Przychylne fale nieustająco zderzały się
z brzegami stadionów:
radość życia znalazła miejsce
nie tylko dla swoich.
W jedni pragnień powróciła solidarność.
Miliony widzów teatru
dwudziestu dwóch aktorów,
oddanych bez granic,
jak miłości prawdziwej,
swojej jedenastce z orłem na piersi,
który zdążył na czas przylecieć.
Ekspresja mięśni oraz mimiki,
rozedrgane ciała, transparenty –
przypominające, że jest Ojczyzna,
twarze serdecznymi barwami pomalowane,
stroje na jedyną okazję.
Oczy bez przerwy chcą wiedzieć
na czyją nogę spadnie czarodziejska kula,
zawieszona w przestrzeni walki.
Dusze trwają w ciszy oczekiwania:
wreszcie piłka zatrzepocze w siatce rywali –
zabłyśnie upragniona złota rybka.
Zagubieni gracze nie biegają
po arenie jak młode herosy,
bramkarz zostaje wybawieniem,
przynosi ratunek na krótką chwilę.
Chęci wyjścia nie wystarczyła
celna główka i jeden wolej.
Marzenia nie lubią remisów,
o zdumiewającej przegranej
wspominać nie należy –
gdzieś zagubiło się zwycięstwo –
nadal nie wygrywamy wojen.
Zawołanie biało – czerwoni
gaśnie jak echo w krajobrazie
ciągle zielonych nadziei.
czerwiec 2012