8 sierpnia 2011 roku w barcińskim Klubie Polskiej Książki (prowadzonym przez Jadwigę Stróżykiewicz) odbyło się kameralne spotkanie poświęcone książce Miejsca kultu religijnego na terenie miasta i gminy Barcin, wydanej w 2010 roku przez prężnie działające Towarzystwo Miłośników Miasta i Gminy Barcin, którego prezesem jest pan Zdzisław Bokwa. Zebrał on i opracował zgromadzone w książce materiały. O swej pracy napisał tak: „(…) zrodziła się myśl, aby odwiedzić wszystkie krzyże oraz figury z aparatem i kamerą oraz porozmawiać z okolicznymi mieszkańcami, którzy z pokolenia na pokolenie przekazują sobie obowiązek pielęgnowania zarówno krzyży i figur, jak i bardzo często ciekawych historii, jakie się z nimi wiążą. (…) Moim celem było również zachęcenie mieszkańców do odkrycia na nowo dawnych, zapomnianych już nieco tradycji”. Uznanie dla tego pomysłu wyraził też w Słowie wstępnym Proboszcz parafii św. Maksymiliana w Barcinie, ks. kan. Bronisław Wiśniewski: (…) dzięki tej publikacji historia naszej ‘małej ojczyzny’ dla wielu stanie się bliższa i bardziej zrozumiała. Dziękując panu Zdzisławowi Bokwie za trud opracowania niniejszej książki, życzę dalszych sukcesów w upowszechnianiu wiedzy o naszym regionie”. Promocja książki w szerszym gronie odbyła się znacznie wcześniej, wtedy to (BEZPŁATNIE, co z uznaniem podkreślam) rozprowadzano egzemplarze i niewielki nakład (500 egz.) właściwie został już wyczerpany. Właśnie dlatego, że wcześniej zwróciłam uwagę na tę publikację, wybrałam się na jej sierpniową promocję. Uważam, że książka ta może być WZOREM dla wszelkich publikacji o tematyce regionalnej z jednej prostej przyczyny: nie jest ani ciężko strawnym, odstraszającym czytelnika ględzeniem naukowców (lubujących się najczęściej w statystykach i wykresach), ani też erupcją indywidualnych wysiłków literackich jakiejś zaprzyjaźnionej z władzami lokalnej gwiazdy, co w bardzo wielu znanych mi publikacjach z różnych regionów kraju jest prawdziwą plagą, prowadzącą do marnowania publicznego grosza na książki, które (poza autorami) nikogo ani ziębią, ani grzeją. Podróżując chętnie po mniejszych miejscowościach, nigdzie nie mam problemu z otrzymaniem za darmo publikacji regionalnych, problem jest jedynie w tym, że nikt nie może mi zrelacjonować, co zawierają, bo nikt ich nie czytał, ani nawet nie przeglądał. Gdy w pewnym miasteczku (nie dotyczy to Barcina) zapytałam, kim jest dla mieszkańców autor podarowanej mi książki, otrzymałam szczerą odpowiedź: „Jest po prostu krzykaczem, który nikomu nie da się wypowiedzieć, bo bardzo lubi dużo SAM pisać i sam też po znajomości dostać na to forsę z urzędu”. Publikacja barcińska właśnie dlatego zwróciła moją uwagę, że nie tylko Gmina Barcin w ramach realizacji zadania publicznego ją dofinansowała, ale też uczyniły to liczne przedsiębiorstwa z różnych branż i wiele osób prywatnych. Najlepszy to dowód, że powszechnie uznano pomysł tego wydania nie tylko za ważny, ale i warty wsparcia.
Nikt w tej książce nie przypisuje sobie cudzej wiedzy, a wręcz przeciwnie, LICZNI mieszkańcy zostali zachęceni do udokumentowania swej pamięci o kapliczkach, figurach i krzyżach w ich miejscu zamieszkania, także do przywołania związanych z nimi historii, legend, modlitw przekazywanych sobie z pokolenia na pokolenie. Pod każdym fragmentem tekstu widnieje imię i nazwisko osoby, która daną historię opowiedziała, spisała, przedstawiła, zebrała informacje itp. Na szczęście nie są to żadni literaci, działacze, etatowi badacze, tylko ZWYCZAJNI MIESZKAŃCY! Podkreślano, że wielu z nich jest w podeszłym wieku, co mnie nie zdziwiło, bo na nieuleczalne zaniki pamięci cierpi dziś głównie młodzież. Tym bardziej należy dążyć do udokumentowania na piśmie tego, co jeszcze da się ocalić.
