Przyznam się, że z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po drugi tomik wierszy Bogumiły Salmonowicz, elbląskiej poetki, terapeutki, doradcy personalnego, pedagoga i nauczyciela akademickiego. Tomik nosi tytuł „Abrazje”, wydany został w 2016 roku przez Stowarzyszenie „Alternatywni” w Elblągu, a opatrzony słowem wstępnym przez Mirkę Szychowiak, redaktorkę wydania.
Jako ilustracje do wierszy posłużyły czarno – białe fotografie Wiesława Leszczyńskiego. Z informacji na okładce można wyczytać, że „pięknie dopełniają to, co między wierszami” i całkowicie się z tym zgadzam.
Już sam tytuł intryguje. Abrazja, to słowo posiadające wiele definicji, w zależności od tego, jakiej dziedziny dotyczy. Generalnie oznacza ścieranie, skrobanie, usuwanie, w znaczeniu procesu niszczącego, destrukcyjnego, zużywającego, ale np. w stomatologii ma zastosowanie jako metoda terapeutyczna. Tę wieloznaczność potęguje użycie liczby mnogiej w tytule.
Co jest zatem głównym tematem wierszy Bogumiły Salmonowicz? Co (lub kto) jest na tyle skomplikowany w swoim istnieniu? Po wnikliwej analizie wierszy okazuje się, że w centrum poruszanej tematyki znajduje się człowiek. Człowiek, tkwiący w swej indywidualnej rzeczywistości wraz z całym bagażem problemów, trosk i zdarzeń, jakie ta rzeczywistość codziennie z sobą niesie. W tytułowym wierszu znajdujemy cenną podpowiedź:
„ileż to razy sztormy zdmuchiwały nasze płynne stabilizacje,
zmywając z powierzchni skóry resztki nadziei.
ileż to bezradności zalewało niknący spokój na horyzoncie,
choć Beaufort zapewniał, że przekroczenie skali jest niemożliwe.”
Życie, to nie bajka, chciałoby się powiedzieć. To ciągła walka, ścieranie się z przeciwnościami, jakie niesie los: z nieuleczalną chorobą, wypadkiem, obłędem, nałogiem, z nieubłagalnym upływem czasu, z utratą najbliższych. To „kolejna mammografia”, wyskrobanie „życia, które żyć przestało wbrew wszelkim prawom”, walka „mimo szczelnego zamknięcia w kaftanie”, to „brzozowe kije zbite w krzyż”, i „decyzje, które już nigdy nie będą schodami do nieba”.
„można tak tkwić latami
dryfując po śladach zdarzeń
gdzie nie – życie mniej boli
o nic się nie dopomina
powoli realizuje
gnojny proces martwienia”
Człowiek, to również, a może przede wszystkim – jego wnętrze. Uwikłany w plątaninę własnych emocji, uczuć, lęków, uprzedzeń czy wyobrażeń, przybiera różne maski, podejmuje zadania ponad siły, szepcze ciche zaklęcia albo zasklepia się w sobie.
„okazuje się
że w znieczulonym lęku można trwać
latami czekać na wyobrażoną chwilę
w zasięgu sznura
syku otwartego kurka”
Poetka jest wnikliwym obserwatorem ludzkich zachowań. Z bezwzględną stanowczością demaskuje i przeciwstawia się w swoich wierszach pseudocywilizacji: braku dbałości o czystość plaż, wulgaryzmom językowym, bezkrytycznemu uleganiu trendom narzucanym przez „niebieskie ekrany”
„nie wiadomo kiedy
świat umeblowany nadętymi hasłami
stał się dla wielu najważniejszy
ludzie nie rozmawiają ze sobą
wrzeszczą z polską na ustach”
Czy możliwe jest zatem poznanie, akceptacja drugiego człowieka, tak prawdziwie i do końca, kiedy:
„dziwna ta nasza bliskość
twoja zapamiętuje się w dystansie
moja w poszukiwaniu stycznych”
a
„na rozstajach w hali odlotów (…)
rozpaczliwie żegnając innych
płaczemy nad sobą
nieważne dokąd oni
to my zostajemy bez”
Tomik kończą dwa urokliwe wiersze: „Elbląskie klimaty” i „Spacer”, już inne w swoim klimacie, a poświęcone Elblągowi, miastu „w depresji, kiedy głowa sięga wzgórz, a ramiona rozpościerają się hen, od Zalewu po ptasie rezerwaty na Drużnie”, gdzie „rosną rosłe elblongi i formy przestrzenne z kolorowych metali”.
Bogumiła Salmonowicz, Abrazje, Stowarzyszenie „Alternatywni”, Elbląg 2016, ss. 70.