I
mój umysł wydaje mi się
nie dość głęboki
przypomina mi kubek
czarnej kawy po której
trzęsą się ręce i pękają
nerwy
przy tym chorobliwy strach
przed szaleństwem skazuje mnie
na pozorne życie w jaskini
pozostaje mi tylko
nieukojona tęsknota
za światłem
podpatrywanie
obnażonych ciał kobiet
kąpiących się w podskórnych
jeziorach snu
II
pozostaje mi tylko
nieukojona tęsknota za światłem
bo kończy się lato i poeci będą pisać
o braku miłości przyniesionym z ulicy
jesiennym błotem
wiatr będzie szumiał między wersami
będą szumiały całe wersy
tak będzie za dnia
po zmierzchu niektórym noc
będzie liczyć rozcięte nadgarstki
innym zaciskać pętle
na zachrypniętej krtani
III
poeci będą pisać o braku miłości
przyniesionym z ulicy
jesiennym błotem
a ja nie wiem co mam
jeszcze dodać może chyba to
że siedzę w jaskini
a na zewnątrz beztrosko
hula wieczór
że ktoś skrycie wydeptuje
nowe miejsca a ktoś inny
układa plan zabudowy
że to nie dla nas
nie na naszą cześć
te defilady przecinanie wstęg
że mimo to
czasem rosną nam skrzydła
z którymi nie wiemy co zrobić
IV
nawet gdy kobiety wyjdą ze snu
i staną rzeczywiste w świetle bijących
promieni pozostanie nie/załatwiona kwestia
tych niewykorzystanych skrzydeł
przeciętych nadgarstków
jakby można było powierzyć świat
komuś innemu niż Bogu
- Michał Filipowski
- "Akant" 2012, nr 11
Michał Filipowski - mój umysł
0
0