Archiwum

Janusz Orlikowski - Autorytet

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Gdy myślę o tym, zawsze przypomina mi się anegdota dotycząca Diogenesa z Synopy i jego niedoszłego przyjaciela, który chciał się u niego uczyć. I zastanawiam się, jak wiele stracił ów niedoszły przyjaciel z uwagi na swą młodzieńczą niefrasobliwość wnioskując, że filozof z niego kpi; nie traktuje go poważnie i dotyka najbardziej czułych strun jego osobowości.

A rzecz jak facecja głosi miała się tak: pewien człowiek chciał pobierać nauki u Diogenesa z zakresu filozofii. A ten dał mu śledzia i kazał nieść za sobą. Tamten natomiast, wstydząc się, odrzucił śledzia i odszedł. Po jakimś czasie Diogenes spotkał niedoszłego ucznia i ze śmiechem powiedział: „Śledź przeszkodził naszej przyjaźni”. Cudowna dykteryjka.

Można zapytać - jak to? Nieść śledzia za twórcą maksymy Hominem quero, to czysta błazenada. Otóż nie, ta anegdota to kwintesencja myśli filozofa z Synopy, założyciela szkoły cyników. Niedoszły przyjaciel nie poznał się na dowcipie niosącym ideę, nie zdał pierwszej lekcji, która miała za zadanie zauważenie jego predyspozycji. Głęboka ironia, kpina, a dalej cynizm były mu wtedy obce. Był bardziej zapatrzony w siebie niż otwarty na naukę Diogenesa. Przy czym broni go to, że został zaskoczony zupełnie nieoczekiwaną propozycją.

Od momentu odmowy niesienia śledzia do pointy minął jednak czas jakiś. Można więc sobie wyobrazić ciąg dalszy przygody niedoszłego przyjaciela. Na przykład taki, że uczeń w międzyczasie dostrzegł swój błąd, a także zauważył, iż Mistrz kończył zdanie-pointę ze śmiechem i słowami: „...naszej przyjaźni”. Nie odrzucił go. Nie mamy jednak żadnych informacji na ten temat. Możemy jednak przypuszczać, że na raty dziejące się zdarzenie znalazło swój dobry finał.

Autorytet to uznanie, prestiż, oparte na cenionych wartościach. W socjologii współczesnej, wiąże się z pojęciem władzy prawomocnej, w odróżnieniu od władzy opartej na sile i przymusie. To z pozoru tak, tylko ten zespół słów „władzy prawomocnej” nie wydaje mi się być właśnie prawomocny. Władza z natury odstrasza autorytetu biorców. Nie poczynił tego Diogenes mówiąc: będę cię uczył, jeśli będziesz niósł za mną śledzia. Być może wtedy tamten by się ugiął i szedł. Lecz cóż po takim uczniu Diogenesowi? Władza to panowanie, królowanie, oligarchia. Nie przystoi to uznaniu i w istocie je wyklucza. Po cóż mi panowanie  skoro moje działania oparte są na cenionych wartościach?

Relacja władza - niewolnik, a przecież taką każda władza tworzy, nie sprzyja autorytetowi, jest wręcz z nim sprzeczna. Autorytet dzieje się poza władzą i tylko pozornie ją przypomina. Jest bliższy słowu - wiara, choć w żaden sposób nią być nie może. Wiara bowiem ma charakter boski, jest ufnością, przeświadczeniem, otuchą, a dalej optymizmem i pogodą ducha. To co sprzeczne, niedopowiedziane, niejasne zastępuje własną definicją w imię przekazywanej idei.

