Zbliżające się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Brazylii, choć zabraknie na nich polskiej ekipy, są znakomitym momentem, by przypomnieć i przybliżyć jeden z najbardziej znanych utworów literackich poświęconych właśnie piłce nożnej.
Sport ten, zwłaszcza dla swoich zagorzałych sympatyków jest zjawiskiem emocjonującym i porywającym. Jednocześnie jednak, wydaje się być dyscypliną trudną do ukazania w artystycznym kontekście, a już na pewno nie taką, która może stać się przedmiotem wzniosłego utworu literackiego.
Wiersz skamandryty Kazimierza Wierzyńskiego „Match footballowy" zadaje kłam takiemu stwierdzeniu, a do historii literatury przeszedł jako bodaj najwspanialszy i najbardziej znany przykład bytności „motywu piłkarskiego". Utwór pochodzi z znakomitego tomu „Laur olimpijski", złożonego z utworów poświęconych różnym dyscyplinom sportowym i samym sportowcom. Poeta otrzymał za niego złoty medal w ramach olimpijskiego Konkursu Sztuki i Literatury podczas igrzysk w Amsterdamie w 1928 r.
Wiersz ma regularną, stroficzną budowę. Zbudowany jest z sześciu strof, a każda z nich z czterech wersów, napisanych trzynastozgłoskowcem, ze średniówką po siódmej sylabie. Występują rymy krzyżowe, żeńskie, dokładne, przeważnie gramatyczne. Podobnie regularną, klasyczną budowę mają wszystkie utwory w tomie, co nie przeszkadza jednak poecie w każdym z nich, choćby w omawianym, obok sztywnych ram formy poprowadzić bogatą i nietuzinkową wypowiedź liryczną.
Już pierwsza strofa wprowadza nas w niezwykły klimat. Nie meczu, ale ogromnego spektaklu, którego miejscem jest stadion, podniesiony do rangi starożytnego Colosseum:
Oto tu jest największe Colosseum świata,
Tu serce żądz i życia bije najwymowniej,
Tu tajemny sens wiąże i entuzjazm brata
Milion ludzi na wielkiej rozsiadłych widowni.
Osadzenie meczu w takim starożytnym kontekście jest zauważalną gloryfikacją piłkarskiej rywalizacji. Arena sportowej rozgrywki jest dla Wierzyńskiego nie tylko miejscem potyczki, emocji, walki sportowców. Podobnie do nich przeżywają i reagują kibice – hałasując, dopingując, dodając skrzydeł jednej drużynie i próbując podciąć je kolejnej.
Poeta, pisząc o milionie ludzi rozsiadłych na widowni, dokonał oczywistej hiperbolizacji – nigdy, ani przed czasami życia Wierzyńskiego, ani po nich tak wielka publika na trybunach nie zasiadła , z oczywistych względów bezpieczeństwa oraz ograniczonej wielkości boiska, a co za tym idzie, całego stadionu. Można założyć pewną antycypację poety – miliony kibiców piłkarskich zasiadają współcześnie, by oglądać mecz – ale przed własnym telewizorem.
Strofa ta pokazuje także, jak wielkie znaczenie dla kibica ma mecz piłkarski, wygrana ukochanej drużyny, która staje się celem samym sobie, dla wielu ważniejszym nawet od spraw osobistych, uczuciowych. Przeżywanie widowiska sportowego wiąże się niemalże ze stworzeniem swego rodzaju alternatywnej rzeczywistości, z inną aksjologią, w której naczelne miejsce zajmuje kibicowska ekstaza.
Kolejna strofa pokazuje, jak bardzo obeznanym z tematem piłkarstwa był Wierzyński :
Zamora wsparty w bramce o szczyt Pirenejów,
Piękniejszy niż Don Juan, obciśnięty w swetrze,
Jak dumny król, w chaosie center i wolejów,
Śledzi kulę świetlistą, prującą powietrze.
Zwrotka poświęcona jest w całości postaci Ricardo Zamory , legendarnego hiszpańskiego bramkarza. Piłkarz jest tu gloryfikowany, poeta nie tylko przyrównuje go do mitycznego Don Juana, ale także określa „dumnym królem", którym, de facto (z racji dużej odwagi i nieustępliwości), bramkarz zawsze był w swoim polu karnym. Poeta umieszcza tutaj także dość specjalistyczne piłkarskie nazewnictwo, takie jak „centra" i „wolej" .
