18 listopada 1965 roku przed zakończeniem Soboru Watykańskiego II, co miało miejsce 8 grudnia, pojawiło się „Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich Braci w Chrystusie.”
Stało się ono przyczyną konfliktów w Polsce a jednocześnie odbiło się szerokim echem w krajach, gdzie dominuje rzymski katolicyzm. Spór przede wszystkim dotyczył najważniejszych problemów egzystencjalnych Kościoła w ówczesnym państwie polskim, bowiem od momentu, kiedy to władzę przejęli komuniści, nastąpiły napięcia między Kościołem a państwem. Poza tym relacje polsko-niemieckie były przez lata podsycane wrogością między dwoma obozami: Wschodnim i Zachodnim, do czego walnie przyczyniały się także władze PRL, często inspirowane przez Związek Radziecki. Występowały podziały klasowe i ideologiczne oraz wewnętrzne konflikty w samej władzy partyjnej,
czyli w PZPR. „Orędzie” trafiło na bardzo zły grunt i układ polityczny zarówno wewnętrzny w kraju, jak i zewnętrzny - międzynarodowy. Rozpoczynały się obchody milenium chrztu Polski, podczas których władza komunistyczna konkurowała z Kościołem w walce o rząd dusz.
Dziś, po latach „Orędzie” traktuje się nie tylko jako modelową formę chrześcijańskiego pojednania między narodami, ale jako fakt polityczny, który przyczynił się do wyciszenia „zimnej wojny”.
Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich, będąc inicjatywą Kościoła Rzymskokatolickiego, stało się równocześnie sygnałem podjęcia przez polityków procesu normalizacji stosunków między Polską a Niemcami, czego w pierwszym momencie ówczesne rządy nie wykorzystały. Ignorowały autorów i całą hierarchię Kościoła Rzymskokatolickiego, nastawiając jednocześnie negatywnie społeczeństwo przeciwko duchowieństwu. Wskazywano na bezskuteczność tego przedsięwzięcia. Istotną prawdą był bowiem fakt, że Orędzie biskupów polskich, przekazane stronie niemieckiej odbiegało od treści, jaką przesłali w odpowiedzi hierarchowie niemieccy, reagując wyjątkowo powściągliwie. Niemniej w trwającym już podskórnie procesie pojednania polsko-niemieckiego był to podstawowy dokument, który przyniósł na poziomie Kościołów daleko idące zbliżenie. Natomiast polityczny akt unormowania stosunków między Niemcami Zachodnimi a ówczesną Polską Rzeczpospolitą Ludową nastąpił dopiero w 1970 roku.
Po 1989 roku na temat „Orędzia” zaczęto pisać otwarcie. Organizowano konferencje naukowe, między innymi poświęcone głównemu twórcy tego dzieła abp. Bolesławowi Kominkowi - w 2008 roku przez Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”. Referaty zostały zawarte w publikacji książkowej pod tytułem: „Wokół Orędzia - kardynał Bolesław Kominek prekursor pojednania polsko-niemieckiego” (2009). Z ważnych opracowań należy wspomnieć dzieło pod tytułem „Na drodze do pojednania” Piotra Madajczyka, wydane w 1994 roku. Autor w miarę kompleksowo na podstawie źródeł opracował „Orędzie”, wykorzystując między innymi bezpośrednie relacje osób biorących udział w tych głównych i zasadniczych sporach zachodzących między Kościołem a władzą komunistyczną.
Bardzo wielu naukowców podejmowało i nadal podejmuje prace badawcze, dokonując kwerendy różnych archiwów na temat Orędzia. Analizując lata sześćdziesiąte XX wieku w działalności Kościoła Rzymskokatolickiego w Polsce i późniejsze, nie można bowiem pominąć „Orędzia” i jego skutków w życiorysach osób z nim związanych, zarówno duchownych, jak i świeckich. Do najwybitniejszych badaczy tego okresu historii Kościoła, którzy poświęcili swoje publikacje w sposób bezpośredni lub pośredni sprawie „Orędzia”, zaliczyć należy Jana Kopca, Jana Krucinę, Jana Patera, Zygmunta Zielińskiego, Stanisława Bogaczewicza, Piotra Madajczyka, Grzegorza Straucholda, Łukasza Kamińskiego, Joannę Giel, Piotra Srokę, Wojciecha Kucharskiego.
