Melancholijny nastrój jesieni, minione Święto Zmarłych - 1 listopada i kontrowersyjne opinie kościelne odnośnie pochówków, skłoniły mnie do retrospektywnego spojrzenia na sprawę, która dotyczy rodzaju ludzkiego od czasu jego pojawienia się do końca istnienia.
Być może istotniejsze byłoby pytanie, co pozostanie po każdym z nas:
- nicość i zapomnienie,
- pamięć o naszym życiu wśród rodziny i znajomych,
- dorobek umysłowy,
- dobra materialne
Każdy z tych czynników może mieć aspekty pozytywne i negatywne.
Natomiast fizyczne zwłoki naszego ciała budzą emocje tylko w czasie pochówku (jeśli taki ma miejsce) lub w przypadku ekshumacji dla celów sądowych, lub słynnych postaci i w zasadzie powinny spoczywać w spokoju. Niekiedy są przenoszone w wyniku katastrof naturalnych(powodzie), likwidacji cmentarzy, rozbudowy infrastruktury budowlanej i drogowej, ale zdarza się, że w drastycznych przypadkach uchodźcy wyrzuceni ze swojej ziemi, oprócz niewielkiego dobytku, potrafią też zabierać ze sobą trumny z ciałami swych bliskich.
Nie zawsze śmierć jest tragedią; u wielu ludów, ze względów religijnych, tradycji, itp., bywa nawet traktowana radośnie jako przejście do nowego, lepszego życia w pozaświatowym raju/ a np. raj islamski jest tak kuszący- nie będę się tu rozpisywał o tych wszystkich rozkoszach/-że odpowiednia indoktrynacja prowadzi młodych ludzi do tragicznych zamachów samobójczych na domniemanych wrogów religijnych, byle tylko od razu wejść do raju z kluczykiem zawieszonym na szyi.
Niektórzy utrzymują kontakt ze zmarłymi, a np. na Madagaskarze- po 7 latach wykopuje się zmarłego, zmienia mu szaty i przywozi na świąteczne spotkanie rodzinne, sadza za stołem, po czym ponownie odwozi do jego „siedziby”. W Meksyku 1 listopada obchodzi się na wesoło na cmentarzach. Trochę dziwaczną formę przybrały obchody Halloween w Stanach Zjednoczonych- 31 października, raczej jako widowisko jarmarczne.
W dziejach ludzkości, oprócz wyjątkowych sytuacji ludożerstwa, istniały 2 zasadnicze formy pochówku:
- inhumacja, czyli złożenie ciała w ziemi;
- ciałopalenie, tj. spalanie i kremacja zwłok,
W niektórych prymitywnych społeczeństwach wystawiano zwłoki na pożarcie dzikim zwierzętom i ptakom, w celu uniknięcia skażenia 4 pierwotnych żywiołów: ziemi, wody, powietrza i ognia. W czasach pogańskich dominowało ciałopalenie, ale nie wszędzie, np. z powodu braku drewna na terenach pustynnych, zarówno judaizm jak i islam nie zaakceptowały tego zwyczaju. Utrzymał się natomiast w hinduizmie i buddyzmie.
Chrześcijaństwo początkowo tolerowało oba zwyczaje, a potem zaczął przeważać pogląd, że za przykładem Jezusa, którego ciało złożono w grobowcu, powinni pójść wszyscy jego wyznawcy. Do czasów średniowiecznych, zwłoki chowano w podziemiach kościołów i klasztorów lub na ich dziedzińcach; ale na wsiach na ogół na dziko.
W Europie, dopiero od XVIII wieku zaczęto tworzyć cmentarze poza miastami, ale już od początku pojawiły się obawy o zatrucie środowiska i brak terenów na rozrastające się nekropolie. Dlatego racjonalne społeczności protestanckie zaczęły propagować kremację zwłok i zebranie prochów do urny lub ich rozrzucenie zgodnie z wolą zmarłego. Obecnie w krajach protestanckich kremuje się 50-80% zwłok. Ten trend upowszechnia się tez w krajach katolickich – od 10% w Polsce, 25% we Włoszech – do 35% we Francji, ale prawie 90% w Czechach.
Trochę makabryczny zwyczaj ukształtował się w Grecji. Prawosławie nie pochwala kremacji, a w aglomeracji Ateńskiej mieszka. 50% mieszkańców kraju i brakuje miejsca na pochówki. Znaleziono rozwiązanie kompromisowe.
Zmarłych chowa się tymczasowo na 3-5 lat, a następnie wyjmuje zwłoki, odrzuca tkanki miękkie, przemywa kości i upycha je do skrzynek o wymiarze dokładnie 60x25 cm. Jeśli ktoś „wyrósł” za dużo i jego kości są dłuższe, to po prostu się je łamie i wrzuca na stos do skrzyni, a potem umieszcza w kolumbariach. Przy tych ekshumacjach musi obowiązkowo uczestniczyć rodzina w celu potwierdzenia identyfikacji.
W celu zmniejszenia kosztów i „czystszej” ekologii rozważa się sposób rozkładu zwłok przez umieszczenie ich w odpowiednim płynie i poddanie szybkiemu procesowi wirowania. Po 2 godzinach taką substancję można wykorzystać do nawożenia, a część zachować „ku pamięci”. Czy można taniej i skuteczniej?
W naszym kraju problem pochówku staje się coraz bardziej drażliwy. Kościół katolicki niby szermuje zasadą „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”, ale niechętnie przystaje na kremację i jednocześnie stwarza cały szereg formalnych przeszkód w zakresie celebracji pośmiertnej. Otóż msza żałobna może być odprawiona tylko przed spopieleniem zwłok, gdyż wynika to z wiary w fizyczne zmartwychwstanie człowieka oraz jego jedność ciała i duszy. Episkopat Polski podtrzymuje to stanowisko i chyba nie tylko ze względów religijnych. Pojawia się obawa o desakralizację ceremoniału pogrzebowego, ale też jak zawsze chodzi o utratę istotnych dochodów z tego tytułu. Obniżka najwyższego w Europie zasiłku pogrzebowego przyznawanego przez ZUS o 50%, powoduje zwiększenie zainteresowania kremacją i ograniczenie ceremoniału do grona rodzinnego. Istotną sprawą są też względy ekologiczne i przyhamowanie typowo polskiego trendu budowy kosztownych grobowców i pomników. Natomiast szerzenie tezy, że następuje powrót do obrządków pogańskich, jest raczej zupełnie nietrafione. Życie współczesne niesie ze sobą tyle wyzwań, nowych przemyśleń i przewartościowań, że nie możemy być pewni co się z nami stanie po odejściu z tego świata. A potomni mogą nas uwiecznić np. takimi nagrobnymi limerykami:
O Niej:
Tu leży cnotka nieśmiała,
Która za swego życia nikomu nie dała,
Po śmierci zaś; duszę Bogu,a robakom ciało
I dobrze się stało.O Nim:
Tu leży mój mąż,
Który dręczył mnie wciąż
Niech spoczywa w tym grobie
Ulżył mnie i sobie.