Najnowszy tomik Zdzisława Prussa nosi tytuł „Rozkład jazdy". Uważny czytelnik widząc okładkę łatwo zgadnie, o czym będzie mowa. Fotografia przedstawia małego chłopca mozolnie wspinającego się po schodach. Podświadomie wiemy, co te schody mają symbolizować. Zgadujemy, co jest na ich szczycie. Domyślamy się również, że kiedy chłopiec osiągnie swój cel, nie będzie już chłopcem. Każdy kolejny stopień odciśnie na nim piętno. Z beztroskiego dzieciństwa przeniesiony zostanie w świat dojrzałości, z dojrzałości w wiek podeszły. Taka podróż w czasie jest na tyle oczywista, że jej poszczególne etapy umykają naszej refleksji. Traktujemy ją jak proces nieunikniony, więc niegodny uwagi. Upływ czasu nie podlega korekcie, nie mamy na niego wpływu. Taka bezradność wielu zniechęca, ale poetę Zdzisława Prussa inspiruje. Stojąc bowiem na szczycie owych magicznych schodów / ur.1942/, ma możliwość ogarnięcia szerokiego krajobrazu przeszłości. Dla artysty to dar bezcenny. W wierszu tytułowym czytamy:
Dzieciństwo odjechało
Na hulajnodze
I trzykołowym rowerku
Młodość
Wybrała pociąg
Do mocnych trunków
I słabej płci
/…/
Starość stoi na lotnisku
Przeciera okulary
I nie może dojrzeć
Godziny odlotu „Rozkład jazdy"
Wiek dojrzały nie jest dla poety wiekiem klęski. Odnoszę wrażenie, że ta symboliczna „godzina odlotu", to jedynie figura stylistyczna. Autor bowiem, pomimo wagi tematów, nie uderza w tony żałobne. To jedna z zalet tej książki. We „Wcielaczu" czy „Spowiedzi" widać wyraznie akcenty humorystyczne. Nawet w świetnej „Bożence", gdzie czuć kapliczne tchnienie, prym wiedzie sytuacyjna groteskowość. Nie jest ona jednak dominującą cechą tej książki. Zgrabnie ją bowiem równoważą wiersze zgoła odmienne, głęboko refleksyjne. Ten nurt reprezentuje „Samotny spacer", lub sąsiadująca z nim „Opowieść wigilijna". Autor pochyla się w nich nad czasem przeszłym, robi życiowy bilans zysków i strat. Te ostatnie są bardziej bolesne i spektakularne, bo dotyczą zazwyczaj odejścia osób bliskich. W wierszu „Życie jest piękne" czytelnik odnajdzie autoportret poety. Znowu nieco ironiczny, chociaż w swej głębszej istocie inspirowany rzeczą śmiertelnie poważną - nierówną walką z czasem. Ten ogałaca nas powoli nie tylko z przymiotów ciała. Jego łupem padają nasze przyjemności i zwyczaje, nawet pewien rodzaj godności, będący do niedawna częścią naszej tożsamości. W rzeczonym wierszu czytamy:
Wstępuję się
Wysycham
Chudnę
Jest mnie
Coraz mniej
/…/
Niedługo zacznę mówić
Że życie jest piękne
A świat jest wspaniały
Tylko wtedy
Nikt już nie będzie mnie
Traktował poważnie
/…/
Ta ponura wizja wieku podeszłego stoi wyłącznie po stronie literackiej kreacji. Nie sądzę, żeby stała się udziałem jej autora. Takie czarne scenariusze bywają zazwyczaj rodzajem kokieterii. Zdzisław Pruss znalazł na nie własne antidotum. Jest nim poezja. I nie jest ona tylko rodzajem darmowej psychoterapii, ale rzeczywistą pasją. Żadnemu z wierszy tego zbioru nie można odebrać wiarygodności. A zwłaszcza tym, w którym owa pasja jest pierwszoplanowa. „Owczarek", „Ofiary nałogu", „Front robót", to główne teksty tego nurtu. Ten ostatni szczególnie przypadł mi do gustu. W środowisku literackim krąży opinia, że grafomanów charakteryzuje bezustanny twórczy zapał. Może się palić i walić, ale oni muszą napisać wiersz. A najlepiej pięć dziennie. Tymczasem Zdzisław Pruss wyznacza hierarchię zdrowego rozsądku. „Wiersz może poczekać" – czytamy we „Froncie robót". Autor daje pierwszeństwo rzeczom z pozoru błahym, które jednak porządkują naszą rzeczywistość. Dzięki tym drobnym elementom codzienności życie potrafi być bardziej znośne:
Kwiaty podlać
Śmieci wynieść
Kurze wytrzeć
Ziemniaki obrać
Wiersz napisać
Dużo tego
Jak na jedną środę
/…/
Wiersz może
Poczekać
I tak urodzi się
Przedwcześnie
I będzie niedojrzały
/…/
Nie sposób wymienić wszystkich dobrych wierszy tego zbioru. Jest ich zbyt wiele. „Rozkład jazdy" jest zwarty, tematycznie przemyślany, nie ma w nim tekstów zbędnych. Każdy uczy pokory, komplementuje dojrzałość. Trzeba mieć nadzieję, że ta publikacja dotrze do szerokiego grona czytelników. Tego życzę jej autorowi.
Książkę polecam.
Zdzisław Pruss
„Rozkład jazdy" Instytut Wydawniczy Świadectwo 2012
str. 67