Panie, proszę o dar głuchoty
na brudny szelest banknotu,
o wewnętrzne ucho trzecie,
bym mógł Ciebie
słuchać w sobie
przez dźwięki ciszy
i grad letniej burzy.
Abym był zdrowo
ślepy na świat; cały
w spojrzeniu ku Tobie
mógł aż zaistnieć.
Na zewnątrz starczy dach,
stół i kobieta, która kocha –
ciepła sakrament.
Nie jestem powołany
do misji bardziej heroicznej.
I to cofnij
kiedy tak
dla mnie
trzeba.
Tylko proszę,
żebym nie był
ból – w bliskich
szloch