Stefan Pastuszewski jest wybitną postacią polskiej literatury współczesnej.
To nie tylko znakomity poeta, prozaik (o pokaźnym dorobku twórczym) ale i wydawca (szef Instytutu Wydawniczego „Świadectwo”, który potwierdza swoją obecność znaczącymi pozycjami poetyckimi i prozatorskimi), spirytus movens ogólnopolskiego miesięcznika literackiego AKANT – otwartego dla twórców wszelakich, pozostającego zaprzeczeniem - powszechnego dziś – „familijnego” czasopisma kulturalnego, ceniony krytyk literacki, animator wielu dokonań kulturalnych, juror (często przewodniczący) konkursów literackich.
Niespożyte są siły twórcze Stefana Pastuszewskiego. To dzisiejszy Józef Ignacy Kraszewski. Bez przesady można go nazwać Człowiekiem Słowa.
Recenzowany tomik poezji „Ziarna płonące” autor pisał przez dwadzieścia lat.
Jest to książka o miłości, tym najpiękniejszym i najpełniejszym ludzkim uczuciu. Wybrał sonet, będący elegancką – arystokratyczną się zdaje – formą wypowiadania miłości, - stymulującą wyraźnymi kryteriami emocje.
Franciszek Petrarka napisał 366 sonetów (tyle ile dni ma rok przestępny) o dwudziestoletniej miłości do Laury; Stefan Pastuszewski dwadzieścia cztery (ile godzin ma doba), nie dzieląc je na dzienne i nocne, bo w tej sprawie czas jednak nie ma znaczenia (jak pisze autor w słowie wstępnym).
To dobrze, że nie znamy imienia ukochanej S. Pastuszewskiego, jego Laury. Bowiem z wrażliwą miłością wiąże się tajemnica, jako ważny walor jej pełni, zwielokrotniający subtelność. Miłość żyje w królestwie czasu teraźniejszego: prawdziwie zakochanych nie interesuje przeszłość ani też przyszłość. Oni po prostu są. Dobitnie potwierdzają swoje JESTEM (najmocniejszym czasownikiem). Boski czas miłości, to jak u Boga, wieczne Teraz.
Jesteśmy na miarę naszych marzeń. Nie gub nadziei, zdaje się mówić poeta:
Chcesz być szczęśliwy, więc odważ się marzyć.
To co najlepsze zbierz w sobie i okaż,
A wtedy przyjdzie Pani i pokocha.
Najpiękniejsze, bliskie naturze, jest piękno kobiecego ciała:
Zdejmujesz szaty, odziewasz się pięknem:
Wiatr srebrnym szalem otula Twą szyję.
Promienie słońca szyją Ci sukienkę.
Życie jest szkołą zachowania cierpliwości i spokoju, bo nieskalane – jak pragnienie – jest oczekiwanie na piękno / miłość. Gdy jednią staje się dusza
i ciało, dbamy o wartości:
Słońce by trwało, ziemia zawsze w kwiatach,
Powietrze, woda znaczyłyby stałość.
[...]
Trwale złączeni w jedną duszę – ciało.
W tych wierszach nic nie jest zamknięte, nieustające trwanie w ciągłym pragnieniu bycia razem, bo cudownie być z najdroższym:
Jest koral Twoich ust i onyks źrenic.
Dotknięcie dłoni ma atłasu wartość …
Chwila raz złotem, raz srebrem się mieni…
Naprawdę zakochani stale są na początku:
Wciąż na początku, bez ciemności końca.
Urzekająca jest prostota programu, prezentowanego przez autora:
Prawdą jest bowiem, że to co najświętsze,
Nigdy nie będzie w zasięgu twej ręki.
Byś miał co pragnąć, byś ciągle szedł dalej.
[...]
Byś ciągle kochał i z kochania szalał.
Trwa rozmowa zakochanych. Nieważne czy bezpośrednia, czy za przychylnym pośrednictwem natury (n p wiatru). Rozmowa, jakże dziś rzadko, wypełniająca kontakty interpersonalne.
Poczujesz wstążkę powiewu. Że słowa,
Które tu szepczę, tam liście wyszepczą.
Nosimy, miłując, nadzieję zmartwychwstania:
Bóg wieczny stworzył dla nas wieczne życie,
Które gdzieś ginąc, gdzieś też zmartwychwstaje…
Miłość o zmierzchu zbudzi nas o świcie.
Nic nie jest pewne, oczywiste. Wszystko w nieustającym ruchu. Tylko kochanie trwa niezmiennie:
Nic nie ma granic i nic nie ma skazy.
Zawsze i wszędzie piękno Twoje sławię.
Nie muszę szukać i nie muszę marzyć.
Miłość staje się rzeczywistością wyjątkową:
wciąż gna mnie, dobro mnie prowadzi,
[...]
Nie jest szaleństwem to, co między nami
[...]
Za węgłem zmroku nie czatuje koniec.
[...]
Wzleciałem w górę, odrzuciłem stery…
Miłość jest stanem „nieuczesanym”:
Nie ukojenia potrzebuję, Pani,
Ale szaleństwa. Trochę… Jeszcze więcej…
[...]
