Tomaszowi Antoniemu Żak
Stęsknieni prawdy,
co ukryła swe wdzięki
w majestacie gór pożądliwości,
szukaliśmy jej odprysków
w nas samych.
Tam, gdzie pod powiekami duszy,
znalazła jakoby bezpieczne schronienie.
Odkrywając ją na nowo,
zawierzyliśmy przeczuciu,
że stolik w lokalu Mont Blanc
na dworcu oczekiwania
w Katowicach, jest tą górą gór.
Zdeponowana w chłodnym granicie,
czekała na powtórne odkrycie,
przez tego,
co stąpa po niej nie dostrzegając.
Człowiek, jako ten ślepy faun,
szuka jej całe życie,
idąc na spotkanie z prawdą - oblubienicą.
Jest prowadzony do niej przez dzieci
za ręce,
po wąskiej kładce nad przepaścią
grzechów,
z snów malarskiego pędzla.
My, mając oczy z nową soczewką
i busolę z odkrytym korcem,
dostrzegliśmy ją,
co zwiewną myślą z nakrytą
dla niepoznaki maską,
czekała na spotkanie z tym,
co patrzy w dal,
nie dostrzegając koło siebie
drugiego człowieka.