Trudno w kilku słowach streścić całe życie tak nietuzinkowego człowieka jakim był Antoni Skibiński.
Z jednej strony utalentowany tłumacz poezji niemieckiej, francuskiej i antycznej a z drugiej wieloletni księgowy, który na świadectwie maturalnym najsłabszy stopień miał właśnie z matematyki. A jednak obie te profesje towarzyszyły mu przez cale życie: księgowość zapewniała utrzymanie a przekłady radość i satysfakcję.
Urodził się 4 lipca 1919 roku w Środzie Wielkopolskiej w rodzinie dwujęzycznej, jego ojciec był Polakiem a matka Niemką. A mimo to we wrześniu 1939 r wraz z Armią Poznań wyruszył na wojnę przeciwko rodakom swojej matki, by z końcem września dostać się do niewoli.
Kolejnym etapem była praca w kamieniołomach w Saksonii, gdzie ten delikatny i wychuchany młodzieniec, jedynak nauczył się podkładania ładunków wybuchowych i obsługiwania młota pneumatycznego.
Tak zdobyta krzepa pozwoliła mu na przebycie dalszego niebezpiecznego etapu w życiu, a mianowicie na ucieczkę przed Sowietami aż do Salzburga w Austrii, gdzie zamieszkał w amerykańskim obozie dla uchodźców.
Salzburg był bardzo ważnym etapem w jego życiu, gdyż tam ożenił się z Walerią Zawadzką z którą spędził dalsze życie aż do jej niespodziewanej śmierci w 1979 roku.
Także w Austrii zdecydowały się jego dalsze losy zawodowe. Marzył o tym, by zostać marynarzem albo dziennikarzem, wydawał nawet pismo Niezależnego Harcerstwa Polskiego w Austrii o tytule „Na Szlaku". Paradoksalnie, oba te marzenia spełnili później córka i zięć zmarłego. Wtedy jednak czasy nie sprzyjały marzeniom, więc młody Antoni zdecydował się na studia na Akademii Handlowej w Salzburgu, którą opuścił jako dyplomowany księgowy. W tych latach wydawało się, że już nigdy nie wróci do Polski, jednak los zdecydował inaczej: odnaleziona w powojennej Polsce rodzina sprawiła, ze młodzi małżonkowie powrócili do kraju. Na miejscu okazało się zresztą, ze są bezdomni, gdyż dom w Środzie został zarekwirowany przez komunistów.
Schronienie znaleźli w małym przygranicznym miasteczku Myślibórz na Ziemiach Zachodnich a potem w Koszalinie, gdzie zamieszkali w 1957 r..
To także w tym miasteczku A. Skibiński związał się ze spółdzielczością pracy i pracował dla niej aż do emeryty w 1979. Ten rok jednak przyniósł mu także tragedię osobistą, zmarła jego zona Waleria. A przecież marzyli o wspólnej starości, chcieli chodzić na koncerty, do teatru, wyjeżdżać nad morze i w góry.
Pociechę po stracie dała mu poezja.
Tłumaczami zajął się jeszcze w Myśliborzu, gdzie pracował nad przekładem „Fausta" Goethego. Niestety, czasy były takie, iż nie wolno było chwalić się znajomością języka niemieckiego, przekład powędrował więc do szuflady i zaginął podczas kolejnej przeprowadzki.
Ciągotki literackie dały o sobie znać wiele lat później, kiedy to wziął udział w wielkopolskim konkursie na wspomnienia z czasów wojny. Otrzymał wtedy jedną z nagród a jego praca zatytułowana „ Od Gniezna do Warszawy" znalazła się w wydanym w 1970 r. tomie pt.„Dni klęski dni chwały". Ta praca publikowana była potem w odcinkach w„Glosie Koszalińskim", wiele miejsca poświeciło jej także koszalińskie radio.
Na dalsze publikacje trzeba było czekać aż do emerytury.
W 1997 roku w Berlinie ukazał się przekład „Baśni Zimowej- Niemcy" Heinricha Heinego, a w roku 2000, także w Berlinie, przekład poezji Waltera von der Vogelweide, jednego z najsłynniejszych poetów niemieckiego średniowiecza.
W roku 2001 w Koszalinie ukazał się przekład „Lirycznego Intermezzo" Heinego a w latach 2002 i 2003 w Instytucie Wydawniczym „Świadectwo" w Bydgoszczy ukazały się tłumaczenia wierszy Heinego oraz Sonetów Goethego. Także w Bydgoszczy roku 2007 ukazały się tomik o tytule „Ogród Muz" w którym znalazły się dzieła poetów antycznych, niemieckich i francuskich.
Od końca lat 90- tych Antoni Skibiński związany był także z miesięcznikiem literackim „Akant" w którym publikował regularnie artykuły o tematyce historycznej oraz przekłady poezji.
W teczkach odnalezionych po Jego śmierci znajduje się jest jeszcze wiele tłumaczeń i szkiców, które przygotowywał do druku.
Koszalin uhonorował swojego najstarszego tłumacza kilkakrotnie. Najważniejszy był wieczór w Domku Kata w 2003 roku poświęcony w całości twórczości zmarłego, podczas którego recytowano jego przekłady i czytano fragmenty prac.
Ostatni wywiad ukazał się w „Głosie Koszalińskim" w roku 2009.
Antoni Skibiński odszedł od nas w wieku 93 lat.