„Fascynacje" Gitty Rutledge udzielają się Czytelnikowi. Niosą je bowiem uczucia, ekstatyczne nierzadko. W różnych odcieniach i odmianach, od kobiecego, ślepego zazwyczaj zauroczenia mężczyzną, kwiatem, pięknym przedmiotem, a na nostalgii za ojczyzną kończąc.
Bo autorka urodziwszy się w Czelabińsku na Uralu, młodość swą przeżyła w Poznaniu, a dojrzałość w Nowym Jorku. Jest więc do czego wracać, za czym tęsknić. Słusznie zauważa autor posłowia D.T. Lebioda, że to wiersze to „rodzaj sondy puszczanej w dawne dni i lata, odkrywającej, dotąd nieuświadomione, pokłady wyobraźni, obrazy pierwiastkowe, znaki i znaczenia, które gdzieś się zagubiły lub zostały pominięte". Te wiersze również odkrywają siebie, możliwości języka, czasem nawet, choć raczej przypadkowo, poezję. Bo G. Rutledge pisać zaczęła dość późno…
Poezję traktuję z miłością
Dopieszczam (…)
W końcu znajduję ją w sercu
Stąd wiersze się biorą…
Czyżby autorka tego odkrycia wciąż miała w pamięci słowa A. Mickiewicza wypowiedziane w czasie dysputy z J. Słowackim?:
Ja słów nie szukam, ja myśli nie składam
I tak piszę, jako do Was gadam,
Uderzę w serce, a wytrysną słowa
Z tego romantycznego rozpoznania rysuje się podstawowa zasada relacji międzyludzkich:
napotkanym ludziom okaż
trzy rzeczy
serce
serce
serce
I tak wiersz po wierszu odsłania się świat emocjonalny piszącej i płyną dobre uczucia ku innym.
A słowa?
ona wypowiada racje
on swoje (…)
czy Ty zawsze musisz mieć rację?
Wolę być szczęśliwy!
Oto i cała racja „Zauroczenia". Coraz więcej takich zbiorów, coraz więcej prób zaistnienia człowieka przez pisanie. Wbrew wszystkiemu. Znak czasu. Czasu inflacji wszystkiego…
Gitta Rutledge: Fascynacje, Bydgoszcz 2010, Biblioteka „
- Stefan Pastuszewski
- "Akant" 2011, nr 1
Stefan Pastuszewski - Znak czasu
0
0