Jakaś siła kazała jej podnieść głowę.
Na kopule cerkwi ujrzała cały nieboskłon.
Zdało jej się, że kopuła nie jest materialna,
a namalowane na niej chóry anielskie
w białych szatach są żywe.
Straż cherubinów zasłania ludzkie oczy przed
bijącym zewsząd blaskiem.
Z tyłu stoją prorocy.
Z szeregu aniołów wylatują dwa anioły
i zlatują na dół.
Dziewczyna wyciąga rękę.
Aniołowie chwytają rękę i unoszą Oliwierę w górę.
Jej twarz płonie, czuje równocześnie gorąc i chłód.
Uczucie to jednak szybko mija i zastępuje je niezwykła błogość.
Tak Oliwiera po śmierci rycerskiej swego męża Jowana z Kożnika
wstąpiła do klasztoru, przyjęła schimę i została ascetką.
Z serbskiego przełożył Stefan Pastuszewski