Siadał przed domem i liczył gołębie
Czasem jastrzębia lot pogubił górny
gdy się zanadto nad ptactwem pochylił
Liczył gołębie i w sieci je łowił spojrzeń
Z dnia na dzień cieńszy
jak wieczór przed nocą
jak woda z dzbana gdy kroplą się staje
Siadał na ławce kot mu w stopy mruczał
i się do ptactwa życzliwie przymilał
A on spokojny niebu się przyglądał
jakby już wiedział że tam dom zbuduje
całkiem niedługo
Stary Antoni dziś jest znowu młodym
chłopcem co biega po niebieskich łąkach
Zrywa kaczeńce i plecie z nich wianki
aniołom kładzie na świetliste głowy
złociste aureole
Trup to jest człowiek
co był kiedyś żywy