Towarzystwo Miłośników Miasta i Gminy Barcin wydało już w 2009 roku (także dofinansowaną przez gminę Barcin) książkę pt. Udział mieszkańców Barcina i okolic w Powstaniu Wielkopolskim w latach 1918-1919 (autorzy: Stefania Szadłowska, Zdzisław Bokwa, Teresa Kaczmarek). Jest to istna kopalnia wiedzy o tych odległych czasach i podziwiam ogrom włożonej pracy. Oczywiście słyszałam też o zarzutach, że kogoś tam pominięto. Przy tak obszernym materiale być może po prostu nie da się tego uniknąć, a być może (jak wszędzie) znaleźli się szukający dziury w całym. Ważne, że publikacja ujrzała światło dzienne. Jej nakład (330 egzemplarzy) uważam za wystarczający i rozsądnie skalkulowany. Nakład zbyt wielki w stosunku do potrzeb jest zawsze tylko rodzajem zbędnej fanfaronady i przeceniania swej rangi. Tutaj także pieniądze licznych sponsorów wydano rozważnie i oby mogło to zaowocować sponsorowaniem dalszych planowanych przez Towarzystwo Miłośników Miasta i Gminy Barcin publikacji. Dowiedziałam się, że w planach jest wydanie książek dokumentujących historię okolicznych cmentarzy (także niewielu żydowskich i ewangelickich), kościołów i dworków (również tych, które przestały istnieć). Być może potrzebne będzie tutaj wyszukanie jakichś badaczy i specjalistów, niemniej jednak UDZIAŁ MIESZKAŃCÓW regionu, ich wspomnień i wypowiedzi znów uważam za priorytet. Jeśliby tego zabrakło, powstanie droga cegła-standard, wyłącznie dla autorów. Nadmierny pośpiech i chęć wydania jak najwięcej w krótkim czasie też na ogół obniża jakość publikacji i przed tym również chciałabym przestrzec.
Wracając do książki Miejsca kultu religijnego na terenie miasta i gminy Barcin, muszę dodać, że oprócz relacji i fotografii zawiera też ona wiele okolicznościowych wierszy, z których część jest pokłosiem konkursu pt. „Literacko o gminie Barcin”. Z poetami zawsze i wszędzie jest najwięcej problemów, tak też było i tym razem. Wiersz dość znanej w regionie poetki został przypisany zupełnie innej osobie, utwór kolejnej autorki miał zamiast tytułu zbędną informację, w jakim folderze znajduje się w komputerowych zasobach. Najbardziej jednak ubawiło mnie, że jedna z pań niemal przy każdym wierszu miała adnotację o nagrodzie bądź wyróżnieniu w konkursie, podczas gdy inni laureaci prezentowali tylko po jednym nagrodzonym w konkursie utworze. Wyszło na to, że owa ambitna w jednym konkursie miała aż dwa wiersze nagrodzone i trzy wyróżnione, co skłaniało mnie do żartów z jury podejrzanie dla tej autorki hojnego. Bardzo możliwe jednak, że jurorzy nic tu nie zawinili, bo wszystkie osoby zagadnięte przeze mnie w tej sprawie zgodnie twierdziły, że pani ta nie miała ŻADNEJ nagrody w owym konkursie, a zdaniem niektórych nawet w nim udziału nie brała. Powinna więc w korekcie autorskiej natychmiast usunąć błędne informacje! Bałagan z wierszami wskazuje jednak, że być może ich autorzy przed drukiem nie otrzymali żadnej korekty i to byłby bez wątpienia główny mankament tej inicjatywy wydawniczej. Wśród prezentowanych wierszy za szczególnie cenne uważam wierszowane modlitwy oraz teksty bliskie twórczości ludowej, spontanicznie pisane przez osoby w ogóle nie pretendujące do miana poetów. Bez wątpienia najbardziej podobały mi się bezpretensjonalne wiersze Krystyny Muszyńskiej, o której dosłownie nikt nic konkretnego nie mógł mi powiedzieć. Najlepszy to dowód, że nie pcha się ona przed innych i nie ma w regionie statusu literackiej gwiazdy. Autorka ta doskonale wpisuje się w temat i klimat książki, pisząc na przykład ciekawą balladę o Matce Boskiej Podróżnej,odwiedzającej ludzkie domostwa i „pocieszającej ludzkie biedy”, zakończoną słowami nadziei: „Może i do naszej chatki/ Ta podróżna przyjdzie kiedy”. Nie wątpię też, ze zapewne trafnie i wzruszająco wyraża odczucia wielu tamtejszych mieszkańców, pisząc:
Krzyżu mój krzyżu, na końcu wioski,
Ty znasz mieszkańców smutki i troski.
Ty jesteś z nami w każdej potrzebie,
Zanosisz prośby do Króla w niebie.
Na skraju drogi, na lichej ziemi.
Rolnik strudzony wywyższył Ciebie,
Byśmy mieszkańcy byli bezpieczni,
Wbrew naszym władzom Ciebie uwiecznił.
[…]
Doceniając tę inicjatywę wydawniczą jeszcze raz wyrażam nadzieję, że nie zabraknie sponsorów kolejnych książek Towarzystwa Miłośników Miasta i Gminy Barcin, a także równie ciekawych publikacji (na różne tematy) w innych regionach kraju.
– Miejsca kultu religijnego na terenie miasta i gminy Barcin, zebrał i opracował Zdzisław Bokwa, Towarzystwo Miłośników Miasta i Gminy Barcin, Barcin 2010, ss. 64.
– W powyższej recenzji wspomniano też o wcześniejszej książce: Stefania Szadłowska, Zdzisław Bokwa, Teresa Kaczmarek: Udział mieszkańców Barcina i okolic w Powstaniu Wielkopolskim w latach 1918-1919, Towarzystwo Miłośników Miasta i Gminy Barcin, Barcin 2009, ss. 137.
- Ariana Nagórska
- "Akant" 2011, nr 11
Ariana Nagórska - Nieduża, lecz cenna publikacja
0
0