Choć metrykalnie Wojciech Kass należy do tzw. roczników 60-tych, debiutował książką poetycką „Do światła” w drugiej połowie lat 90-tych. Nie znałem dotąd jego poezji, choć zauważyłem ostatnio tom wierszy W. Kassa pt. „Przestwór. Godziny”. Co najgorsze czuję się jakoś bezradny podczas chęci jakiegoś zakwalifikowania tej poezji. Gdyż raz jest poważna, raz kpiarska, raz chętnie wrzuciłbym ją do worka z napisem klasycyzm, raz spoglądam na nią jak na poezję opiewania spraw codziennych. I może najlepiej takie klasyfikacje zostawić, gdyż wydają mi się akurat w przypadku poezji Kassa niezbyt poręczne, czy wiarygodne.
Tym bardziej, że w jego poezji można odnaleźć zawoalowany mocno ton rodem z wierszy Rafała Wojaczka, ale także odwołanie do poezji piewców gór i samotnych wędrówek: „Nic mnie nie krępuje i niczego się nie wstydzę, / w plecaku mam wiersze, piwo, naczynie” („Na skraju góry”). W tomie tym znajdziemy też wiersze-rozważania np. o bezbronności poety, drobne poetyckie obserwacje, raz niewiele przynoszące, raz prowadzące do znaczniejszych konkluzji, czy zaskakującego porównania wywiedzionego z archiwum toposów jak w „Kołysance szmeru”, gdzie poeta od opisu upadania tego co odpada ze struganego ołówka, przechodzi do opisu upadku Ikara. Można zauważyć, że w poezji Kassa codzienność zostaje nieco po klasycznemu uwznioślona. Pojawiają się także w „Przestworze. Godzinach” klasycystyczne tropy, jak np. apostrofy. Jedna z nich to apostrofa do przechodnia z wiersza „Klucze”. Jest ona odwołaniem do starożytnego motywu przechodnia znanego z liryki Symonidesa z Keos. W wierszu „Obdarz ten świat łagodnym wejrzeniem” poeta zwraca się do starszego poety, który kończy 70-lat i ten wiersz także można dwojako przeczytać jako namysł nad śmiercią, ale także jako napomnienie, żeby nie zapominać o zwyczajnych uciechach ziemskich, smaku alkoholu i cygar. Mnie najbardziej podobają się wyciszone wiersze, zanurzone w leniwym rytmie dnia, gdzie mozolnie budowany jest obraz. Wiersze kpiarskie, bardziej barbarzyńskie, powodują, że nie nudzimy się, jednakże jakoś nie wychodzą doświadczonemu poecie zbyt specjalnie, gdyż w takiej materii w polskiej poezji mamy lepszych specjalistów. Wziąwszy wszelkie za i przeciw uważam, że nowy tom wierszy W. Kassa warto przeczytać.
Wojciech Kass, Przestwór. Godziny, Sopot 2015, Biblioteka „Toposu”.