A ja patrzę na ciebie
z odpryskiem szkła w oku
z brwią jak wąż
wypełzłą do góry
Potem przylatują
ważki biedronki
usta zakwitają
na łąkach
Kołysząc się w trawach
w zmarszczkach zadumy
lecz czujne
jak polujące koty
By runąć znienacka
wbić się w miazgę warg
oczy nakłuć
kłami błyskawic
A po burzy
zastygnąć
maską z porcelany
z namalowaną łzą