Twórczość Mieczysława Wojtasika stanowi niezwykle istotny element kujawsko-pomorskiej mozaiki literackiej. Poeta ów, jeden z filarów lokalnego środowiska, wiceprezes Bydgosko-Toruńskiego Oddziału ZLP, na co dzień profesor w Zakładzie Geografii Fizycznej i Ochrony Krajobrazu UKW w Bydgoszczy każdym kolejnym tomem utwierdza w przekonaniu, że jest twórcą ukształtowanym, wytrawnym, którego wypowiedzi liryczne nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Potwierdza to najnowsze jego dzieło – zbiór „Lancz z duszą w poziomkach”. O tym, że mamy do czynienia z wartą lektury pozycją upewnić może Posłowie autorstwa dra Dariusza Tomasza Lebiody (poety, pisarza, literaturoznawcy), w którym syntetycznie, ale wszechstronnie ukazuje on najważniejsze elementy rzeczonej książki i twórczości Wojtasika.
Podkreślić trzeba już na początku, iż jest to bardzo estetycznie wydany tomik, dopracowany graficznie, cieszący oko, z reprodukcją „Śniadania na trawie” Maneta na złotej okładce. Już pierwszy rzut oka na nią sprawia, iż określić można ją jako doskonałą przystawkę przed wyśmienitym daniem głównym, jakim jest lektura „Lanczu z duszą w poziomkach”.
Książka ta łączy w sobie wiele różnych płaszczyzn, które składają się na smak całego „Lanczu”. Pojawiają się tu liczne retrospekcje, wspomnienia z czasów dzieciństwa, młodości, jak i dorosłego życia. Są także wspaniałe, malarskie opisy przyrody. Tu i ówdzie dostrzec można ponadto pierwiastki ludyczne, mitologiczne, aluzje literackie i artystyczne. Poeta często posługuje się odwołaniami, kontekstami, zawsze dobrze umocowanymi w tekście, sprawnie buduje intelektualny (ale nie przeintelektualizowany) wymiar swoich wypowiedzi – zwłaszcza, gdy chodzi o filozoficzne refleksje, mające nierzadko egzystencjalne zabarwienie. Jest to poezja, która zręcznie przechodzi od osobistego, pełnego intymności tonu do uniwersalizmu, od prostych życiowych spostrzeżeń do poważnych wywodów, od obrazów z przeszłości do kontrastujących z nimi widoków teraźniejszości, a nawet przyszłości. Pojawia się tu także zagadnienie relacji sfery sacrum i profanum, co wyraźnie podkreśla Lebioda: Wojtasik potrafi znakomicie modulować znaczenia i sensy, przechodzić od świętości do zwykłości (…). Nie przypadkowo na okładce znalazło się przecież „Śniadanie na trawie” – dzieło symbolizujące współistnienie przeciwnych elementów. Trzeba jednak zauważyć, że u poety świętość przejawia się często w zwykłości, powszedniości i dostrzeganiu jej fenomenów:
co jeszcze pytam
pamiętając z dzieciństwa
że duszę ma żelazko
czasem pełną żaru
W swoich retrospekcjach autor często przywołuje bliskich – matkę, powtarzającą ucz się ucz, ojca, co zawsze lubił pracować za Bóg zapłać czy wreszcie dziadka, który dociągnął ostatnią skibę/ roli czarnej jak warkocz Zofii/ i strzelił z bata. Wspomnienia ta zazwyczaj są osadzone w sielskim klimacie, związane z pracą na roli, w ogrodzie lub po prostu z szeroko pojętą codziennością, gdyż właśnie w niej objawia się prawdziwe oblicze ludzi. Ich stosunek do obowiązków, stałych czynności a także życiowe postawa i mądrość ugruntowały w podmiocie sposób ich postrzegania – nad wyraz życzliwy, ciepły, przepełniony delikatną, ale widoczną tęsknotą. Proponowane sytuacje mają w sobie coś urzekającego, pogodnego i zaskakującego niekiedy:
Frania z Redcza
była dobrą nianią
gdyby kozy umiały głosować
to wzięłaby tytuł
miss czułości w palcach
Zaraz jednak po swojskości pojawia się powaga, ale serdeczna, prosta jak życiowe prawidła – na pewno umrę/ matka zawsze mówiła prawdę. W wierszach tych codzienne życie a nie nauka jawi się jako gwarant wiedzy i mądrości. Poeta przyznaje, że miałem 6 lat i nie wiedziałem/ że Michał Anioł malował (…), ale za to wiedziałem dlaczego/ nie udają się nam czasami (…)/ ogórki. Nie można nie wspomnieć o tym, że dzieciństwo Wojtasika naznaczone było klimatem wojny i krajobrazu po niej, co zapewne wpłynęło na silne utożsamienie się podmiotu tych wierszy z Polską i polskością – to dziecko od urodzenia/ umiało płakać po polsku.
