O uczuciach napisano już wszystko (?) Być może – to temat do dłuższej dyskusji – ale
najnowszy tomik Weroniki Iwaniuk „Częstotkliwości" jest doskonałym argumentem dla tych, którzy twierdzą, że w nieopisanym ogromie literatury znajdują się miejsca do wypełnienia.
„Częstotkliwośći" to pozycja pełna szeroko pojętej uczuciowości, opisów stanów, przeżyć, obfitująca w refleksje nad współczesnym światem, w którym każdy z nas wyprawia pogrzeb naiwności. Autorka obnaża rzeczywistość z obłudy, obok blasków pokazując cienie. Dzieli się dychotomicznymi wrażeniami, towarzyszącymi jej w różnych sytuacjach i relacjach międzyludzkich. Wrażliwość poetki i jej podatność na bodźce kontrastują z ludzkością:
która swą normalnością
wytyczonymi granicami myślami
nieelastycznie wmurowanymi w historię
betonowym półświatem zabija moją wolność
Poetka dostrzega ograniczenia, które narzuciła jednostce współczesność. Wyższe uczucia są towarem deficytowym w globalnej wiosce. Pozostaje żal i być może ból o lekko egzystencjalnym wydźwięku. Czy jest na to jakieś remedium? Tak, choćby sen, który:
goi przeznaczenie
ciężkim gestem opada niemoc
w noc zimową
ostatnią.
Takie ukojenie ważne jest szczególnie w życiu kobiety, chwiejnej emocjonalnie, czującej i doświadczającej więcej. Iwaniuk w swoich wierszach szuka często porozumienia: ze sobą, z kobiecością, z otoczeniem. Autorka wypatruje swojego miejsca, nieograniczonego w swej nieskończoności. I znajduje. Gdzie? Oczywiście w poezji.
W tomiku dominuje tematyka miłosna, w której młoda poetka obraca się nad wyraz sprawnie, eksponując różne jej oblicza nie popadając w banalność. Rozbudowane są uczuć wizerunki, stanowiące de facto osobny rozdział i dzieło w dziele. Ta część to doskonały przykład tego, jak Iwaniuk potrafi „ugryźć" miłość w swojej poezji. Na kilkunastu stronach przedstawiła podzielony na dni opis przeżyć i emocji pewnej dwójki kochanków, nazwanych po prostu Ona i On, których losy i wypowiedzi pełne są niejasności, zróżnicowanych obrazów i usilnych prób opisania tego, co nieopisywalne. Mimo swoich gabarytów, uczuć wizerunki nie są ani trochę przesadzone, czy zbyt wylewne. To ogrom słów, ale przemyślany i dojrzały. Ogrom, który w obliczu wielkości emocji staje się mikroskopijnym wycinkiem, przerwaniem ciszy, która wynika z tego, że kobieta ledwo ocierając się o jawę/ milczy że kocha. Iwaniuk potrafi wzbogacać lirykę miłosną o zróżnicowane nawiązania, przywołując np. Gałczyńskiego zwrotem zostań jeszcze chwilę/ niebo ci uchylę.
Ważną rolę w życiu poetki odgrywają także otaczający ją ludzie, bliscy, choćby ojciec, któremu poświęciła (chyba jeden z najlepszych ale i najtrudniejszych w całym tomie) wiersz tatusiu. Zwraca się do niego brutalnymi w swej szczerości słowami:
sam dałeś mi zęby
nie dziw się teraz
że gryzę
Poetka zdaje się nie czuć odgórnie narzuconego respektu wobec autorytetów. Gorzka szczerość jej wyznań i chęć odejścia od tego, co zastane prowadzą wreszcie do deklaracji: porzucam cienie praojców/ nie tworzę żadnej historii. Iwaniuk odrzuca sztywny determinizm, dziejową konieczność mówiącą, że młodzi muszą przejąć świat od starych. Ona buduje swój własny świat, który nie jest nigdzie umocowany i od nikogo zależny. Autorka dzieli się swoim sposobem postrzegania i odbierania tego, co wokół, słowami:
jak wielu wkroczyłam w dorosłość
drogą wieloznaczeń
Wieloznaczności i niedopowiedzenia to zjawiska, które doskonale widać na przykładzie przyrody, choćby wiatru - mocniej zawiał/ jakby chciał zaznaczyć swoją obecność. Weronika Iwaniuk posiada zdolność „chwytania chwili", przekuwania ich w krótkie frazy, a tych w liryki, by zaraz potem przejść w werystyczne opisy stanów i uczuć, uciekające jednak od „przegadania".
