Dla Taty
Bez starej teczki
z rączką uśmiechniętą
kawałkiem miedzianego drutu
Na drogę nie zabrałeś
kromki chleba z masłem i kiełbasą
bez czosnku, bo to odstrasza anioły
Twoja nieoczytana książka
ociera łzy
poplamionym rogiem
W rodzinnym albumie
poszarzały zdjęcia
tęsknią za ciepłem twojego spojrzenia
Białe chusteczki w gorsecie krochmalu
panny niedzisiejszych czasów
przeliczają się szeptem
Osierocone płaszcze i marynarki
grają w kulki naftaliny
w szafie nieotwieranej od tygodnia
Zabrałeś tylko odświętny garnitur
i solidne buty z czarnej skóry
Przydadzą się w długiej drodze
do Siódmego Nieba