Zdradzałem. Srebrniki paliły skórzany trzos.
Rzucałem nimi wielokrotnie. Obrót kapitałem zdrady
zasilał świątynny skarbiec. Jestem wzorem
oswojonej rozpaczy.
Korzystam w pełni
z wolnej woli
czyli prawa łaski
wobec siebie.
Karę śmierci na polu Hakeldama
zamieniam na sankcję
trwania do naturalnej śmierci
a życie po życiu
jest prolongatą linearnego czasu
na wypadek daru innego.
Codziennie ocalany
w dumie władzy
rozgrzeszania sobie
wbrew logice i doświadczeniu
trwam za podwójną gardą
możliwego wyjścia.
Jest nas miliony.
Zżera je inflacja
dramatu