Pamięci Leona Wyczółkowskiego
żółty wschód rozpływa się w dali
ziemia
oblana wonią świeżej słomy
zapachy żywicy mieszają się z aromatem chleba
Wycz wyrusza w pole
i słyszy jak wiosna tętni w leniwych grudach ziemi
a piach chrzęści pod stopami
patrzy
woły ciągną racice
idą jakby w metrum chodzonego
kopyta zachłanne na taniec
zanurzają się w ziemi
jak słońce w stawie
fale ryczą i grzmią
dźwięki
kłócą się
tarmoszą
skaczą
to skiby ziemi falują jak morze
słońce więdnie
pola matowieją
artysta wie że prości zjadacze potrzebują chleba
myśli więc
jak uwiecznić orkę