Sprawa
Impreza chyliła się ku upadkowi. Wtedy podeszła do mnie i spytała:
- Może zostaniemy na noc?
Złapała mnie za rękę. Potem wyjęła komórkę i wyszła do pokoju obok. Ja poszedłem do salonu, gdzie był już tylko gospodarz. Spytałem, czy możemy u niego spać.
- Nie ma sprawy.
Wróciła ciągle rozmawiając.
- Dobra – mówiła łamiącym się głosem – Niech tata przyjedzie.
Rozłączyła się. Miała szkliste oczy. Usiadła na kanapie i przytuliła się do mnie. Schowała głowę w moim ramieniu, a gospodarz dyskretnie wycofał się do kuchni.
- Nie martw się tym – powiedziałem.
- Chciałam po prostu być z tobą.
Głaskałem ją po włosach dopóki nie usłyszeliśmy samochodu. Jej ojciec wyszedł z auta i zwrócił się do mnie:
- Podwieźć cię gdzieś?
- Tak.
- Gdzie?
- Gdziekolwiek.