Przychodź i odchodź, mów i karz milczeniem…
[...]
I nieskończone jest miłości życie.
Jedyność, wyłączność znakiem / warunkiem miłości. Potwierdzenie tego zauważenia przez Tadeusza Gadacza znajdujemy w następujących strofach:
Mojej nicości obłok myśli płynie
O Tobie, Tobie… Bo wszystko od Ciebie.
Znakiem szczególnym dziś się nie zaznaczasz
Prócz tego, że jak zawsze stajesz przy mnie…
Wiara tęsknotę przewyższa; gdy wiara trwa, życie staje się przychylne:
Tęsknota – inną postacią zwątpienia,
A moja wiara jak cyprys stoi.
[...]
Jak gwiazdy, które tworzą konstelację
Nie dotykając siebie ani razu,
Tak naszych spojrzeń prawomocna racja.
Natchnienie miłości nie ma końca, serce pierwsze niż rozum:
Nie, nie wygaśnie nigdy to natchnienie,
Które mnie więzi, i w szczęściu i w męce.
Niebosiężnemu dolin uniesieniu
Może nie sprostać rozum, lecz nie serce.
[...]
W każdym człowieku ziarna Boga drzemią.
Trzeba mieć tylko moc wody, żar słońca.
Miłość opisana przez Stefana Pastuszewskiego jest pełna, jak nie dotknięty jeszcze ustami puchar wina. Życie jest drogą, nieprzerwaną peregrynacją człowieka. Nie ma z kim dzielić radości, jaką przynosi przeżywanie tego najważniejszego uczucia. Nie można mieć wszystkiego, szczęściem dostąpić najlepsze:
Szliśmy ku sobie, miłości pielgrzymi,
[...]
Świat zatrzaśnięty niczym wieko trumny.
[...]
Nikt nie jest godzien otrzymać wszystkiego,
Aby coś było, musi czegoś braknąć.
Żyjemy dla chwili, przecież życie jest chwilą i wcale nie trzeba sięgać do eschatologii:
Chwila to więcej niż wieczność…
Podmiot liryczny wierszy, pomieszczonych w tomiku, chce bez przerwy i zawsze być razem z ukochaną:
Zawsze być z Tobą, to znaczy Cię zamknąć
Tak jak motyla w klatce dłoni, mocno.
Chronić przed latem dnia i zimą nocy. (Jakże piękna metafora.)
Masz mnie w spojrzeniu, uśmiechu i słowie…(Jako poetę.)
Nawet po śmierci doczesnej będą razem w raju:
Wszystko jest razem i nic się nie zmienia.
Tak będzie. Przecież raju zapowiedzią
Jest miłość… Wszyscy zakochani wiedzą…
Autor ma świadomość przyjścia także niedobrych chwil, wadzi się z Bogiem:
Nadejdą straszne dni, kiedy sterany
Dziękować będę za nic jak za wszystko:
Za każdy Laury list nie napisany,
Za to, że była tak daleko – bliska.
[...]
Na pojedynek słowa Ciebie wzywam.
Panie od gór, rzek, lasów…Gdzież logika?
Jakaż to mądrość z rozpaczy wypływa?
Ale przyjdzie dobry dzień po rozmowie z różą:
Wiedz, nie zastąpi sen prawdy dotyku.
Dłoń Pani ujmij w swe gorące dłonie.
Przetrzymaj burzę – przejdź po tęczy moście. (Piękna metafora.)
W Brdzie, swojej rzece zobaczy poeta ukochaną, która
w rzece mojej młodości się kąpie
Wciąż doskonałą jest, bo taką była.
Pisze, by ocalić od zapomnienia (jak nawoływał K.I. Gałczyński):
Z podróży w pamięć przywożę te wiersze.
Petrarce także nie wadził wiek starczy.
W świecie poezji słowo zawsze ciałem.
Poezja bowiem prawdą jest i dobrem, przyozdobionymi pięknem. Zakochanych ratuje miłość (także platoniczna), która ich syci:
Po tylu latach, co się z nimi stało,
Że żadnej zmarszczki na twarzy błękitu,
[...]
Ta sama czułość w powiewie dotyku
[...]
Miłość jest wieczna, miłość niezniszczalna
My naczyniami jej, amfory kruche,
W proch się zmieniamy – pozostają ziarna.
Kończąc przesłania, poeta wierzy w sprawczą moc poezji:
Ziarnami życia niech te strofy będą.
Nie bądź słuchaczu na ich słowa głuchy.
Słuchasz? Już Parki dobry los twój przędą.
Zamknąłem książkę, choć nie kończy się moja rozmowa liryczna z poetą. Jeszcze dopomina się pragnienie dalszego trwania miłości subtelnej, zanurzonej czule w dobrej mądrości. Laura jest nieśmiertelna. Należy wierzyć, że żyje prawdziwa, pełna wzruszeń i czułości miłość, nie tylko w wyobraźni poety.
* * *
Stefan Pastuszewski „Ziarna płonące”, Instytut Wydawniczy „Świadectwo”, Bydgoszcz 2015, ss. 64.