Światło w tle rzeczy
las który nie szumi słyszalnie
nasz wielki dzień zaczyna się:
ranne wstają zorze
stopnie schody rozważania
już południe
biją dzwony
dotyka nas ziemia płaska jak stół
brak porcelany
gdzieś głód pożar kataklizm
a ty idziesz po pieczyste na obiad
mleko
metafizyka dnia zwija wstążkę
kłębuszek w pościeli
wracamy do embrionu
noc też się skończy
jeszcze się obudzimy
gwałtownie zuchwale