Obok uczuć, autorka porusza w swoich wierszach tematykę dość zróżnicowaną, choćby religijną. Tu również eksponuje szczerość i bezkompromisowość, twierdząc: Bóg dał mi skrzydła ale nie nauczył latać. Czy jej stosunek do Stwórcy oparty jest wobec tego na pretensjach i żalu? Nie, albowiem:
ty jesteś moim dobrem
ostatecznym przekonaniem
i wdzięcznym westchnieniem
Boże.
Poetka nawiązuje także do ostatniej wieczerzy, tutaj czyniąc z niej damsko-męską kolację, w czasie której brzmią zaprzeczenia/ wibrują dźwięki/ krzyk aniołów. Innym przykładem motywiki religijnej jest kosmogonia, której niezwykle ciekawe ujęcie odnaleźć można w wierszu trzy cnoty boskie. Iwaniuk eksponuje także swój – pełen wątpliwości – głos w sprawie antropogonii:
mam wierzyć że jestem wynikiem
spisku boga z mężczyzną (?).
że grając w kości
przegrali jedną z nich
Zauważyć trzeba, że autorka bardzo zręcznie czerpie inspiracje z religii i kultury, czyniąc z nich wyjście do wywodów nierzadko głęboko zastanawiających. Nie wpada jednak w wymuszoną, sztuczną intertekstualność, obliczoną na intelektualne „zamęczenie" odbiorcy, ale po prostu sygnalizuje i zachęca, by przy pomocy danego kontekstu spojrzeć na dane zagadnienie jeszcze szerzej.
Poetyka wierszy Weroniki Iwaniuk, choć przemyślana i ustabilizowana, nie jest najważniejszym elementem tej twórczości, a jej jakość nie dominuje procesu twórczego. Nie sposób, co prawda, odmówić interesującej konstrukcji całości tomu, na płaszczyźnie poszczególnych wierszy jednak forma jest tylko przestrzenią, w której wybrzmieć ma treść. Poetka swoje wiersze „wyśrodkowuje", kierując nie tylko oczy, ale i poszukującą interpretacji intuicję czytelnika na środek stronicy. Mimo wszystko potrafi zaskoczyć - przerzutniami, porównaniami (świat jest tylko małą kolebką/ ściśle określonych zasad) czy umiejętnie wprowadzanymi metaforami albo ożywieniami (tęsknota współudziału/ ma lęk wysokości). Przejawia także niekiedy zdolność do „wplatania" neologizmów. Wie, kiedy wzbogacić utwór nowym słowem, zawsze trafionym i adekwatnym, aby pokreślić siłę wszelkich wieloznaczeń. Cechą wyróżniającą poezji Iwaniuk jest również to, że niekiedy przedmiot/adresat wiersza, często niezwykle obrazowo opisywany, wyprowadzany jest niejako poza nominalną treść i ujawniamy na samym końcu.
Czytelnik liczący na obcowanie z monumentalną, przebogatą, ociekającą majstersztykiem i kontekstami literaturą może być trochę rozczarowany, biorąc do ręki ten tomik. Ale na pewno nie będzie rozczarowany ten, kto szuka poezji szczerej, niepokojącej, niejasnej, jak ognia unikającej kompromisów, i – co chyba najważniejsze – ciągle pozostawiającej wrażenie, że czegoś się nie doczytało…. Takie są właśnie „Częstotkliwości" Weroniki Iwaniuk.
Weronika Iwaniuk, „Częstotkliwości", Biblioteczka Podlaskiego Kwartalnika Kulturalnego, Biała Podlaska 2013, ss. 86.