Archiwum

Janusz Orlikowski - Pisarski garb

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

„Kontur mojego garbatego z powodu plecaka cienia, wyglądał dość pokracznie. Mimo to wszyscy przyglądali się z autentycznym zadowoleniem rysunkowi na ścianie. (…) - To jest Quasimodo, a nie ja – powiedziałem, chyba dość spokojnie, pokazując postać na ścianie." czytamy na ostatniej stronie okładki pierwsze słowa fragmentu książki Danuty Sułkowskiej Garbus. Słowa, które w swej treści nawiązują do postaci fikcyjnej, bohatera powieści Wiktora Hugo Katedra Marii Panny w Paryżu, gdzie czteroletni Quasimodo, porzucony przez rodziców, został odnaleziony pod bramą Katedry przez Klaudiusza Frollo i wyrósł na niekształtnego olbrzyma z mniejszym garbem na piersi i większym między łopatkami. Wyraz jego twarzy był mieszaniną złośliwości, zdziwienia i smutku, i mimo pokraczności sprawiał wrażenie niesłychanie silnego, zwinnego i odważnego. Wypowiada je Mikołaj, pisarz zatrudniony w wydawnictwie, który obok Sabiny, poetki i malarki oraz Gustawa, również pisarza oraz krytyka literackiego, pracownika wyższej uczelni, jest głównym bohaterem powieści. Bo tak w istocie jest ich trzech, a poznajemy ich stopniowo i głównie poprzez kolejne opowieści pod wspólnymi tytułami: Mikołaj nie tylko o sobie, Nowela Gustawa i Wokół Sabiny. Oprócz tego mamy Filipa z konopi, młodego, początkującego poetę, Na progu, gdzie również stopniowo wyłaniają się postaci grafomanów pierwszej wody, Huberta, Marlenki, pana Zygmunta i innych, a wszystko dzieje się w Mniejszym centrum, czyli w jednym ze środowisk literackich poza głównymi, czyli tymi w miastach dużych, gdzieś w południowej Polsce. Oczywiście nie są to wszystkie postaci występujące w książce Garbus Danuty Sułkowskiej, autorki czterech tomów poezji, tomu fraszek i aforyzmów oraz rzeczy popularnonaukowej Za klauzurą. Starosądecki klasztor Klarysek od założenia do współczesności. Pojawiają się i inne, tak jak i te wymienione, w relacjach z przedstawionymi, co w rezultacie tworzy swego rodzaju kolarz postaci i zdarzeń. Bo każdy z tych niby rozdziałów to jedno, dwa, czasem trzy przedstawione zdarzenia, sytuacje kreślone mniej lub bardziej szkicowo, a jednocześnie potrafiące dotknąć w sposób bardzo treściwy istoty dziejących się rzeczy; nakreślić w sposób bardzo sugestywny cechy charakterologiczne postaci. Potrafimy tym sposobem bez trudu wyobrazić sobie jakimi cechami osobowymi charakteryzuje się na przykład taki Karol, grafoman, że o innych, a tym bardziej głównych bohaterach, literatach, nie wspomnę. Taki kolarz winien mieć jednak jakąś zamykającą całość klamrę. I ma. Ale o tym nieco później.

