Krótki cykl tekstów o poetach gnieźnieńskich kończę artykułem poświęconym jednej postaci. Tomasz Wincenty Rzepa urodził się w 1948 roku. Studiował filozofię i teologię. Rodowity gnieźnianin stał się znaczącą postacią w panoramie literackiej Wielkopolski. Zadebiutował w prasie literackiej w roku 1977. Oprócz poezji uprawia prozę i jest współautorem almanachu „Prosto z młodości" (Wydawnictwo Poznańskie 1980 r.). Jego samodzielny tomik prozatorski „Smutne słowo blues" opublikował Instytut Wydawniczy „Świadectwo" w Bydgoszczy (2002 r.).
W 1981 roku ukazał się w warszawskiej Młodzieżowej Agencji Wydawniczej pierwszy tomik jego wierszy pod znaczącym tytułem „Na początek". Tomik wydany jak na owe siermiężne czasy starannie, z dobrze dobraną grafiką Krzysztofa Wyznera. Był to bardzo interesujący, już dojrzały debiut książkowy. Podmiot liryczny w wierszu „Tożsamość" tak określa sytuację twórcy we współczesnym świecie:
„czytam wierze poety który by zaistnieć
nie wybrał czasu lecz się z nim zderzył".
Zajmuje go więc dola a raczej niedola człowieka, dążenie do odnajdywania sensu i prawdy. Wie, że czeka go syzyfowy trud ustawicznych poszukiwań:
„zbyt dużo kłamstw i zbyt dużo prawdy
wyboru nie masz na rozstajnych drogach
na pobrzeżu światła na granicy mroku
taki to będzie kształt twoich wędrówek" („Na początek")
a także wysiłków, by odpowiedniej rzeczy dać słowo:
„jest więc to słowo jest i przedmiot mroczny
które gdzieś czekają gdzieś w drodze zgubione
których stale szukać to oprócz zdobyczy
stale się zbliżać by nic nie osiągnąć" („Remedium").
Nieobce są poecie dystans oraz autoironia:
„nocą otworzyć okno i wyfrunąć na skrzydłach
ulepionych mozolnie z codziennych gazet
w ramach pożytecznego hobby po godzinach pracy" („Miejsce urodzenia").
Mniej udane są erotyki zamieszczone w tym zbiorku, brak im spontaniczności i szczerości odczuć. W wierszach przeważa jednak świadomość ustawicznego zmagania z materią słowa na podobieństwo rzeźbiarza, który:
„kuje kamienie a co iskrę skrzesze
zaraz by gotów ponieść ją przed sobą
oprawić w słowa ocalić od mroku" (zamykający tomik „Niby nokturn").
Kierując się intencjami serca autor w swej dalszej twórczości obrał drogę poszukiwacza sacrum.
Pierwszym świadectwem jego nowych, a właściwie ciągle obecnych, ale zintensyfikowanych przemyśleń i doświadczeń jest wydany w 1984 roku przez Księgarnię św. Wojciecha w Poznaniu tomik „Inna ojczyzna". Wiersze tam zebrane są jakby wezwaniem do każdego człowieka:
„Kimkolwiek jesteś wiedz nie jesteś sam
…
poprzez ciemności które kryją ziemię
musi się przebić to nasze wołanie
nasza modlitwa do jutrzenki rannej
do dobra miłości piękna i pokoju
nasza tęsknota którą spełni Bóg" („*** [Kimkolwiek jesteś]").
Bo nasza ojczyzna ma wymiar transcendentny a dążenie do odkrywania jego sensu istnieje w sercu każdego człowieka:
„Pod powiekami tam gdzie wzrok nie sięga
w sercu a więc w duszy właśnie
…
rozwarł się horyzont i wiódł poza siebie
Tam znajdziesz wszystko …" („Inna ojczyzna").
Poeta nie skupia się we własnym wnętrzu, dostrzega i docenia innego człowieka. A zarazem czyni okazję do słynnego „targu" z Bogiem praojca Abrahama z Księgi Rodzaju:
„Jest ich wielu spotykasz ich co dzień
patrzysz na nich i oceniasz na nic mi się zdadzą
lecz może właśnie oni
tych stu sprawiedliwych
tych sprawiedliwych dziesięciu
stale za ciebie cierpi wciąż za ciebie żyje" („Wiersz o świętych codziennych").
Trudno jest ukazać postać świętego, zwłaszcza znanego powszechnie, w sposób prosty a istotny, unikając niebezpieczeństwa banału czy dewocyjnej emfazy. Dotyczy to zresztą nie tylko świadectw literackich, ale i licznych rzeźb czy obrazów. Dlatego warto zapamiętać „Rozmowę z Maksymilianem Kolbe":
„To niełatwo być świętym
naszych czasów
…
To niełatwo wziąć samemu
na swe barki
całe zło świata na drugiej zaś szali
tylko wiara nadzieja i miłość
…
I nie dlatego aby zasłużyć
na pachnące stearyną
miejsce na ołtarzu
czy miłość ludzi
lub wiecznie trwałą sławę i chwałę
…
Ja po prostu inaczej nie mogłem".
