Prześwietlony światłem które przecieka
Ścieśniony w lata... Jak źdźbła
zeschłej trawy
Ich dzielność ofiarność
oddanie Minęły
wraz z nimi bezpowrotnie - sznur opowieści
z żalu po nich
drwi Naigrywa z win
Uwiedziony prognozą pasjansowych pieśni
Z odpustowym
wisiorem na zapadłej piersi..
Wyświechtany... jak wróżby
po stokroć szeptane - porządkiem rzeczy
Pewną
odpowiedzią Samobójczą przybiegam
zabliźnić znów ranę
Nienagannie zadaną dokładnością
losu
Do Was ze skargą zwracam się najpierwszą
Sny - nas doznają
Myśli o was
wiedzą... Choć kiedy się rodziłyście - żarliwe
Bez żadnej
zmarszczki na twarzy błękitu Wyparłem was
zdławiłem Trwacie ciepłym szyfrem
niewypowiedziane Wciąż
na początku bez ciemności końca Pamięci
kruchej sepią zadane
... Już chyba budujesz - masz ... swój słońca
dom... Inicjał
w którym ciężar
labiryntu głaz - bzdet i gadżet... Zaskomlał
skarlał - zgasł
U kresu
sił - szepcze ktoś A ja... znam ten głos