Gloryfikacji poddana została w tej strofie, oprócz piłkarza, także sama piłka. Ten kulisty, robiony wówczas ze skóry i szyty ręcznie przedmiot poeta podniósł do rangi „kuli świetlistej". Tak więc, nie tylko piłkarz jest tu istotą wręcz nadprzyrodzoną. Niezwykłością (jak Posejdonowski trójząb) wyróżnia się również jego atrybut, czyli piłka.
Trzecia strofa utworu to dalszy ciąg rozpływania się poety w zachwycie nad piłkarzem:
Z Uralu w bój posłaną jak z lufy moździerza,
Trzyma w oczach i więzi, a gdy kula spada,
Jak pająk się nad dziuplą bramki rozczapierza,
Jak krzak wystrzela w niebo, człowiek–barykada.
Dwie pierwsze strofy poświęcone są niczemu innemu, jak walce o piłkę w polu karnym. Spadająca z dużej wysokości („z Uralu") śledzona jest cały czas przez bramkarza, a gdy opada, ten natychmiast chwyta ją w swoje ręce.
Kolejny wers to krótki opis rzucania się bramkarza w róg bramki w celu obrony strzału. Golkiper tutaj to monolit, „człowiek – barykada", wzorowo strzegący swojej bramki, zapewniający swoim kolegom możliwość nieprzejmowania się tym, co za ich plecami – on jest w stanie wyjść obronną ręką z każdej sytuacji.
Poeta przyrównuje więc bramkarza i do przedstawicieli flory (krzak) i fauny (pająk), szukając odpowiednich cech, którymi może wyrazić swe uznanie dla postawy zawodnika.
Kolejna strofa poświęcona jest piłce:
Pocisk skacze kozłami od miasta do miasta,
Z jednej strony jest Moskwa, z drugiej Barcelona,
Już steruje ku siatce, już spod stóp wyrasta,
Trybuny tracą oddech, cały stadion kona.
Piłka przyrównana jest tutaj do pocisku – to trafna metafora. Trafiając bowiem do bramki drużyny, którą wspierają kibice, powoduje u nich nierzadko ból, czy nawet histerię.
Poeta przywołuje dwa miasta. O ile w przypadku Moskwy decydowały raczej względy geograficzne (stolica daleko wysunięta na wschód) i polityczne (miasto odgrywało wówczas ważną rolę w Europie), o tyle w przypadku Barcelony decydować mogły przede wszystkim względy piłkarskie. Wywodzące się bowiem z tego hiszpańskiego miasta dwa wielkie kluby – Espanyol i, przede wszystkim, FC Barcelona już wtedy zapisywały się złotymi zgłoskami w historii futbolu, nie tylko wygrywając mistrzostwa i puchary, ale także będąc „dostarczycielem" licznych piłkarskich sław, takich jak choćby Ricardo Zamora. Ponadto, piłka hiszpańska, w tym „barcelońska" zawsze jawiła się jako piękna technicznie, skuteczna, dostarczająca wiele satysfakcji kibicom.
Wierzyński znakomicie ujął w tej strofie moment, w którym uderzona przez zawodnika piłka leci w kierunku bramki, a „trybuny tracą oddech, cały stadion kona". Poeta wręcz z fotograficzną dokładnością przybliża newralgiczny moment, kiedy oczy wszystkich na stadionie skupione są właśnie na piłce, zmierzającej ku bramce.
Piąta strofa to moment, w którym poeta postanawia się ujawnić i zwraca się do odbiorców słowami:
I pokażcie mi teraz – gdzie, w jakich teatrach
Milion widzów wystrzeli takim wielkim głosem:
Zamora, lecąc w górę jak żagiel na wiatrach,
Za Atlantyk wybija piłkę jednym ciosem!
Poeta porównuje arenę sportowych zmagań do teatru – na niekorzyść tego drugiego. Tutaj bowiem publika niemalże zawsze bierze udział w wydarzeniach, może żywo reagować, nie oglądać się na konwenanse związane z jakimkolwiek zachowanie. Tutaj krzyczą, zdzierają gardła, ale mają powód: po raz kolejny już wspominany Zamora broni strzał.