Bo nie należy ustawać w wysiłku, aby nasycić:
„głód którego nie ma głód nienasycony
do modlitwy która ocalić nas może" („*** [Co w nas ocaleje]").
Jakże potrzebne są takie refleksje zwykłemu, zabieganemu człowiekowi, by choć w chwili ciszy mógł dostrzec potrzebę prawd najprostszych a zarazem najważniejszych.
Oddzielną część omawianego tomiku stanowią „Kantyczki o świętych Pańskich" nawiązujące do poezji ludowej lub prostej pieśni nabożnej. Przywodzi to na myśl konwencję „Księgi ubogich" poety z sąsiednich Kujaw. Franciszkańska prostota wyrazu łączy się tutaj z licznymi odniesieniami do Biblii i bogatej tradycji kościelnej. W „Kantyczce o św. Tomaszu ap." czytamy:
„Bo niewiara jest potrzebna
błyśnie przy niej jaśniej wiara
gdyby nie palec Tomasza
wielu nie miałoby dowodu".
Nie wszystkie jednak kantyczki zachowują złożony poziom literacki.
Niezwykle trudne zadanie podjął poeta w zbiorze wierszy, którego tytuł brzmi jak wyzwanie: „Wszystko postawiłem na Chrystusa" (wydanym w roku 1991 w Warszawie). Większość utworów ma charakter modlitewny. Według św. Augustyna modlitwa jest wznoszeniem duszy do Boga. Niezbędnym elementem modlitwy, której podstawowe formy tkwią w Biblii i Psałterzu, jest uznanie przez człowieka zależności od Boga i odniesienie do Niego własnej egzystencji. Wiersze są świadectwem poszukiwań i wysiłków, by dotrzeć do najwyższej prawdy:
„Najwyższy - jesteś mówi mi to wiara
okruchy nieba rozproszone w świecie
piękno i dobro miłość oraz prawda
które wzajemnie siebie wymieniają
…
Który jesteś Boże Boże ponad wszystko
ponad stworzone i ponad doczesne
nazwać Ciebie to szukać odpowiednich słów
poznać to stale iść w przód" ("*** [Najwyższy - jesteś]").
Wiersze są też refleksją nad kruchą ludzką kondycją, nad złem, które po utracie pierwotnego szczęścia tkwi w człowieku a które nieustannie rozbudza inimicus:
„W tym kraju
w tej rewolucji
w imię sprawiedliwości
pokoju i tak dalej
w tej duszy
w tym człowieku
…
I w ciszy w której tak
dobitnie słychać
odliczanie
godzin
minut
sekund
kręcą się
kręcą się
kręcą się
młyny diabła" („Diabelskie młyny").
W swej drodze poeta wstępuje czasami na przetarte już szlaki, które wyznaczyła tradycja Kościoła. Nie chodzi o to, by ciągle „potrząsać nowości kwiatem", ale dać wyraz nowym przemyśleniom, spontaniczności i czasem niezgody, aby „wadzić się z Bogiem". A potrzebna jest zawsze głęboka refleksja, zawarta w wielu wierszach, które mogą poruszyć odbiorcę a może nawet skłonić do metanoi. By spełniła się wiara tak określona w wierszu „W drodze":
„Wierzę że dojdziemy
my z gliny poczęci
lecz duchem uskrzydleni
więc nasza ojczyzna
nie z gliny lecz z niebios
…
I zostanie po mnie
szlak mój wydeptany
jak różaniec który
trzymany jest w dłoniach
lecz niebo otwiera".
Poezja może - lub powinna - służyć świadomości językowej danego społeczeństwa a w konsekwencji moralności zarówno społecznej jak i jednostkowej. W tym celu nie może służyć samej sobie, ale zmagać się z otaczającą rzeczywistością, która ma wymiar nie tylko realny, codzienny. Wynikiem tych zmagań poetyckich jest kolejny tomik „Ze snu i ze światła", wydany w 2000 roku przez Instytut Wydawniczy „Świadectwo" w Bydgoszczy. Świadectwem smutku przemijania i gorzkiej często refleksji są zebrane tam liryki, jak na przykład rozpoczynający tę edycję wiersz „O życiu":
„
…
Niewiele pozostaje śladów że istniejesz
jakiś okruch lustra niewiernego twarzy
…
Jeszcze zapach i widok z okna na podwórze
jeszcze sprzęty oswojone zwierzęta domowe
schodów skrzypienie szuranie sąsiada
małe fragmenty z tej mozaiki życia
Ono jak piasek w klepsydrze wciąż mija
i zostawia po sobie ślady i wspomnienia
czy żyłeś naprawdę czy sen to był tylko
i będzie to przebudzenie lub zaśnięcie właśnie".
