Poeta Krzysztof Zdunek jest autorem tomiku „Bardzo mi przykro, proszą pan". Po przeczytaniu tej książki odniosłem wrażenie, że autor bardzo nieufnie podchodzi do świata współczesnego. W jego wierszach widać wyraźny dystans, niewiarę w osiągnięcie życiowych celów, ich ulotność. W „Teatrze" odnajdujemy dobrze znany motyw, przyrównujący życie do spektaklu. Jego bohater, to trybik w scenicznej konstrukcji. Podlega niechcianym prawom, obłudnym zasadom, obcym wartościom. Jego życie reżyserują okoliczności. Podobny motyw znajdujemy w „Był, to był". Tutaj główny bohater nazywany jest już wprost - statystą. Jego obecność nigdy nie była konieczna, żył jak odszedł - na marginesie ludzkiej pamięci. Oto cytat z tego wiersza:
Taki tam statysta
Z trzeciego gdzieś
Planu wydarzeń,
Czasem tło
Pokazów i gier,
Piąty halabardnik,
Zwykły cień /.../
Dialog ze światem polega na umiejętności komunikowania się. Na wspólnej wymianie emocji, nie mówiąc o uczuciach. Tylko tak powstają relacje i więzy. Tymczasem w wierszu „Brak zasięgu" odnajdujemy świat, gdzie „wszystkie łączą są zablokowane"'. Odpowiedzią na nasz komunikat, jest milczenie strony przeciwnej. Taka cisza, zdaniem poety, potrafi zbudzić demony, zapowiada nieuniknioną konfrontację ze światem. Na szczęście, jak dodaje autor, milczenie w związkach osobistych ma całkiem inny wymiar. W wierszu „Czytaj ciszę" prywatność potrafi nadać milczeniu posmak flirtu, w którym nie liczą się już słowa, ale gesty:
Kiedy nic już Wam
Nie powiem
Nic juz nie napiszę
Nie bądź tak zraniona
Jak inni milczeniem
Przygotuj herbatą
Usiądźcie wygodnie
I – wiem że to potrafisz –
Zacznij czytać ciszą
Ten konflikt z rzeczywistością nie jest tylko wewnętrzny i pozorny. Wynika również z oczywistych zmian, które ta rzeczywistość zaakceptowała. Ze zgody na powierzchowny konsumpcjonizm, nowości w obrębie obyczajów i norm. W wierszu „Choćby kliknij" tradycyjny konsument staje się zwierzyną łowną dla nowoczesnych form sprzedaży. Molestowany przez agresywny rynek gubi się w gąszczu chłamu i tandety, jego możliwość wyboru jest iluzoryczna. W „Ślicznie, kurwa, ślicznie" mamy zderzenie romantycznych wartości z optyką świata żarłocznego, wypranego z idei wyższych, gardzącego wszystkim, co ociera się o tradycję lub subtelność. Tutaj nawet język ulega pauperyzacji. W wierszu „Nasze, co umarło? " poeta stawia tragiczną diagnozę. Kończy ją znakiem zapytania, chociaż wydaje się, że odpowiedniejszy byłby tutaj wykrzyknik:
/.../
Może tylko to
Co było kiedyś
Co umarło
Jest naprawdę nasze?
A jeśli
Jeśli tak –
Sosze są raje utracone?
W wierszu „Denat tańczy na mym stole", czytamy - „To, co najważniejsze, pozostaje zamknięte". W tej książce wiele jest takich zamkniętych wątków. Autor akcentuje ich obecność, ale nie pomaga rozszyfrować. Muszą być tak osobiste, że tylko o nich napomyka. Zmaga się z nimi. spiera, próbuje zaakceptować ich istotę. W utworze „Ucieczki przed sobą" daje wyraz tym prywatnym zapasom. To jeden z lepszych wierszy tego zbioru, rzeczowy, osobisty, szczery. Pisany na południu Hiszpanii, co dowodzi, że poeta był w kolejnej, dalekiej podróży', której rezultatem miało być jakieś rozstrzygnięcie. Czytamy tutaj:
/.../
Uciekać przed sobą
Wciąż na końce świata
- Nic z tego
Dopadniesz znów siebie
Gdzieś w modnym hotelu
O trzeciej nad ranem
Tomik „Bardzo mi przykro, proszę pani" zasługuje na uwagę. Choćby dlatego, że nie jest dopowiedziany. Jego autor, realny i rzeczywisty, bywa czasami postacią enigmatyczną. Taka dwuznaczność potęguje ciekawość, ale i niepokój. Książkę polecam.
Krzysztof Zdunek, „Bardzo mi przykro, proszę pani", Wydawnictwo „BLACK UNICORN"
Jastrzębie Zdrój 2009, s.166
- Ludwik Filip Czech
- "Akant" 2013, nr 11
Ludwik Filip Czech - Na marginesie, w zamknięciu.
0
0