Rodzime Kujawy, ich przyroda, atmosfera, kulturowa otoczka odcisnęły widoczne piętno na twórczości autora i stanowią ważny składnik „Lanczu”. Dostrzec można często odwołania do dawnych i obecnych obrazów natury, roślinności, zwierząt. Przywiązanie do swojego regionu i jego atrybutów łączy w pewnym stopniu poetę z takimi twórcami, jak Kasprowicz, Beciński, Dmochowski, sławiącymi ziemię kujawską w niepowtarzalny sposób. Nie opisuje on jednak Kujaw dla samych ich walorów estetycznych, przyrodniczych – u niego motywika ta służy zawsze głębszym namysłom, stanowi punkt wyjścia do próby umiejscowienia wszelkich bytów w świecie i w biegu historii. Co do opisów przyrody, to przyznać trzeba, iż są niezwykle plastyczne, werystyczne, szybko wizualizują się w wyobraźni czytającego. Są „przeżyte”, odpowiednio przełożone na papier, bez pomijania żadnych szczegółów. Umiłowanie przyrody u poety przechodzi w jej uczłowieczanie, jak w wierszu „Ręka drzewa”, gdzie przyjmując właśnie jego rolę podmiot zwraca się do człowieka:
wejdź do mojego wnętrza
całym sobą głęboko
i mocno
uczep się korzeni
razem będziemy rosnąć
Potrzeba symbiotycznego wręcz zjednoczenia się z naturą jest jednym z istotniejszych zjawisk występujących w tej twórczości. Tylko jedność, wzajemność, współodczuwanie jednostki ludzkiej i przyrody, z którą obcuje może rozwijać procesy poznawcze, zarówno w warstwie fizycznej, jak i duchowej.
Poeta zdaje się krytykować współczesność z jej konsumpcjonizmem, komercjalizacją i wulgaryzacją wszystkiego, choćby złotej rybki, która dała się złapać/ na fakt medialny. Ponowoczesność przyczynia się do upadku wartości, wierzeń, deprecjacji nawet tak niewinnych zjawisk, jak postacie baśniowe… Autor nie zgadza się na to, proponuje zwrot ku tradycji, która może nie tyle zastępować, czy wzbogacać nowoczesne myślenie o świecie, przydawać mu potrzebnych wskaźników, drogowskazów w ludzkiej wędrówce. Współczesny homo sapiens, zagubiony w szaleńczym, podszytym uśmiechem diabła pędzie, zdaje się zapominać, że na życiowej drodze łatwo o wypadek, a przecież
idea ciągłego przyspieszania
rozmija się z łagodnością owalu
nie dosięga żadnej odpowiedzi
nie wie co tkwi w rzeczach
i co zastąpi życie
Eschatologiczne rozmyślania to istotny element tej poezji - pytania o egzystencję, jej zakończenie, następstwa tu i ówdzie pojawiają się w prezentowanych tekstach, jak w „Tętencie ciszy”, gdzie podmiot z perspektywy twórczej mocy słowa docieka: dopala się moja świeca/ ale gdzie pełznie języczek ognia. Kilka wierszy w tomie ma charakter rozliczeniowy – poeta ma świadomość tego, że już blisko do końca drabiny. A co czeka za tym końcem? W kontekście ludzkości prognozy dotyczące życia wiekuistego nie są optymistyczne – odrzucanie przez jednostkę sfery sakralnej, odejście od metafizyczności i duchowości na rzecz kultu fizyczności, cielesności i materializmu prowadzi w niebezpieczne rewiry:
Szatan bardzo dba o swoją firmę.
Urządza dni otwartych drzwi,
turnusy promocyjne.
