Trochę mnie dziwi narzekanie J. Utkina, A. Nagórskiej: „polskie cechy takie jak zachłanność i marnotrawstwo” („Akant”, 5. 2009, s. 12). Po co to pisarstwo? Nie wiem. Marnotrawione są kwoty na tłumaczenia nie tylko „dzieła” Masłowskiej - te kwoty to nic w porównaniu do wydatków np. Niemców na niszczenie wysokiej kultury, o którą troszczy się J. Suchanek. Zamienić opolską panterę w błoto pośniegowe? No, no „Akancie”... No tak, Dekonstrukcje! (s. 12). A gdzie konstrukcje? Na czyje zlecenie mamy post-modernizm? Zła, zniszczenia, niskiej kultury. Niestety, wciąż burzy się świątynie. (s.2). Literatura ma sens, gdy jest świętem, a nie ma święta poza prawdą.
Stanowisko Jerzego Suchanka jest całkowicie słuszne. Jednakże jego sugestia, że Wrocław i Dolny Śląsk, Opole i Śląsk w ogóle są oazami wysokiej kultury jest w 100% naiwne: metropolie i Śląsk poddane są prawu Kopernika - walory wysokie, takie jak prawda i kultura, od 1989 r. giną. Uczestniczy w tym 99 % wysokowykwalifikowanych polonistów, recenzentów, poetów, pisarzy i wszelkie samorządy ludzi z dyplomami po studiach humanistycznych. W zachwalanych przez S. Pastuszewskiego wierszach („Akant”, 5, 2009, s. 36) nie tyle nie ma tego nawet najmniejszego śladu, ile jest sporo atrakcji przeciwnych oczyszczeniu polski, strasznego narzekania. Ale nie ma analizy.
Ponadto wyraźna sugestia Jerzego Suchanka, że okazane gry wojenne są prawdziwe („Akant”, 5, 2009, s. 2) jest całkowicie wadliwa. Jest to zorganizowana filmowa i medialna produkcja, która ma uderzyć w bronioną przez niego wysoką kulturę, w tym w kulturę głębszego rozumienia bitwy pod Kutnem (potrzebne jest podwyższenie stopnia jej znaczenia i zrozumienie przygotowań Zachodu do niemieckiego uderzenia na Polskę; Stalin by się nie odważył bez Niemców, a ci bez nacisków na Polskę ze strony Zachodu, aby Polska nawet nie zmobilizowała swej armii).
Otóż celem sowietów nie był Zachód, tak jak publiczność to sobie dziś - za zakłamaną produkcją mass-medialną - wyobraża i jak powtórzył Jerzy Suchanek. Uderzenie na szlakach wskazanych na upowszechnianej w Polsce mapie Kuklinskiego nie wchodziło w grę nawet w latach 60., a ponadto z wojskowego punktu widzenia ono sensu by też nie miało. Uderzyć, żeby przegrać? Otóż ważniejsze były szlaki pominięte na mapie, zaatakowanie kogoś zupełnie innego niż pokazano w mediach. Pokazana mapa jest spreparowana. Lecz kto ma to powiedzieć? Ci, którzy przygotowują tę papkę dla ludu? (Lud już widział film na temat WTC, ma TVN24. I co? Nie wstyd? Ile warte są te pomstowania na islam?)
Co do doktryny komunistycznej („Akant” 5, 2009, s.2) - jaka tam doktryna? Była ona dostatecznie elastyczna, aby zaprojektować sprzedanie narodów Europy Środkowej i Wschodniej. Mówił o tym Andrzej Gwiazda w 1968 r. na Politechnice Gdańskiej. Mówił, że komuniści mają doktrynę na pokaz, a w rzeczywistości nie mają, albo powiedzmy tak: że sowieci chcą najpierw stworzyć silną iluzję posiadania doktryny, aby już wytransferować na Zachód nie tylko złoto Słowian rosyjskich, jak w 1917 r., lecz zasoby egzystencjalne Słowian w ogóle, całych narodów słowiańskich. Europy Środkowej i Wschodniej. Niech tu będzie jasno powiedziane: NRD było traktowane jako obszar słowiański. RFN - nie. Chodziło o uderzenie w Słowian. O ich zniszczenie między morzami: Adriatykiem, Bałtykiem i Czarnym. Tę robotę wykonał Stalin. On przyjął zlecenie.
W przypadku kobiet mówienie ma efekt przeżywania orgazmu. W przypadku mężczyzn - nie ma! A niby pani Zofia o tym nie wie? Toż to są elementarne wręcz dane neurologiczne! Trajkot to po prostu orgazm. I co? Czy to nie jest ograniczenie władz poznawczych, myślenia?