Nieźle mnie ubrałeś
zgodnie z ostatnim krzykiem dusz
W suknię z tiulu, przędzy,
odwagi i pragnień
Doszyłeś naiwną podszewkę,
kpiarskie guziki,
wstążki ciągle zadziwione
Odziałeś mnie dobrze
i niezbyt krzykliwie
Przypiąłeś mankiety sztywne od pomysłów
i z fantazji koronki
Lubię ten strój
chociaż przez pomyłki
wypaliłam kilka dziur
Gorzko mnie ubrałeś
w szale smutku
w bunty, żale
w buty co mijają drogi
Nie chcę już okularów
z fiołkowymi szkłami