O WITOLDZIE ZECHENTERZE nie wiem – muszę się przyznać na wstępie – kompletnie nic! Nie znam jego biografii… Ale mam w mojej domowej bibliotece tom jego wierszy, wydany dawno już temu (bo w roku 1967-mym) w krakowskim Wydawnictwie Literackim. I niedawno wziąłem ów zbiorek do ręki, po raz pierwszy od wielu lat. Ta poezja po prostu mnie „powaliła na kolana", by użyć wyświechtanego kolokwialnego zwrotu, oczarowała, pochłonęła bez reszty…
Jest to poezja ze wszech miar „klasyczna" – czy to w tekstach rymowanych czy „białych" – jednakże wszędzie lub prawie wszędzie jest w środku rytm, widać opanowanie warsztatu, znajomość materii Słowa.
Jeszcze jedną cechą tej twórczości zapomnianego dziś niestety Autora są zaskakujące, mocne pointy oraz interesujące metafory. Nieomal w każdym utworze jest jednak owo „coś jeszcze", co istotnie działa na czytelnika całą mocą poetyckiej sugestii, a co właściwie decyduje – czy raczej: współdecyduje – o pięknie.
W niniejszym małym szkicu postaram się owo Piękno choć we fragmentach ukazać…
Do, moim zdaniem, najlepszych tekstów należą: „Cień pisze wiersz", „Dwa wieczory" (wspaniała liryka miłosna), cykl „Mojej córeczce", „Mickiewicz runął" czy genialna, długa – acz nie przydługa! – „Modlitwa" (jeden z wielu wierszy tzw. okupacyjnych): modlitwa do Boga człowieka, który właściwie w tego Boga już nie wierzy, zwłaszcza po wszystkich okropnościach Okupacji hitlerowskiej.
Oto krótki z konieczności fragment tego WSTRZĄSAJĄCEGO tekstu:
Pamiętasz, boś jest wszędzie i wiesz wszystko,
i widzisz wszystko i słyszysz:
byłeś tam, w celi śmierci na Montelupich
koło mojego przyjaciela blisko –
pamiętasz jego twarz,
twarz – maskę
butem podkutym rozbitą?
pamiętasz jego czarne plecy,
ręce ze stawów wykręcone?
…jak wprowadzano jego żonę - -
ty, objęty nieśmiertelnym blaskiem,
twórco wszechrzeczy,
patrzyłeś, jak na jej oczach
wieszano go - -
Eli, Eli, lamma sabachtani - -
i nawet dla niej
nie zrobiłeś nic,
bo wtedy nie umarła…
półtora roku jeszcze żyła
z wizją wieszanego męża
i może z twoim na ustach imieniem
skończyła
w Brzezince,
ojcze nasz, któryś jest na niebie - - (…)
Z wierszy powojennych wynika, że autor „Modlitwy" trochę czasu spędził na Emigracji – we Francji. A oto jeden z jego paryskich wierszy; przytaczam go w całości:
NIE WARTO
Nie warto błądzić wieczorami
nad Sekwaną.
Nie warto myśleć wspomnieniami
wciąż to samo.
Straszny jest Paryż i okrutny
w nieśmiertelności.
Odchodzę przygarbiony, smutny
w sen o młodości.
Cudowny i bardzo dużo jednak mówiący w swej lakoniczności wiersz.
W ogóle liryka Zechentera – przynajmniej o ile sądzić z książki: „Wiersze wybrane", z której pochodzą przytoczone przeze mnie utwory – jest często nostalgiczna, smutna i „nad-refleksyjna", niekiedy nawet – depresyjna. Są te wiersze przesycone do głębi rozpaczą, melancholią, żalem po utraconych bliskich… Może nawet i – po sobie?
NAGROBEK
Żyło się, żyło,
Boże mój,
kochało,
jadło,
piło,
pisało się,
marzyło,
walczyło,
cierpiało,
śniło,
czytało,
płakało,
śmiało się,
pracowało,
podróżowało,
cieszyło
i smuciło.
Tak wiele tego było,
tak wiele,
że wystarczyło
na
dwie daty.
…I jeszcze ta Koheletowa świadomość, że wszystko jest w gruncie rzeczy daremne, przemijające, naznaczone piętnem Śmierci:
ROZDZIELENIE DARÓW
Ogrodom kwiaty,
które zwiędną.
Drzewom owoce
skazane na zjedzenie.
Wiośnie radość i miłość
przemijające zbyt prędko.
Życiu po prostu śmierć,
jedyną pewność.
Ale ten smutek nie ogranicza się li tylko do refleksji nad człowieczym losem.
Także zwierzęta, nasi „bracia mniejsi" (jak nauczał Franciszek z Asyżu), pokazują, że umieranie jest także i ich udziałem. Bo właściwie…
NIC NIE WIEMY O ŚMIERCI PTAKA
Nic nie wiemy o śmierci ptaka,
nic nie wiemy, jak ptak umiera.
Czy przeczuwa, gdy zbliża się nakaz?
czy się lęka? czy wie, że już teraz?
Czy wspomina, gdy na dróżce wąskiej
już go wchłania niepamięć i wieczność,
jakąś jedną zieloną gałązkę?
jakieś śmiesznie pstrokate jajeczko?
Jakąś nutę, co drżała skrzydlata?
jakąś kruszkę dziwną – chleba? sera?
Nic nie wiemy o śmierci ptaka,
nic nie wiemy, jak ptak umiera.
Poezja Zechentera jest przede wszystkim bardzo LUDZKA – i prosta, dająca jej odbiorcy naprawdę wiele wzruszeń oraz powodów do pogłębionej refleksji nad naszą kondycją – a o to m.in. w końcu w poezji chodzi!
- Jarosław Stanisław Jackiewicz
- "Akant" 2011, nr 2
Jarosław Stanisław Jackiewicz - Piękno
0
0