i bez ram, ok. 200 płyt miedziorytów, akwafort, akwatint i suchorytów, ok. 60 płyt drzeworytów, teka odbitek ok. 130 egzemplarzy, rzeźby, ponadto cenne dzieła innych artystów .
Z całego obiecanego córce posagu po wojnie udało się odzyskać jedynie rzeźbę z popiersiem pani Romany, portret Camilli z 1928, owo pierwsze zdjęcie w „owalnej ramce", a i rzeźba również przepadła.
Po wojnie małżeństwo Mondralów powróciło do Poznania. Pan Karol ponownie podjął wyzwanie Szkoły, w 1946 przekształconej w Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych. Wreszcie w 1948, po wielu staraniach, Ministerstwo Kultury i Sztuki przyznało artyście kwalifikacje zawodowe oraz tytuł profesora PWSSP w Poznaniu. Nad rekonstrukcją Wydziału Grafiki usilnie pracował. I wtedy właśnie: „Kiedy tego dokonał, zaskoczono go decyzją przeniesienia wydziału grafiki do Łodzi. Miał 68 lat, za sobą pracowite życie, dwie wojny. Nie miał siły, żeby od nowa zapuszczać korzenie. Przeszedł na głodową emeryturę. [20 lipca 1949]. Niewiele malował. Wojna, odejście z czynnego życia coś w nim przepaliły. Hodował z pasją róże i zabierał się do budowy skrzypiec" . Tych kilka pozornie lapidarnych a porażających w wymowie zdań niech posłuży za cały komentarz.
Karol Mondral nie byłby jednak sobą, człowiekiem-artystą niezłomnym, gdyby całkowicie odsunął się od ówczesnego życia artystycznego i chociaż tracił wzrok, a grafiki prawie nie uprawiał, jednak sporadycznie wystawiał. W 1950 w Dorocznej wystawie Z.P.A.P. Okręgu Poznańskiego w Poznaniu, w 1951 w Dorocznej wystawie prac członków Związku Polskich Artystów Plastyków Okręgu Poznańskiego w Łodzi, i ponownie w Poznaniu. W kwietniu 1951 pokazał jeszcze Portret rytownika Brandla na ekspozycji Świat pracy w plastyce (CBWA Poznań), całkowicie rozstał się z PWSSP. Z okazji jubileuszu 50-lecia pracy artystycznej otrzymał wzruszający prezent – tekę graficzną w wykonaniu jego uczniów, datowaną na 28 czerwca 1952. Otrzymał również list gratulacyjny od Zarządu Okręgu ZPAP w Poznaniu. Odszedł 16 grudnia 1957 roku w Poznaniu.
Obecnie wraz z żoną spoczywa pod Warszawą na cmentarzu w Pyrach, gdzie prochy sprowadziła [1983] nieżyjąca już dzisiaj córka Camilla. Ona też po zawierusze wojennej powróciła do kraju i w 1959 roku z jej inicjatywy w Centralnym Biurze Wystaw Artystycznych w Poznaniu obyła się ostatnia i jedyna monograficzna w Polsce wystawa Karol Mondral 1880-1957, z reprezentacją wszystkich okresów twórczości artysty. W grudniu 1960 w warszawskiej Kordegardzie zastąpiła z kolei ostatnia odsłona prac graficznych Wystawa grafiki Karola Mondrala (1880-1937).
Minęło trzydzieści sześć lat. „Jesienią 1996 roku odbyła się w Paryżu wystawa prac polskich artystów z pierwszej ćwierci naszego wieku. Ewa Bobrowska-Jakubowska, historyk sztuki, dogrzebała się w archiwach tamtejszej Biblioteki Polskiej sporej teki prac mojego ojca: dwieście jego grawiur! " – notuje Camilla.
Wracam do aktualnej wystawy Karol Mondral (1880-1957). Grafika „okresu paryskiego, bydgoskiego i poznańskiego", która swój wernisaż będzie świętowała w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego 18 kwietnia i potrwa do 26 maja 2013 roku. Ekspozycja pojedzie następnie do Poznania prezentowana tam do września w Muzeum Archidiecezjalnym, zaś w Paryżu w Bibliotece Polskiej do końca listopada 2013 roku. Kuratorem tego ogromnego przedsięwzięcia jest Barbara Chojnacka, przy współpracy edycji w Poznaniu i Paryżu z dr Anną Czarnocką i Aleksandrą Pudelską. Prezentowanych będzie ponad 130 prac ze zbiorów Biblioteki Polskiej w Paryżu, ponad 30 z Muzeum im. Stanisława Fischera w Bochni, 11 dzieł z Muzeum Narodowego w Warszawie, 15 grafik z Muzeum Narodowego w Poznaniu. Ponadto użyczone zostaną eksponaty od: Biblioteki Narodowej w Warszawie, Zakładu Narodowego im Ossolińskich we Wrocławiu, Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu, Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Witolda Bełzy w Bydgoszczy, ze zbiorów własnych Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, a także zbiorów prywatnych.
W katalogu wystawy znajdzie odbicie znacznie pokaźniejsza ilość dzieł, zebranych przez kustosz Barbarę Chojnacką, pozwalających na identyfikację grafik oraz ustalenie datowania. W zamierzeniu jest to, moim zdaniem udatna, próba monografii, „wydobycie i ocalenie od zapomnienia" artysty wielkiego formatu, niestrudzonego pedagoga, człowieka wszechstronnie utalentowanego, który silnie związany był z Bydgoszczą i tutejszym środowiskiem artystycznym. Nie spoczywa na bydgoskim cmentarzu, ale w jego rycinach tak wiele cennej i urokliwej dokumentacji miasta.
Duet palety i rylca czytam tu również metaforycznie (Człowieczy los…), paletą określając przebogate życie i twórczość Karola Mondrala, rylcem wszystkie trudy i dramaty Jego drogi.