Jan Wojciech Pomin w swoim opracowaniu pt. „Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich drogą pojednania narodów”, nawiązując do powyższych opracowań, przeanalizował zarówno treść „Orędzia” jak i jego historyczne tło. Sięgnął bardzo głęboko, bowiem zarysował fundamenty Polski Ludowej oraz późniejszych dziejów Kościoła Rzymskokatolickiego w tym kraju. Ta druga analiza podzielona została na dwie części: Kościół przed Soborem i Kościół w latach posoborowych.
J. W. Pomin aż trzy rozdziały poświęcił recepcji „Orędzia”, w rozbiciu na reakcje władz partyjnych i państwowych, reakcje środków społecznego przekazu oraz reakcje Niemców, które były bardzo ostrożne i eksponowały wypędzenie ich rodaków po 1945 roku z naszych (już) Ziem Zachodnich i Północnych. 42 biskupów niemieckich pisało 7 grudnia 1965 roku o wypędzonych Niemcach:
„Nie przybyli oni w ciągu wieków na te ziemie jako zbawcy, lecz zostali wezwani przez rodzimych książąt. Z tej racji musimy Wam w miłości i zgodnie z prawdą powiedzieć: „to nie ma w tych słowach - pomijając nieliczne wyjątki - agresywnych zamiarów. Nasi Ślązacy, Pomorzanie i mieszkańcy Prus Wschodnich pragną przez to wyrazić, że w swoich starych stronach rodzinnych mieszkali prawnie i że nadal pozostają z nimi związani. Przy tym są świadomi, że dorasta tam teraz młoda generacja, która ziemie przekazane ich ojcom także za swoje rodzinne strony uważa.”
To prawda, ale to nie Polacy wymyślili przesunięcie Polski niczym szafy, blisko 200 kilometrów ze wschodu na zachód. To nie Polacy zadekretowali procesy wysiedlania grup narodowościowych. Zostały, one politycznie zaakceptowane na konferencji w Teheranie 18 listopada 1993 roku, a usankcjonowane podczas konferencji w Poczdamie 17 lipca – 2 sierpnia 1945 roku, która to konferencja przyznała Polsce suwerenność na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Procesy te według możnych tego świata miały na przyszłość zapobiec konfliktom na tle etnicznym.
O tym często zapomina się i zapomina też J. W. Pomin, zbyt ulegając owemu niemieckiemu punktowi widzenia. Pisze zupełnie ahistorycznie o akcji przesiedleń:
„Było to nieludzkie działanie byłego okupanta wschodniego, prowadzące do brutalnych przesiedleń i bez wątpienia poniżeń tysięcy Polaków wywłaszczonych z własnych ziem i domostw. Głównie z ziem wschodnich łącznie z ludnością przybywały osoby duchowne, jej duszpasterze, brutalnie wypędzeni ze swoich parafii i tylko oni byli swoistą ostoją duchową dla tych ludzi, mówiących w języku polskim. W sumie na tych tak zwanych Ziemiach Odzyskanych znalazło się tysiące Polaków potrzebujących bez wątpienia pomocy duchowej ze strony Kościoła i także materialnej. Należy również uwzględnić ten fakt, iż powołany rząd narzucony przez Związek Radziecki czyli siłą okupanta nie tylko w Polsce, ale także w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, dokonywał represji i niezliczonych egzekucji, mających na celu złamanie oporu ludności, zwłaszcza przesiedlonej” (s. 300-301).
Autor nie różnicuje tych dwóch przesiedleń. Polacy uczestniczyli w ekspatriacji dobrowolnie, jeśli nie brać pod uwagę przymusu sytuacyjnego, zaś Niemców wywożono siłą.
W istocie, to wspomniane konferencje sojusznicze oddały, w zasadzie bezwarunkowo, Polskę komunistom, a politycy Zachodu bardzo dobrze wiedzieli, że komuniści łamią wszelkie – czcze zresztą – zobowiązania, choćby to o jak najszybszym przeprowadzeniu wyborów do Sejmu, które odbyły się dopiero 14 stycznia 1947 roku, a nie w 1946 roku.
