Napisany w 2006 roku przez Endy Walsha dramat „The New Electric Ballroom” to z pozoru banalna opowieść o bardzo ponurej egzystencji dwóch starych panien, które przegrały swoje życie erotyczne i emocjonalne poprzez źle ulokowane w młodości uczucia i lęk przed małomiasteczkową opinią publiczną oraz o ich dużo młodszej, siostrze, którą to też zawisłe nad nimi fatum skazuje na podobny los.
Akcja retrospekcjami sięga lat 50. XX wieku i toczy się w usytuowanym na głęboko wysuniętym w morze klifie, w maleńkim rybackim miasteczku. Można powiedzieć na końcu świata. Duszna atmosfera irlandzkiej prowincji sprawia, że kobiety, bojąc się plotek i potępienia ogółu społeczeństwa, po drobnym erotycznym incydencie z czasów młodości, zamykają się w swoim domu, jak w twierdzy, wyrzekając się jakichkolwiek kontaktów towarzyskich. Niechętnie patrzą nawet na odwiedzającego je młodego dostawcę ryb z wzajemnością zainteresowanego ich młodszą siostrą, która wychowana w niemalże wiktoriańskiej atmosferze, raz dziennie przemyka tylko na rowerze do pracy w wytwórni ryb i natychmiast wraca do starszych sióstr, by wraz z nimi odgrywać wspomnieniowe psychodramy ich nieudanych związków z dyskotekowym donżuanem.
Dzięki tym teatralno-literackim, trochę poetyckim, trochę performatywnym zabawom, przydającym też sporo komizmu tragicznym opowieściom bohaterów, ich monologów, słucha się z dużym zainteresowaniem. Niemała w tym zasługa perfekcyjnego przekładu Klaudyny Rozhin, która znakomicie potrafiła wyłonić z tekstu wszelkie zabawne akcenty i odpowiednio przełożyć oryginalne irlandzkie idiomy.
Bardzo wiele przedstawienie zawdzięcza przede wszystkim reżyserskiej wyobraźni Katarzyny Deszcz, która tak ustawiła aktorów, że w każdej mini scence innymi posługują się środkami, w efekcie czego akcja spektaklu, choć w dużej mierze oparta na narracji, ucieka od monotonii. Nasycone intensywnymi barwami kostiumy postaci z czasów ich młodości i karykaturalne makijaże, ożywiają znacząco szarość ich egzystencji, zapisanej też w scenografii Andrzeja Sadowskiego.
Do klimatu młodości dwóch starszych bohaterek bardzo dobrze nawiązuje i muzyka Krzysztofa Suchodolskiego.
Aktorsko znakomicie prezentuje się w tym przedstawieniu obdarzona wielkim talentem komicznym, który doskonale potrafi miksować z bardzo dramatycznymi nutami, Małgorzata Abramowicz jako Clara; doskonałą, subtelną grą na tak zwanej stronie, zwraca uwagę widzów, nawet wówczas, kiedy głos mają inne postaci.
Bardzo dobrze wokalnie wypada Paweł Kowalski w piosence „Wondrous place”. Jego postać, Patsy wzrusza też interpretacją miłosnych wyznań, kierowanych do najmłodszej siostry, Ady, w którą na scenie wciela się bardzo wiarygodnie jego prywatna małżonka Agnieszka Wawrzkiewicz, środkami i mimiką twarzy, wiarygodnie oddając emocje młodej dziewczyny. Niezwykle interesująco brzmi też Wawrzkiewicz w opowieści o tragicznej śmierci psa sąsiadki, doskonale przedstawiając bezduszność, a nawet psychopatyczne wręcz emocje swojej bohaterki.
A Karina Krzywicka jao Breda? W niektórych momentach wzbudza współczucie publiczności, niezdarnością starej, zgorzkniałej kobiety, w innych znów, jak np. w scenie stylizowania młodego rybaka na swego idola sprzed lat, przewrotnością i delikatną, ledwo wyczuwalną kpiną, doprowadza widzów do wybuchów śmiechu Karina Krzywicka.
Ta głęboko psychologiczna drama na długo pozostanie z pewnością w pamięci widzów.
Anita Nowak
Teatr Wilama Horzycy
Scena inicjatyw aktorskich
The New Electric Ballroom
Reżyseria: Katarzyna Deszcz
Premiera: 13 października 2023-10-22
Foyer II piętra