W naszej szkole życia nastał czas pięści i wrzasku, a wszystko jest na sprzedaż:
„Oto licytacja
wyprzedaż staroci
jedna jest moralność
druga honor
a trzecia i czwarta
jest wiara i miłość
Tyle tego było
ale się skończyło
nadeszła epoka
silnych i zwycięskich" („Kto przetrwa").
Nawet sen, brat śmierci, nie przynosi ukojenia, bo:
„… znowu poranek
czyni mnie wygnańcem
betonowych miast" („Motyw ze snu III").
Wspomniałem na początku artykułu, że erotyki nie są najmocniejszą stroną w twórczości Tomasza Rzepy. Po przeczytaniu tego tomiku, a zwłaszcza następującego zbioru „Jaśminowe noce", muszę zdecydowanie zmienić swą opinię. Są bardzo dobre.
Jak pamiętamy, poecie niespokojnego serca nieobca jest też twórczość prozatorska. Teraz zgodnie z chronologią odnotować z uwagą należy zbiorek krótkich subtelnych opowiadań „Smutne słowo blues", wydany przez bydgoskie „Świadectwo" w 2002 roku.
Kolejne zbiory wierszy ukazywały się w bardzo ciekawej serii „Dialogi Poetyckie" wydawanej przez poznańskich karmelitów (Flos Carmeli). W roku 2009 pojawił się tomik „Iskro pałająca". Jak to określił wydawca, twórczość poety porusza się w przestrzeni między sacrum i profanum. Dodałbym jeszcze, że między jawą a snem, blaskiem nadziei a ciemnością zwątpienia.
„Czekamy stale
wychyleni w ciemność
…
Czekamy co dnia
a dzień się zamyka
i czasza nocy
przygniata nas znowu
My odrętwiali
my małej wiary
czekamy tylko
na spełnienia cud" („*** [Czekamy stale]")
Bo „jednak jest inaczej
choć jawa nam kłamie
słońce cień zawiera
dobro złem podszyte" („*** [A jednak]").
Takim dualizmem przesycone jest istnienie ludzkie, w którym:
„Pielgrzymi życia zdążający stale
gdzie woda światło gdzie istnieje miłość
prosto z biologii ciała wychyleni
w miłosny uścisk ducha i materii" („*** [W stronę kwiatu]").
Dwa lata później wydany został kolejny zbiorek poetycki „Jeśli ziarno nie obumrze". Myśli i dążenia w nim zawarte rozpięte są między sferą ziemską i niebieską, między poziomem wertykalnym a horyzontalnym.
„Powietrze mnie niesie i skrzydła wiary
więc bytuję w dwu sferach na granicy ich
jedną dotykam ziemi a drugą powietrza
jedna w ciemności a druga ku słońcu
jedna jest z Ducha a druga z kamienia
…
rozdarty na tym krzyżu w pionie i poziomie
człowiekiem tylko jestem na obraz i podobieństwo" („Na obraz").
Z przecięcia tych kierunków powstaje krzyż, symbol cierpienia a nade wszystko miłości:
„A więc serce moje
nie ustawaj w trudzie
kochaj czekaj tęsknij
za dalą za niebem
A kiedy ustanie
serce utrudzone
pozostanie miłość
i to co zdziałała" („Tylko miłość").
Jak na razie ostatni z tej serii poetyckiej ukazał się tomik „Jaśminowe noce" (2013). W tych wierszach przejawia się franciszkańskie umiłowanie przyrody i człowieka oraz potrzeba i konieczność miłości, także tej fizycznej, ludzkiej, która jest odblaskiem wielkiej Miłości:
„Wabi mnie wicher
wielkiej podróży
lecz człowiekowi
archipelag miłość
Co znajdę tam
popiół i złudzenia
staję w płomieniach
pozostaje diament" („Płomień i diament").
To miłość sprawia, że spełnia się „nostalgia ogromna, tęsknota serca, które nie zapomni" („Gdzie sen a gdzie jawa"), i że niespodziewane odejścia zmieniają się w powroty („Powrócę").
I na koniec cytat z wiersza „Oboje", w którym pobrzmiewają echa wspaniałej miłości - „Pieśni nad pieśniami":
„Poczekaj miła poczekaj
jeszcze za mną zawołasz
…
Bo ja twój jestem a ty moja".
Zmarły stosunkowo niedawno pisarz, poeta i edytor Paweł Hertz napisał, że poezja jest po to, aby wszystko ustawić na swoim miejscu, przywrócić rzeczywistą hierarchię wartości. Wiersze Tomasza Wincentego Rzepy konsekwentnie wskazują na najważniejszy cel człowieka, który nie może prawdziwie istnieć bez odniesienia do transcendencji.