Problem sporządzania pliku zostawię sobie na później, bo hasło Wszystko jest poezją powtarzano (zafałszowując wypowiedź Edwarda Stachury) na długo przed ekspansją rewolucji komputerowej. A tam, gdzie „wszystko jest poezją", każdy też jest poetą! Akurat jak wół do karety pasuje to do Stachury, który zbyt skromny (i słusznie!) jako poeta nie był, a do JAKOŚCI pisania przywiązywał aż tak wielką wagę, że wręcz katorżnicza praca non stop nad tekstami spowodowała wyczerpanie sił życiowych tego twórcy.
Stachura powiedział: „Wszystko jest poezją tam, gdzie jest poeta", jednak druga część sentencji nie była „duchowo" bliska szerokim masom, które przecież śpiewają, tańczą, deklamują, poezjują i gotują gremialnie, w każdej z dziedzin swej działalności czując się mistrzami.
Choć o poezji wszyscy mówią, że jest spychana na margines, niedochodowa, niemedialna, niepopularna, jednak prawie każdy marzy, by ujawnić się i błysnąć właśnie jako poeta! Z jednej strony jest przekonany, że wiersze pisać najłatwiej („po prostu piszą tak jak czuję"), z drugiej strony przypuszcza, że (choć to takie łatwe) inni nie napisali równie świetnie jak ON. Byle tylko odpowiednio się zaprezentować. Na początek iluzoryczna skromność. Realizuję się w swoim zawodzie, który jest moją życiową pasją, a na poezji zbytnio się nie znam. Tak zaczyna swą prezentację każdy (inżynier, lekarz, prawnik, technik, informatyk, profesor, kucharz, rolnik, urzędnik, nauczyciel itd.), gdy zamierza po raz pierwszy pokazać komuś swoje wiersze. Zwykle trafi na wazeliniarza i dowie się, że to prawdziwa strata, iż swój talent poetycki tak długo ukrywał. Jeśli spotka się (sporadycznie) nawet nie z krytyką, tylko choćby z lekkim sceptycyzmem - natychmiast zostaje tknięty szałem (niekoniecznie od razu uzewnętrznionym). „Rozumny szałem" myśli sobie tak: - Widzę, że ten łajdak, któremu pokazałem swe wiersze, zazdrości mi i nawet ukryć tego nie potrafi! To znak, że jestem chyba wybitniejszy, niż w najśmielszych marzeniach przypuszczałem. Zresztą mam już na to dowód Napisałem WIĘCEJ od wielu sławnych! Nie jest prawdą, że brak akceptacji zawsze zniechęca. Akurat w poezji wydajność produkcyjną wierszy na dobę może u zdeterminowanych znacząco zwiększać!
Skoro na poezji każdy się zna i aż nogami przebiera, by w tej dziedzinie jak najczęściej decydować, wyjątkowego zaskoczenia w swym (zdrowo ponad pół wieku trwającym) żywocie doświadczyłam, gdy właściciel pewnego pisma stwierdził, że sam o poezji decydować nie chce, i mam to w jego piśmie czynić wyłącznie ja. Na dodatek w stu procentach zaakceptował mój antymasowy pomysł: W każdym miesiącu prezentuję tylko JEDNEGO poetę, liczbą nie więcej niż 5 wierszy! Niestety, entuzjasta umiaru długo nie zdzierżył, gdy wyznawcy hasła „wszystko jest poezją" zaczęli całe hałdy pchać mu pod nos z zamiarem druku. Miał pan właściciel ambicje, by jego pismo znacząco różniło się od setek innych na rynku i na przykład działem poezji różniło się przez dwa miesiące. Dziś jest takie, jak wszystkie inne, bo mamy przecież czas mas (z niepokojem przewidziany i krytycznie zanalizowany przez Ortegę y Gasseta już w 1930 roku, kiedy to ukazała się jego słynna książka Bunt mas).
Na koniec będzie ukłon w stronę masowej informatyzacji, digitalizacji, cyfryzacji, fe-komunikacji, mailokracji, SMSyfizacji itp. O tym, co będzie z poezji kwalifikowane np. do konkursu lub antologii, decyduje maszyna (i maszyniści). Poeta najpierw musi obliczyć litery i spacje w swym wierszu, zmierzyć szerokość marginesów i odstępy wersów, sprawdzić, czy użył czcionki New Roman czy New Bolek, ale to jeszcze i tak cienki Bolek i mały Pikus. Czasem można wysłać zwykłym mailem, a czasem uchowaj Boże bez określonego pliku dodanego do maila. Nowoczesne komputery-pyszałki nie raczą posiadać dziury do dyskietki, a malutki smartfon siłą rzeczy nie może dysponować dziurą z której można by go upieścić pendrajwem. Pewnie, że dla humorysty i satyryka szukanie dziury w całym i czynienie wiersza kompatybilnym do różnego kształtu (mówiąc dyplomatycznie) „kieszeni" w komputerach - to frajda nad frajdami! Nie każdy dobry poeta musi być jednak jajcarzem i biegłym penetratorem dziur. Przez takie wymagania niejeden zostaje wyeliminowany, bo akurat nie poezja jest tu najważniejsza.
Z całą bezczelnością twierdzę, że nawet gdyby wiersz wpłynął w rękopisie, jeśli tylko jest wart druku, zlecenie odpowiedniego przygotowania go do elektronicznej publikacji powinni otrzymywać komputerowcy! To OBOWIĄZEK na ich stanowisku pracy. Tyle że to właśnie komputerowcom powierza się dziś „misję" selekcjonowania. A ich zdaniem, jak wiersz nie wchodzi do odpowiedniej dziury, to dobry być nie może.
Ponieważ głupota jest zjawiskiem wybitnie rozwojowym, spodziewam się, że wkrótce, gdy pacjent przyjdzie do lekarza, od razu na dzień dobry otrzyma wytyczne: - Proszę dokonać diagnozy swej choroby i wypisać receptę zgodnie z obowiązującymi w tej kwestii normami. Pacjenci, którzy tego zrobić nie zechcą lub nie potrafią - NIE BĘDĄ PRZYJMOWANI!