Jak niejako wspomniałem wcześniej, rzecz dzieje się w środowisku literackim i - grafomańskim, należy dodać. Te dwa światy przeplatają się ze sobą tworząc czasami sytuacje wręcz tragikomiczne. Kto zna środowiska, a jest ich przecież we współczesnej literaturze sporo, wie o czym piszę. Powie: jakbym był u siebie. Dla nie wtajemniczonych jest to niezwykła okazja, aby  zobaczyć: jak to od środka wygląda. To pierwsza powieść, która tak naprawdę to ujawnia. Smutek, śmiech, poczucie winy powodowane niechęcią faktycznych literatów wobec tych, którzy za wieszczów się uważają. Zderzenie dwóch światów, które dzieli mur, tak naprawdę nie do przebicia. Mój znajomy, krytyk literacki, rzekł mi kiedyś: tylko grafomani umierają zawsze szczęśliwi.  Czy to jednak główna, by tak rzec, fabuła powieści? Nie. Problemy Sabiny, Gustawa i Mikołaja z natarczywą inwazja grafomanów wydaje się być tłem dla rzeczy tam istotniejszych, choć i te zdają się być nie banalne. Bo być nie mogą, jeśli o pisarstwie ta rzecz ma mówić. Stąd zachowania Sabiny, czy Gustawa mogą wyglądać na zupełnie groteskowe, że nie wspomnę o grafomanach. Natarczywe telefony i reakcje na nie, uniki, itp. Postronny Czytelnik pewnie się ubawi, albo będzie pełen współczucia dla postaci takich jak Hubert, czy pan Zygmunt, lub Marlenka, prezeska kółka poetyckiego.
Poznajemy więc i środowisko poza literackie. Gustawa problemy z żoną i jej innym światem, który mieści się pomiędzy zakupami, dbałością o poziom materialny rodziny i to co sygnuje tzw. masowa kultura, czyli telewizja, seriale. Sabiny z jej natarczywą, starą ciotką, dla której nie ma światów innych poza nią i oczywiście z jej serialami i innymi głupstwami. Tu pokazany jest przez  Danutę Sułkowską w sposób sugestywny rozdźwięk pomiędzy tymi, innymi sposobami postrzegania świata. Są jeszcze problemy wynikające, a mieszczące się niewątpliwie z grubsza w tej kategorii, z różnic między zapatrywaniami czasopism Zachodniego Miasta i Centrum (polityka), które powodują smutne skutki. Bohater  Garbusa, jednego z opowiadań Gustawa, po przeczytaniu recenzji politycznie przeciwnej gazety na skutek, prawdopodobnie ataku serca, umiera po przeczytaniu napastliwej recenzji. Gajek, ów napastliwy recenzent, znany jest z takiego pióra. Choć inni myślą, być może inaczej, boją się Gajka. Tym samym swej pozycji. Że Gajka ująłem w środowisku poza literackim? Bo tak jest.
Danuta Sułkowska porusza wiele tematów, tworzy kolarz, który dość wnikliwie opisuje  sytuację obecnych środowisk literackich z ich tłem życia rodzinnego, codziennego.
Ale, co to ma wszystko wspólnego z tytułowy Garbusem, a tym bardziej z poczynionym podobieństwem do Quasimodo Wiktora Hugo? To zasadnicza oś książki. Garb dziejący się tu w wielorakim znaczeniu. Tym niemniej jest to cień, a nie postać, która go tworzy... Ale czym jest ów garb? Jak parę innych zdarzeń w Garbusie ma on znaczenie symboliczne. To odpowiedź na to, czym on jest dla Sabiny z jej uwikłaniem z ciotką i kółkiem poetyckim grafomanów i z samą, przede wszystkim, sobą? Czym dla Gustawa, z jego żoną niewiele w sens życia pisarza wtajemniczoną, wraz z nim samym? Podobnie,czym dla Mikołaja? Ten ostatni łowi gwiazdy w nurcie rzeki. Odbite w jego lustrze, wydają mu się możliwe do złowienia. Pochwycić gwiazd w ten sposób, chciałby, czyli nadać banalnej rzeczywistości istotnego znaczenia. Choć wie, że to niemożliwe, a jednak. Jednak to czyni. „Buntujemy się, więc jesteśmy" przypominają się słowa Alberta Camusa. Symboliczne jest usypywanie przez  Starą Kobietę pagórka takiego jak pamięta z dzieciństwa, a który został przez jej zmarłego już męża zrównany z ziemią. Odbudowuje go. Dlaczego? Tego dowie się Czytelnik na kartach tej książki. Jest to też wspomniana przeze mnie wcześniej klamra zamykająca kolarz postaci i zdarzeń. Mogę tu tylko dodać, że pagórek to też swego rodzaju garb. By tak rzec, w nim spotykają się główne, istotne postaci tej powieści, a więc Mikołaj, Gustaw i Sabina, a także Filip u Starej Kobiety. To klucz do sensu Garbusa. Równie symboliczna jest postać Głupiej Helki, która wciąż rozwiesza swoje teksty na ścianach ulic, wrzuca do skrzynek pocztowych. Są one zrozumiałe tylko dla niej, lecz nie ustaje w trudzie. Tu ostrożnie można skojarzyć to z esejem Mit Syzyfa wspomnianego Alberta Camusa, a podłożem jest  fakt, że wobec racjonalnej i narzucającej się naukowej rzeczywistości poezja ze swym dążeniem do prawdy może tylko tańczyć, udawać wariatkę i tylko, albo aż tyle. To jej garb. Czesław Miłosz w eseju Granice sztuki napisał, że gdyby wziąć na świadka sprawiedliwość w sporze między wiedzą a poezją ta pierwsza by się starała szkodzić drugiej i vice versa. Przy czym „Pierwsza ze stron nazywa siebie prawdą i cnotą. Za podstawę działania obiera rozum. Druga ze stron z trudem określa swoje stanowisko i tam, gdzie żądają od niej argumentów, tańczy, śmieje się, płacze albo wymawia niezrozumiałe wyrazy. Niejeden sędzia skłonny jest rozstrzygnąć na jej niekorzyść, a to z powodu wyraźnej demencji czy też niedorozwoju władz umysłowych."
 A ten obrysowany na ścianie garb wraz z całą postacią Mikołaja niejako również się w tym mieści, bo jak zauważa Magdalena Węgrzynowicz – Plichta w krótkiej nocie na końcu książki: „Wbrew temu, co sugeruje tytuł, powieść nie jest o ludziach ułomnych, a Garbus nie rozpycha się na kartach książki ani sylwetką , ani swoim autorytetem. Jednak związana z nim legenda nabiera szczególnego, ideowego znaczenia w odniesieniu do innych postaci z artystycznego środowiska literackiego." Ten na ścianie  utrwalony cień jest też symbolem wędrowca, a takim w życiu doczesnym każdy człowiek, a  przede wszystkim artysta, człowiek pióra. Cień wędrowca wraz z jego garbem został przez gospodarzy (czyli ludzi nie związanych bezpośrednio z literaturą) utrwalony poprzez wypalenie na stałe jego obrysu. I ta scena z powieści Danuty Sułkowskiej skłania jednak do optymizmu.

                                                                                              
Danuta Sułkowska, Garbus, Wydawnictwo OKSYMORON, Stary Sącz, 20
 

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.