W tej zwrotce wspaniały bramkarz przyrównany zostaje do „żagla na wiatrach". Nie jest to porównanie przypadkowe – w kolejnym wersie poeta hiperbolizuje po raz kolejny sytuację, sugerując wybicie piłki „za Atlantyk", gdzie dotrzeć wówczas można było jedynie drogą morską.
Ostatnia strofa to ponowne skupienie się na publice:
Widownia oszalała, krzyczy, bije brawo,
Półkole trybun płonie niczym aureola
l jak wielka tęsknota za zwycięską sławą
letni okrzyk stadionu: gola, gola, gola!
Przybliżenie stanu i emocji kibiców to powtórzenie zabiegu ze strofy pierwszej. Możemy więc mówić o zamkniętej kompozycji utworu.
Poeta opisuje reakcję kibiców na bramkarską paradę Zamory. Znów, obok przybliżenia naturalnych reakcji jak krzyk, czy oklaski, Wierzyński pozwolił sobie na mityczne wręcz przestawienie trybun, przyrównując je do płonącej aureoli. To już nie tylko gloryfikacja, ale wręcz sakralizacja publiki.
Ostatnie dwa wersy utworu to przybliżenie pewnej refleksji: Zamora obronił, bramka na padła. Ale trybuny właśnie dla bramek przychodzą na stadion i za pięknymi golami tęsknią. Potwierdza to skandowane: „gola, gola, gola!". Poeta nie sugeruje jednak, kibice której z drużyn skandują: czy tej, w której gra Zamora, czy drużyny przeciwnej. Pozostawia odbiorcę w pewnej niejednoznaczności, pozwalając mu niejako na określenie swojego nastawienia: czy woli piękne parady, czy piękne gole.
„Match footbolowy" wydaje się być jednym z najciekawszych elementów „Lauru olimpijskiego", którego sportowa tematyka, w opinii Lesława Eustachiewicza, „jest kontynuacją wierszy w stylu <<Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną>> (…)" . Trudno się z tą tezą nie zgodzić – witalność, energia, siła, optymizm płynące z wierszy z „Lauru…" absolutnie zachwycają i nieprzypadkowe jest doszukiwanie się, choćby na tej płaszczyźnie, pewnych paraleli z „Wiosną i winem". Jan Marx stwierdził ponadto, że „Laur…" to „drugi oddech dytyrambiczny" Wierzyńskiego.
Przybliżony wiersz, podobnie jak pozostałe z tomu, ukazuje sport jako zjawisko o charakterze metafizycznym. Poeta łączy wysiłek fizyczny z duchową wzniosłością, szlachetnością, zahaczając o kwestie godności i uczciwej rywalizacji. Jest więc piewcą nie tylko sportu jako takiego, ale i rywalizacji, nie tylko z przeciwnikiem, ale i z samym sobą. Oczywiście, rywalizacja ta musi być „czysta", pozbawiona pierwiastków negatywnych, nielicujących z ideałami, które w czasach odradzania się olimpizmu głosił baron de Coubertin. Owe nawoływanie poety do uczciwości i stosowania sportowej dewizy fair play jest, również z perspektywy współczesności niezwykle interesującym i wciąż aktualnym zjawiskiem, zwłaszcza w kontekście skandali dopingowych i korupcyjnych, które dotknęły zarówno polski, jak i światowy sport w XXI wieku.
BIBLIOGRAFIA
Eustachiewicz L., Dwudziestolecie 1919–1939, Warszawa 1982, s 105.
Kazimierz Wierzyński. Poezja i proza, tom I Poezja, red. Chełminiak B., Kraków 1981.
Marx J., Skamandryci, Warszawa 1993.
Nasiłowska A., Kazimierz Wierzyński, Warszawa 1991.
Skamander 5. Studia o twórczości Kazimierza Wierzyńskiego, red. Opacki I., Katowice 1986.
Wierzyński K., Poezja, wybór i posł. Sprusiński M., Kraków 1981.
Wierzyński K., Poezje zebrane, t. I i II, oprac. Smaszcz W., Białystok 1994.
Wierzyński K., Poezje zebrane (II), wybór i wstęp Makowiecki A. Z., Warszawa 1989.
Zawada A., Dwudziestolecie literackie, Wrocław 1997.