Ujawniają się tutaj kolejne cechy tej poezji – ironiczność, groteskowość, zagłuszające nierzadko pesymizm wypowiadanych przez podmiot sądów i prognoz. Potrafi założyć pogodną, czasem kąśliwą maskę satyryka. Zresztą, poeta sam zauważa, że czasem wybiegają ze mnie/ wiersze prussowate – chodzi oczywiście o znakomitego bydgoskiego literata i satyryka, Zdzisława Prussa. A czym dokładnie wyróżniają się owe teksty?
machają wersem
na przygotowane do wyjścia fraki
stoją na rynku w gaciach
Wojtasik potrafi bawić się konwencją, postawą podmiotu lirycznego, z różnych perspektyw patrzeć na otoczenie. Czasem z poważną miną, czasem z uśmiechem, czasem z mniej lub bardziej widocznym zdziwieniem. Towarzyszą mu one w tym, co można uznać za wyróżnik jego twórczości – w zdolności do doskonałego opowiadania. Lubi tworzyć historie na poły fabularne, czasem gawędziarskie, anegdotyczne, czasem pełne podniosłości i wanitatywnej świadomości marności bytu, kruchego i ulotnego w swojej fizyczności, bogatego jednak w swojej niematerialnej postaci, tej słownej – w końcu być/ to znaczy opowiadać. O tym, co było i o tym, co będzie, co się przeżyje. Człowiek – zdaje się twierdzić autor – jest po prostu opowieścią: jeśli nie nosisz w sobie opowieści/ z kim i z czym wrócisz.
Jak już wspomniano, dla poety niebywale istotna jest tradycja - gwarant stałości aksjologicznej, moralnej, dowód istnienia prawd i zjawisk nieprzemijalnych. Jest ona nierozerwalnie związana ze sferą sakralną, z naturą i historią. Wyraża się szacunkiem dla trwałych wartości, dla roli natury w życiu jednostki i dla jej przeszłości. Nie można bowiem patrzeć w przyszłość i jednocześnie odwracać się plecami do tego, co minione. Człowiek zawsze jest w czymś zakorzeniony. Przeszłość zawsze odbija się w dalszym biegu wydarzeń, tak jak wydarzenia historyczne ważne dla państw i narodów znajdują pokłosie w losach jednostki. W ciekawie skonstruowanym tekście „Teraz” czytamy:
myślę więc zebrałem całe wieki czasu minionego
lecz czy da się go przenieść w czas obecny
a zwłaszcza na jutro pojutrze
bez chwil nieszczęścia żalu smutku?
Wojtasik przejawia ogromną łatwość w przechodzeniu z tonu gawędziarskiego do bardziej wzniosłego, refleksyjnego, od anegdotycznego szczegółu do ogółu mającego swoje uniwersalne przesłanie, od szerokiej perspektywy oglądu bytu do prób osiągnięcia jego sedna. Przedstawiane zjawiska, sytuacje liryczne traktuje jako sygnały do poważniejszych spostrzeżeń, do humanistycznych obserwacji człowieka i natury, ulotnych, ale zatrzymanych w formie wiersza.
Interesująca jest poetyka zaproponowanych tekstów. Poeta „wzbogacił” je przeróżnymi przyprawami, takimi jak epitety, budujące szczegółowość przywoływanych sytuacji, zaskakujące porównania, plastyczne metafory, liczne antytezy, oksymorony, na których nierzadko w barokowy sposób opiera konstrukcję utworów. Zręcznie wykorzystuje elipsy, przerzutnie, potrafi także znakomicie puentować. Teksty są dobrze zrytmizowane, choć autor odchodzi od stroficznej, czy wersowej regularności. Stosuje wiersz biały, wolny, z umiarkowanie długą frazą. Unika tak powszechnego dziś w poezji potoku słów, pustosłowia; żaden wyraz, konstrukcja składniowa nie są użyte przypadkowo.
„Lancz z duszą w poziomkach” Mieczysława Wojtasika to bardzo interesujący tom poetycki, dopracowany, przemyślany, udanie skonstruowany. Potwierdza wysokie zdolności warsztatowe i erudycyjne poety, umiejętność operowania słowem, budowania form lirycznych łączących w sobie różne style i konwencje. Proponowane wiersze wyróżniają się uniwersalnością, refleksyjnością, retrospektywnością, ich lektura pozwala czytelnikowi poznać sądy autora o świecie, ale i zweryfikować własne. Życiowe i literackie doświadczenie łączy się w tej książce z niegasnącą potrzebą ciągłego poznawania świata i przepuszczania go przez własną percepcję. Trzymając się gastronomicznej terminologii stwierdzić wypada, że „Lancz” to gustownie przygotowana uczta dla wytrawnego smakosza słowa pisanego. Warto zasiąść do wspólnego stołu z poetą i zasmakować w przygotowanej przez niego duchowo-intelektualnej strawie.
M. Wojtasik, „Lancz z duszą w poziomkach”, Biblioteka „Tematu”, Bydgoszcz 2015, ss. 98.