Utkana z wronich piór pamięć
rozpięła się jak dym
nad równiną.
Obracam się w sobie.
Okrąg zakreślony skrzydłem jastrzębia widzę,
w nim stadko kuropatw w szarą grudę zbite.
Zając uprzedza stopę.
Jeszcze obrót,
skrzypnięcie,
rękę wyciągam –
ojciec mi kosę podaje.
Szeroko stopami
i równo – radzi.
Tak już nie potrafię.
Przywykłem do zrywów,
nagłych łomotów serca,
zajęczych biegów…
Czyżby to strach przed
żniwem, ojcze?
- Mieczysław Wojtasik
- "Akant" 2011, nr 12
Mieczysław Wojtasik - W Paniewku
0
0
Spis treści
Strona 1 z 4