Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po najnowszą powieść Tomasza Petrusa, zatytułowaną „Milczenie nut”. Książka została zrealizowana dzięki wsparciu finansowemu miasta Bydgoszcz i wydana w 2021 roku przez Wydawnictwo Novae Res w Gdyni.
Akcja powieści toczy się głównie w Bydgoszczy lat siedemdziesiątych, chociaż wykracza poza te ramy czasu i przestrzeni. Wykracza również poza ramy rzeczywistości, dotykając sfery marzeń, snów, czy złudzeń, odwołując się do historii współczesnej bohaterom, jak i tej odleglejszej, z okresu drugiej wojny światowej.
Wraz z bohaterami wędrujemy po ówczesnych ulicach Bydgoszczy, wręcz z topograficzną precyzją: po ulicy Nakielskiej, Chłodnej, Dworcowej, 1-go Maja (obecnie Gdańskiej), zaglądamy na Konarskiego, Cieszkowskiego, Słowackiego, Mickiewicza, mijamy kościół klarysek i św, Piotra i Pawła, Plac Wolności i wiele, wiele innych, charakterystycznych dla Bydgoszczy miejsc. Równie ważne są tereny nad Kanałem Bydgoskim, lasku przy Belmie i wreszcie pozostałości DAG Fabrik Bromberg. Wiele miejsc wygląda już dzisiaj zupełnie inaczej. Starsi czytelnicy, mieszkańcy Bydgoszczy, zapewne z nostalgią wspomną te miejsca, jak i nieobecne już barki na Brdzie.
Głównymi bohaterami powieści są Tomek i Zuzia. Tomka poznajemy jako dziewięcioletniego chłopca, lubiącego czytać książki. Czasem utożsamia się z postaciami z przeczytanych książek. To pomaga mu przetrwać, zwłaszcza te trudniejsze sytuacje, które los stawia mu na drodze. Pewnego razu staje w obronie Zuzi. Tak zaczyna się ich bliższa znajomość, przeradzająca się w przyjaźń, a później w miłość. Łączy ich zamiłowanie do literatury. Pojawia się też Tadek. Wkrótce dołączają do nich inni, tworząc grupę kreatywnej, twórczej i wrażliwej młodzieży, pełnej pasji, zafascynowanej sztuką. Już nie tylko literaturą, ale również malarstwem, aktorstwem, reżyserią, fotografią, muzyką. Sztuka ma wpływ na rozwój ich osobowości, na dojrzewanie, na poszukiwanie własnej drogi. Eksperymentują, doświadczają, wkraczają w dorosłość. Czy w dorosłym życiu zawiązane przyjaźnie przetrwają?
W książce Tomasza Petrusa istotne jest zagadnienie przenikania się dobra i zła, poszukiwania, determinacji w tym poszukiwaniu, przekraczania granic. Jak daleko można się posunąć w łamaniu barier? Z drugiej strony, czy bez przekraczania granic rozwój byłby w ogóle możliwy?
Jak na ciekawą powieść przystało, mamy tu również tajemnicę. Zaledwie lekko zarysowaną na początku książki. W codziennym życiu, codzienne czynności, codzienne rozmowy. Jakieś niedopowiedzenia, przemilczenia, urywane słowa. Zupełnie, jakby autor bawił się z czytelnikiem w kotka i myszkę. Coś jest, coś „wisi w powietrzu”, ale nie wiadomo co i jeszcze za wcześnie, by się dowiedzieć, o co właściwie chodzi. Prowadzi to do pewnego znużenia czytelnika, do zwątpienia, czy tajemnica zostanie chociażby przedstawiona wprost, już nie mówiąc o jej rozwiązaniu. Zastanawiam się, czy nie był to zabieg celowy autora, bowiem zwątpienie jest jednym z etapów poszukiwania.
Kiedy czytelnika dopadło już to znużenie, spogląda z niepokojem na pozostałe ¾ książki i odwraca kolejną kartkę.
Nagle akcja zdecydowanie przyspiesza. Przenosimy się historycznie w okres drugiej wojny światowej. Polacy, Niemcy, żydowskie więźniarki węgierskiego pochodzenia, przywiezione z obozu w Stutthofie do pracy w DAG Fabrik Bromberg, ale przede wszystkim ludzie. To nie narodowość decyduje o tym, czy ktoś jest dobry, czy zły. Trudne wybory, decyzje pod presją czasu, skomplikowane uczucia, chaos na ulicach, ruch oporu, wspomnienie Leszka Białego i Franciszka Wrembla, To wszystko dzieje się na kartach „Milczenia nut”. Już wiemy, o jaką tajemnicę chodzi. Aby poznać rozwiązanie, jeszcze musimy trochę poczekać i czytać dalej.
Autor, poprzez swoich bohaterów, skłania czytelnika do jeszcze jednej ważnej refleksji. Kim byliby poszczególni ludzie, gdyby wojna nie odebrała im życia? Może poetami? Może kompozytorami? Jak wiele wspaniałych utworów mogliby jeszcze napisać… Co po nich i po bohaterach tamtych czasów pozostanie? Czy tylko pamięć? Pamięć jest ulotna, żyje tylko w tych, którzy pamiętają. O tę pamięć trzeba zadbać, aby przetrwała przez pokolenia.
„Milczenie nut” porusza też kwestie odpowiedzialności. Odpowiedzialności za siebie i za innych. Jest powieścią wielowątkową, bogatą w treści humanistyczne i historyczne, pobudza do refleksji. Nie można jej przeczytać szybko. Nie chodzi tu o kwestię techniczną, ale właśnie o tę refleksyjną. Pewnie są miejsca, które mogłyby być ujęte bardziej zwięźle, czy pominięte w ogóle, aby uniknąć nadmiernego rozbudowania, czy powtórzeń. Nie będę w to głębiej wnikać.
Na uwagę zasługuje bogactwo literackiego języka, jakim posługuje się autor. Wspaniałe, niemalże poetyckie opisy, zgrabne dialogi, konsekwentne i systematyczne prowadzenie akcji, tworzą w książce niepowtarzalny klimat. Ten klimat sprawia, że trudno książkę odłożyć. Kiedy docieramy do wieńczącego dzieło słowa „koniec”, trochę żal, że to już naprawdę koniec. Pozostaje jeszcze spojrzenie w zielone, dziewczęce oczy, z których płyną łzawe nuty, na okładce z widokiem Bydgoszczy w tle. I odczytanie, że „są takie melodie, których echa wędrują przez czas i przestrzeń”.
Serdecznie zachęcam do przeczytania tej wyjątkowej książki.
Tomasz Petrus, Milczenie nut, wydawnictwo Novae Res 2021, s.838.
Lucyna Siemińska