dopala się moja świeca
ale gdzie pełznie języczek ognia
ku dymom z Jasnej Polany
na jutrzejszą mroczność
w bulgot porażonego przez Bruna
jeziornego mułu
czy też ku lipcom i sierpniom
na złotych paterach
ile ich ile jeszcze –
otwieram gorączkowo dłonie
czego chcę?
spopielić ostatnią zakładkę
w księdze milczenia
laskonogą myśl nad urwiskiem
uskrzydlić w pół słowa
wpasować nowy elektron
w bezmiar człowieka
języczek ognia
moja wciąż nie odbyta
wyprawa po złote runo