Jeszcze nie dzisiaj
I
On jeszcze trwa, stary
konar dębu
ma 90 lat i oddech leśnej
polany w sobie
do niedawna chodził z dolin, przez
wzgórza
na górski szczyt; teraz już tylko
o tym mówi
słyszy źle, niewiele go obchodzi
teraźniejszość przy-
padków, tyleż kruchych
co twardych niczym krzemień
II
Utracił wiele, zyskał za-
pomnienie,
także chwilową jasność imion
sylwetek drobnych faktów
podróży;
po skonfliktowanym wówczas
kontynencie
córka wyjechała
żona odeszła,
matka i ojciec jawią się
jako senne widziadła
w polu,
zaoranym nie-
wyobrażalną porą
III
Będzie go brakowało
chociaż jestem pewien, że nawet mnie
młodszego
dawno przeżył; prześnił na jawie
śmiertelnej
w słońcu jastrzębiopodobnym-
* * *
Nie potrafię zasnąć
w upale i w ciele
Janusz Sochoń
blisko mi do ciebie daleko
do wewnętrznej równowagi -
aby uchwycić się
dłoni powietrza
muszę prosić wszechmogącego
o pomoc
ale droga nadal jest bez-
brzeżna nadzieja chuda -
szyderstwo w co drugim momencie
spotkania
z tobą
doczesności miaro która ustalasz
którędy jak kiedy z jakim
bagażem czy bez-
Spór
zdjąć
z opisu, z obrazu, z jego
formy
zbędne słowa
by były jedynie pod-
pisem niemym, milczącego
świadka:
niech będą
skazą, brudzącą
widzenie, lecz nie-
zakończoną
w obcości swej oporne;
a jednak
konieczne...
To było rok temu -
Przyjechali z przedsiębiorstwa,
czarnym samochodem.
Ciało trzeba było
wynieść na podwórze, gdyż
trumna
nie zmieściła się w drzwiach.
Odjechali; zostawiając nas
samych.
Sieroctwo odczuliśmy
po pogrzebie. Dzisiaj
zastanawiamy się,
jak to się odbędzie
następnym razem; po zmianie
mieszkania.
Późne słowo do M.
jeżeli mogę prosić -
nie przychodź
do mojego snu
który jest raną -
tak jak ty
i o tobie pamięć -
Klasycy. Ich głosy -
Jesteś -
aby mówić mógł;
martwy człowiek, żywy Bóg.
Ciepła trawa -
zimny stos;
w gałązkach ciemności, głos.
Do -
Śpiesz się duszo,
mówi ciało
nieba dużo,
czasu mało.