Naprawa bez poprawy chwili –
Długo szedł; jakby nie wiedział że idzie
pustynią słów, trawą wynaturzeń
Wiatr czekał jego klęski; żółte strumienie
wpływały w ciało miasta, na betonowej równinie
wyrastały stworzone osiedla, tunele bez właściwości;
zakończył wędrówkę płacąc słono
Krwią bieli, miłością do chorego dziecka
które nie pojmuje gwaru wielu znaczeń;
Komu, dla kogo, aby tylko być
jak tamta pamięć, jak ten żywy liść.
2007