Domysły na temat Ruxa to nowy tom wierszy BARTŁOMIEJA SIWCA, wydany w serii Biblioteka „Toposu” w Sopocie w 2021 r. Na tylnej okładce oprócz biogramu poety (rocznik 1975) widnieje czarno-biała fotografia, a na niej jego uśmiechnięta, pogodna twarz. Tego uśmiechu jednak nie ma zbyt wiele, jeśli w ogóle jest, w Domysłach, co bynajmniej nie musi oznaczać, że jest to książka stuprocentowo pesymistyczna w nastroju czy wręcz ponura. Jej tematyka jest jednak jak najbardziej poważna.
Znajdziemy tu dwa odwieczne tematy: życie i śmierć, ludzkie lęki, niepewności, pytania, także liczne nawiązania do historii najnowszej, zwłaszcza II wojny światowej i niemieckiej okupacji Polski. („Bohaterem” zbiorku uczynił B. Siwiec Karla-Heinza Ruxa, hitlerowskiego funkcjonariusza, który prawdopodobnie przeżył wojnę – choć słowo „przeżył” brzmi tu cokolwiek dwuznacznie – i w miarę spokojnie „żył sobie dalej” w którymś z krajów Ameryki Łacińskiej, przedtem być może – ciągle pozostajemy w kręgu tytułowych „domysłów” - upozorowawszy własną śmierć w wypadku samochodowym. Oczywiście już w tytule: Domysły na temat Ruxa (to także tytuł wiersza) Bartłomiej Siwiec nawiązuje do znanego wiersza Zbigniewa Herberta Domysły na temat Barabasza. Inspiracje historią najnowszą (widoczne także w wierszu Stalinowskie koty; swoją drogą – cóż za tytuł!) widoczne w poezji B. Siwca nie są bynajmniej u niego nowością; zainteresowanych odsyłam, chociażby do tomiku Instrukcja zabicia ptaka. Ale idźmy dalej, zagłębiając się w świat przedstawiony bydgoskiego poety.
Tematyka tej książki jest jak najbardziej serio. Śmierć jest chyba głównym jej tematem, czai się niemal w każdym wierszu, przewijając się jak leitmotiv – niemniej nie jest ona traktowana „osobno”, jak jakieś demoniczne, irracjonalne zjawisko nie z tego świata. B. Siwiec doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jest ona wpisana w ludzką egzystencję, będąc jej immanentną częścią – a nawet znacznie więcej: stając się dla ludzkiego (nie tylko zresztą ludzkiego!) życia wartością konstytutywną, nadającą mu głębszy sens, głębszy wymiar. Na szczęście nie brak tu także pewnej ironii, nieraz niezwykle ostrej, by nie rzec: zgryźliwej – sprawiającej, że zaczynamy na wszystko patrzeć z dystansu, ba! z zupełnie innej perspektywy. Mamy tu do czynienia z niezwykle oryginalnym, nietuzinkowym sposobem patrzenia na świat i czytania go, widzenia dookolnej rzeczywistości niejako „od podszewki”, bardzo z natury filozoficznie, w czym Siwiec przypomina trochę… Wisławę Szymborską – najbardziej to chyba widać w wierszu Refleksje żuka gnojarza, w której narratorem (!) jest tytułowy pracowity mały robaczek, mający swą małą – wielką – syzyfową pracę do wykonania i z prawdziwym zdumieniem przyglądający się człowiekowi i jego problemom:
(…) Jestem chrząszczem bez specjalnego wykształcenia
od dzieciństwa nauczonym ciężkiej pracy.
Nie kręcą mnie władza, dobra materialne,
a tylko moja kulka.
Czuję się dobrze sam ze sobą,
choć wciąż robię to samo.
Nie jestem wypalony zawodowo,
nie potrzebuję nowych doznań
i pragnień ponad te, które są
przypisane mojemu stanowi.
Dlaczego miałbym być kimś innym
skoro dobrze mi z tym co mam? (…)
To, że my – ludzie – możemy CZASEM (bo pewnie niezwykle rzadko) spojrzeć na siebie oczami takiego robaczka, drobinki istnienia, jest wielkim darem i ogromną szansą na dokonanie życiowych przewartościowań, a przynajmniej na refleksję, dotyczącą naszej kondycji i miejsca homo sapiens we Wszechświecie. Zwierzęta uczą nas, także rośliny – choćby… słoneczniki, tylko my nie zawsze jesteśmy w stanie to dostrzec.
