Malutki ptaszku skowronku z wystruganym dziubkiem
skrzydełkiem pomalowanym na szaro
przyszpilony do ściany
boazeryjnego lasu
czemu milczysz
czemu głosem drewnianym
nie świdrujesz w uszach tirli tirli
Za oknem deszcz bębni
jakby ktoś gwoździami
niebo przybijał do nieba
albo drewnianymi klockami kropli
bawił się na dachu mej głowy
Przed domem leży stara kukułka
którą ktoś przez okno
wyrzucił razem z zepsutym zegarem
obok przechodzi dziecko
zbiera martwe ptaki
i buduje im gniazda
Patrzę na kikuty popękanych serc
i widzę własne którego nie można już
ani skleić ani zbić gwoździem