I byśmy wtedy te słowa przenosili na osobę autorytetu, a ta przecież świętością nie jest. Gdyby tak, Diogenes z Synopy, by nie kazał nieść śledzia za sobą, a bez zmrużenia oka przyjął niedoszłego przyjaciela na swego ucznia. A dalej: wprowadził w wartości swej filozofii i dopiero czynił eksperymenty lojalności. Przypomina to, jakby nie spojrzeć, trzykrotne, biblijne zaparcie się Piotra. Ten już, jako jeden z apostołów, miał wiedzę wiary. Wiedzę i nie wiedzę, bardziej kierował się znaczeniem słowa - autorytet. Tym dla niego był Jezus. Sprawy to dla nas znane.

Autorytet jest więc nośnikiem wartości poza wiarą i władzą. Jest przeświadczeniem słuszności pewnych rozumowań. To jego geneza. Niedoszły przyjaciel odgaduje sens i prawdę poczynionego przez Mistrza wybiegu, który przybrał formę anegdoty. Sprzyja jego wartościom, odgaduje. Śledząc krytycznie jego myśli i słowa, uczy się. A dalej, poznawszy, może się spiera, modyfikuje. Medium zalet odgaduje prawdę swej względności. I zbliża się do prawdy. To sens autorytetu. Ten zawsze skłoni głowę przed myślą ważniejszą, pierwszą, choć bronić się będzie z pewnością zaciekle. Ale nie dla fasonu, a dla autentycznego uznania. Wtedy myśl ucznia może się okazać bardziej twórcza dla Mistrza. A ten mu w tym pomoże. Oto prawdziwy autorytet.

Świat współczesny to wiara lub władza. Ta pierwsza sygnuje doktryny przez nią stworzone i tym sposobem wartości im przypisane, wątpliwości i pytania bez odpowiedzi kierując ku istocie, definicji wiary, opiera się w gruncie rzeczy na tym (chrześcijaństwo, islam); ta druga jest niebezpieczna (wiarę można przyjąć lub nie), bowiem jak pisał Thomas Nagel w książce Pytania ostateczne (Warszawa, 1997): „Sprawujący władzę (...)są mocno zaangażowani osobiście i prawdopodobnie sprawia im ona ogromną radość. Ale niezależnie od tego, czy się tę przyjemność świadomie przeżywa czy nie, sprawowanie władzy jest pierwotną formą indywidualnej ekspresji, (podkreśl. J.O.)”. Gordyjski węzeł wchodząc w władzę na początku się przecina. Stąd i w pierwszym i drugim przypadku autorytet chętnie, by tak powiedzieć,  gubiony jest po drodze.

Tylko dlaczego? Autorytet wymaga wiedzy, a ta niechętnie przyjmowana jest, gdy ma się władzę. Uczyć się, gdy mogę bez tego zrobić to i to, według mojej dotychczasowej wiedzy, która mi przecież wystarcza; cóż ze mnie by był za władca?  A dalej: wiara jest wiarą i jeśli tylko polityka jej sprzyja, i jeśli nie powoduje tych komunistycznych odchyleń, a dzieje się w miarę w kontekście jej idei, po cóż się spierać? Te głupie myśli i pytania to kwintesencja, podejrzewam, patronatów naszej, współczesnej cywilizacji. A w końcu każdy chce mieć święty spokój. Każdy chce wrócić spokojnie do żony lub po prostu w bezpieczne miejsce domu, nie mieć problemów, odsuwać je od siebie jak najdalej udając, że się coś zrobiło w imię. Wewnętrznie nawet udawać autorytet. Czyli tu: mieć dobre zdanie o sobie; bo to moja władza.

Nasz niedoszły przyjaciel by tu krzywił się treściwie. Ba, podejrzewam, że by nie podszedł do takiego osobnika, nie mówiąc już o niesieniu śledzia. Udawał, że go nie widzi w plejadzie greckich filozofów. Nawet Diogenesa  kontr-kandydat na postać autorytetu, Platon, twórca teorii państwa, już kilkakrotnie pewnie przewrócił się w grobie. Bo autorytet to szacunek i marka. Zasadna treść w krystalizacji myśli. Droga ku prawdzie.
Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.