Wszyscy o tej samej porze;
W Wólce, Koźlu, Nowym Dworze,
W całym naszym pięknym kraju
Na to samo spoglądają.
W dzień transmisji każdy Polak
Gromko woła: - Polska gola!
Podczas „Klanu” tłum Kowalskich
Z przeciwieństwem losu walczy.
Gdy „Czterdziestolatek” leci
Wszyscy czują się jak dzieci.
W rezultacie tele-fali
Rano tłum jednakich woli;
Zamiast pytań: - Jak tam zdrowie?
Słychać kwestie: - Co pan powie
O wczorajszym filmie z Pieczką?
Czy dziecinne było dziecko?
Czy Kunicka miała kaca?
Kiedy Dziedzic z wczasów wraca?
W pracy - przesilenie małe
Konkurs pytań: - Co w programie?
Na ulicy - wielka hossa
Każdy chce zdążyć na Klossa.
Tele- koło się zamyka:
Słabsi już dostali bzika,
Wszystko plącze się, rozpływa,
Bez zalet jest i bez przywar,
W myślach bez programu hasa
Jednolita tele- masa,
W ustach same tele-słowa,
Zamiast głowy, tele-głowa,
Zamiast gestów, tele-gesty,
Zamiast balu, tele-festyn,
Koniec końców, w tele-sumie,
Mamy nudny tele-tłumek.
Przyczyna takiego stanu
Tkwi w lenistwie pań i panów:
Zamiast szukać nowych światów,
Wolą światek z koncentratu.