„Dzieło sztuki to obiekt w świecie, a nie komentarz
lub tekst na temat świata”.
Susan Sontag
Jeśli spojrzymy na dzieło sztuki jak na obiekt w świecie, to Paweł Kuszczyński w swej nowej książce pt. WARTOŚCI ZAUWAŻONE wybudował nieomal MIASTO LITERACKIE.
MARK TWAIN – stary kpiarz – mawiał: „Pan Bóg stworzył człowieka, bo przedtem małpę… później już nie eksperymentował”. Czytając zbiór Pawła Kuszczyńskiego trzeba by dopowiedzieć: no i dobrze – trochę jeszcze w tym współczesnym człowieku HOMO SAPIENS, bo nie HOMO NOVUS, pozostało i nawet wiem dlaczego. Bo szukając PIĘKNEGO SŁOWA, by przywrócić mu WARTOŚĆ (Słowo miało… wartość, stawało się miłością duszy – pisze w swej książce Paweł Kuszczyński), za kryterium w tych poszukiwaniach przyjął doznania ludzkiego SERCA. Chińczycy rację mieli w takim aforyzmie:
„Piękne słowa gdy nie z serca to kwiaty bez woni,
Czerw obłudy się w nie wwierca, w piękne słowa gdy nie z serca…”
Nie, nie będę pisała recenzji. Pisanie bowiem recenzji o książce, w której i nas opisują, jest rzeczą… hm… niemoralną, ale problem istnieje: czy te piękne słowa skierowane do autorów, to dzieło krytyka literackiego? I zaraz chce się nam postawić tezę, że NIE! Że to dzieło poety, bo jego TRZECIE OKO, właśnie serca twórców przegląda – ogląda, OBIEKTY tym sercem okraszone, wydobywa…
Bo czymże – kimże jest współczesny krytyk literacki? Żyjemy przecież w czasach, gdzie co drugi nieomalże literat w swym biogramie buńczucznie oświadcza, że krytykiem literackim JEST, bo popełnił dwie, lub trzy recenzje, by dogodzić swojemu środowisku. Staje się tym samym HOMO NOVUS.
Dobrze to objaśnił w swym wywodzie pt. PRZECIW KRYTYCE Michał Larek – adiunkt w IFP UAM, który stwierdził, że krytyka literacka jest jednym z najmniej atrakcyjnych sposobów komunikowania się ze światem literatury. Oczywiście! Bo jak pisała eseistka Susan Sontag, dzieła sztuki nie prowadzą do wiedzy pojęciowej, ale – streszczając jej wywody – do ekscytacji, zauroczenia, zaangażowania…
Czytając wywody Michała Larka – krytyka literackiego, który to określenie, głęboką refleksją kierowany, wykreślił ze swego biogramu, zgodzić się nam trzeba, przeciętny czytelnik nie marzy o dziełach – arcydziełach, tylko szuka powieści, które mają mu sprawić PRZYJEMNOŚĆ.
Stanisław Chyczyński, eseista, krytyk literacki (TEŻ!), w swym eseju pt. POSTĘP, TOLERANCJA I INNE BRZYDKIE SŁOWA, ukazując nam dzieła Ryszarda Legutki, głównie TRIUMF CZŁOWIEKA POSPOLITEGO (2012).
NASZE CZASY – pisze zainspirowany lekturą S. Chyczyński – to POSTKULTURA, bo KULTURA straciła swój nobilitujący charakter.
I idzie dalej: współczesne publikatory, instytucje kulturalne, środowiska opiniotwórcze coraz nachalniej lansują rzeczy brzydkie, wulgarne i bulwersujące, determinując przyziemne aspiracje człowieka XXI wieku – tego, który zatracił wstyd, potwierdzając tym samym swoją trywialność.
R. Legutko nie bez racji głosi, że człowiek nowożytny znacznie obniżył swoje aspiracje w stosunku do człowieka starożytnego. I dalej, idąc tropami eseju S. Chyczyńskiego, zacytujmy ponownie profesora:
„Homo sapiens staje się (…) homo ludens (…). Nie dawać ludzkim przedsięwzięciom otoczki rozrywkowej, to GRZECH” i tego grzechu poszukują – doszukują się również w OBIEKTACH SZTUKI owi, nasączeni ludyzmem, krytycy literaccy.
S. Chyczyński dodaje zewnętrzny obraz społeczeństwa, ilustrując go własnymi przykładami:
„Primo: dawniej żadna szanująca się aktorka czy modelka nie zafundowałaby sobie kretyńskiego tatuażu (…), będącego domeną troglodytów i kryminalistów.
Secundo: Dawniej żaden szanujący się obywatel nie paradowałby w dziurawych i potarganych spodniach… wątpliwym przywilejem biedoty i lumpenproletariatu.
Tertio: Dawniej żadnej szanujący się literat nie faszerowałby swoich wiekopomnych elukubracji tzw. mięsem, jako że wyrafinowane piśmiennictwo musiało się czymś różnić od karczemnego gawędziarstwa.”
Jakże trafnie uzasadnia nam, że teraz „pospolitość skrzeczy”, a ów skrzek straszny wartości zagłusza, zaś owi krytycy współcześni – nawet naukowo utytułowani – namaszczają elukubracje tychże literatów, z których książek – tak jak to ujęła trafnie w rozmowie telefonicznej ze mną Barbara Wachowicz – po ich otwarciu zalatuje szambem. Dodać można: triumfem człowieka pospolitego.
Pragnę dodać, że nawet w swych interesujących wywodach antykrytycznych Michał Larek, niby też ludyzmem miejscami zachwycony, to jednak jest niekonsekwentny i z pułapki tego ludyzmu się wydobywa, pisząc że i on doświadczył złej literatury współczesnej czytając światowy bestseller! PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA, cytując nawet Vargę: „Zatem czytałem Pięćdziesiąt twarzy Greya zdumiony, że można pisać tak źle, ale i z podziwem, że można tak źle pisać.”
„Zatem czytałem Pięćdziesiąt twarzy Greya zdumiony, że można pisać tak źle, ale i z podziwem, że można tak źle pisać.”
Dobrze się stało, że poeta Paweł Kuszczyński zauważa prawdziwe obiekty, czyli dzieła sztuki pisarskiej, a nie teksty lub komentarze na temat otaczającego nas świata. Michał Larek tak opisuje relację pomiędzy twórcą a wydawcą: „Tu już nie ma „zmiłuj się” – tutaj wkracza –twarda ręka rynku. Drukujesz? PŁACISZ ”.
Choć są jeszcze wydawcy, u których książka WARTOŚCI prezentować musi, że wspomnę tu choćby Instytut Wydawniczy ŚWIADECTWO, LSW, bądź KWADRAT.
Przez Polskę płynie mętna rzeka literatury – głównie poezji, bo poezja to chyba około 90% literackiej produkcji. Prozę pisze się trudniej i żmudniej, a do tego, jak słusznie zauważył Paweł Kuszczyński, cytując Maksyma Gorkiego, piszący prozę musi wiedzieć wszystko, lub prawie wszystko.
Świat, pełen niedobrych namiętności, PŁONIE! Oby w tym ogniu namiętności nie spłonęły WARTOŚCI – te, ukazywane przez Pawła Kuszczyńskiego też – jak onegdaj płonęły stosy ksiąg.
Konkludując, można by rzecz, że potrzebny nam raczej HOMO QUAERENS – człowiek poszukujący dobra i piękna, ale w tych jego poszukiwaniach HOMO LUDENS pomóc mu nie może.
Bo poszukiwanie dobra i piękna to trud i obowiązek.