Na księdza się uczył
nic z tego nie wyszło
zgłupiał
Niczego nie chciał za darmo
żadnej jałmużny
Z resztek dawanych mu
wełnianych gałek
robił rękawiczki
Nigdy nie pomylił
od kogo jaki kolor
czy czerwony czy zielony
na chłopskie czy babskie ręce
Z lepszych przędz dział swetry
Gdy noc go zastała w drodze
i nie doszedł do Grzegorzówki
prosił o przespanie
na piecu
na skrzyni
W naszym domu rozciągano kanapę
Głupi Kazio długo mył
zdrożone nogi
Potem klęcząc przed obrazem
Madonny Hyżneńskiej
modlił się za całą gościnną rodzinę
Rano po pacierzach
brał kawałek chleba z serem
i odchodził
Widać go było jeszcze długo
jak zatrzymywał się
przy każdym krzyżu i kapliczce
22 listopada 2016 r.