Ten jakże oryginalny sposób postrzegania świata jest widoczny także w takich wierszach, jak Słoneczniki, Sekcja, Transmisja, czy w fenomenalnym quasi-erotyku Rozwiązła książka; bardzo gorąco polecam te teksty uwadze czytelników.
Bartłomiejowi Siwcowi bliska wydaje się pewna metoda w penetrowaniu zła – a mianowicie: pozorna oschłość, chłód, czy cynizm. Idzie tu śladami wojennych tekstów dwóch Tadeuszów: Różewicza i Borowskiego. Widzimy to np. w wierszu Walter Hierse z takim cytatem: W okupowanym kraju najtańszy jest bimber / i ludzkie mięso. Ta szorstkość, pozorny cynizm, w połączeniu z bezlitosną nieraz ironią dają prawdziwie wybuchową mieszankę. Jest to poezja na pewno nie najłatwiejsza, wymagająca, niepokorna, właśnie „szorstka” (to chyba dobre słowo), niezwykle egzystencjalna.
Bartłomiej Siwiec doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że czas jest elementem gry (Garde), a w każdym z nas jest pustynia. // Jałowiejemy z wiekiem, patrzymy na świat, / coraz bardziej pustymi oczami (Karawana). B. Siwiec jako poeta i jako człowiek odważnie patrzy w oczy śmierci i złu, reprezentowanemu przez herr Ruxa czy szlifierkę szkła, będącą zarazem tajną współpracowniczką Gestapo. Nawet więcej, bo oddaje temu Złu głos (Glasschleiferin aus Irene):
(…) Jestem tajną współpracowniczką
Geheime Staatspolizei,
więc nie powinnam o tym mówić
głośno.
Moim celem jest operacyjne
zabezpieczenie obiektu.
Musimy się uwolnić od elementów obcych.
Nie jesteśmy źli, jesteśmy skuteczni
i moralni, ale tylko dla swoich. (…)
Chciałbym jeszcze specjalnie zwrócić uwagę na takie wiersze, jak: Notatki z wyścigu szczurów, Miejsce, Transmisja, Kwestionariusz więźnia, Sekcja, czy dwa wiersze bez tytułu: *** po pogrzebie, oraz *** wczoraj targnąłem się.
Stosuje tu B. Siwiec bardzo ciekawą metodę pewnego „odwrócenia” rzeczywistości, jakby z pozytywu uczynił negatyw, jakby chciał zajrzeć pod podszewkę świata – i człowieka – których niejako bierze pod lupę, badając, jak Szymborska najmniejszą drobinę Universum i z tej drobiny wyciągając zupełnie niezwykłe wnioski o donośnym znaczeniu dla naszej egzystencji. Jest więc w tej książce poetyckiej (chyba bez większego ryzyka mogę ją nazwać niezwykłą) ogromne bogactwo treści przy zastosowaniu stosunkowo oszczędnych, nieraz wręcz ascetycznych, środków artystycznego wyrazu. No i naturalnie materiał do wielu przemyśleń – a przecież o to w gruncie rzeczy chodzi w Poezji.
Nie jest to jednak książka do końca „czarna”, pesymistyczna. Widzimy to choćby na zdjęciu, pomieszczonym na okładce: na końcu tunelu, labiryntu czy kanału (kręgów dantejskiego Piekła?) widzimy postać otoczoną światłem. Postać człowieka, a może anioła? Jest to ktoś, kto może na nas czeka przy przejściu z ciemności ku światłu? A może poeta, który zagląda w te ciemne korytarze?… Jest to bardzo poetycka fotografia i zaprasza ona do lektury tych wierszy. W każdym razie najważniejsze są tu dwa światy: światło i mrok. Chiaroscuro, jak u Caravaggia.
No i w centrum jest człowiek.
Na koniec jeden wiersz bez tytułu, które przytoczę w całości:
***
Wczoraj targnąłem się
na swoją śmierć.
Została mi jeszcze
jedna połówka.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bartłomiej Siwiec, Domysły na temat „Ruxa”, Biblioteka „Toposu”, Sopot 2021