Uleganie ideologii, w tym kościelnej, to pewna słabość pracy J. W. Pomina, zaś siła jej zasadza się w szerokiej panoramie historycznej i dbałości o każdy szczegół. Autor na nowo przepatrzył materiały archiwalne, szczególnie zgromadzone tzw. Archiwum Lewicy Polskiej (cóż to za dziwne, ahistoryczne określenie odautorskie!) w Archiwum Akt Nowych w Warszawie a także sięgnął po wiele źródeł drukowanych. Szkoda jednak, że bibliografię opracowań nie podzielił na części, aby wyodrębnić opracowania ogólne i szczegółowe. Prace naukowe zmieszał z publicystyką i to głównie jednostronną, bowiem publikowaną na łamach „Naszego Dziennika” i „Przewodnika Katolickiego”.
Warto też zwrócić uwagę na błąd rzeczowy zawarty w zdaniu o obecności Patriarchatu Moskiewskiego w Światowej Radzie Kościołów Ewangelickich (s. 136). Prawdopodobnie J. W. Pominowi chodziło o Światową Radę Kościołów, bo chyba nie – jakże obcą prawosławiu – Światową Federację Luterańską. Rzeczywiście, było to forum ekumeniczne ulegające różnym naciskom politycznym, ale wyciągnięte przez autora wnioski, że władze ZSRR działały poprzez rosyjskich prawosławnych nie do końca jest uprawnione. Prawdopodobnie wywiad niemiecki, intensywnie penetrujący Dolny Śląsk, wykrył rodzącą się tam ideę pojednania, której początek dała rozmowa dwóch kardynałów w 1958 roku: Juliusa Döpfnera i Stefana Wyszyńskiego. Niemcy, zorientowawszy się w polskich dążeniach, chcieli być inicjatorami procesu pojednania.
Na pewno autor ma rację, że „Orędzie” zostało przyspieszone przez memorandum Ewangelickiego Kościoła Niemiec (EKD) z 14 października 1965 roku, nawołujące do porozumienia i uznania granic nowej Polski. Dziwi jednak stwierdzenie J. W. Pomina, że to nie Moskwa inspirowała owo memorandum, skoro później kazała polskim komunistom nastawać na „Orędzie” będące jakby jego pokłosiem. Przecież w polityce co innego się mówi, a co innego się robi oraz bardzo często równocześnie podejmuje się pozornie sprzeczne przedsięwzięcia, których jednak oś wykonania jest korzystna dla podejmującego. Jeśli rzeczywiście Moskwa zainspirowała luteran do pojednawczego memorandum, to i tak osiągnęła swój cel, jakim była w kilka lat później polityczna stabilizacja relacji między Wschodem a Zachodem. Równocześnie dała polskim towarzyszom znakomity pretekst do osłabienia Kościoła, szczególnie w roku Millenium.
Poznanie pełnej prawdy o pośrednich źródłach „Orędzia” możliwe będzie dopiero po dotarciu do archiwów byłego ZSRR, o ile w nich materiały na ten temat będą się znajdować. Na obecnym etapie badań tak daleko idące rozważania są nieuprawnioną „mniemanologią”. Reasumując szkoda, że J. W. Pomin nie zawsze trzymał się twardych faktów, a zbyt często wkraczał na grząskie pola dywagacji. Niemniej opracowanie jego jest bardzo staranne, w zasadzie pozbawione błędów rzeczowych. Jego komentarze natomiast czasami rażą jednostronnością oraz nadmiernym emocjonalizmem. Nie eksponują wystarczająco procesu erozji systemu komunistycznego i wzrastania roli Kościoła Rzymskokatolickiego w PRL od połowy lat sześćdziesiątych XX wieku. Nie uwypuklają procesu tworzenia się nowej, pokojowo nastawionej Europy.
Błędem korektorskim jest niewątpliwie sygnowanie zakończenia Soboru Watykańskiego II na rok 1966 (s. 4), ale taka zmiana cyferek w najlepszych drukach się zdarza.
Jan Wojciech Pomin, Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich drogą do pojednania narodów, Bydgoszcz 2015, Biblioteka „Tematu”, ss. 356.